Dzień piąty

556 66 7
                                    

- O mój Boże... - wyszeptała Rosa, gdyż były to jedyne słowa, jakie przyszły jej do głowy, kiedy otworzyła drzwi i ujrzała przed sobą te osoby.

Prawda, Jakub wspominał, że przyśle do nich kolegów Maćka, aby spędzili z nim trochę czasu i poprawili mu humor. Jednakże Norweżka nawet w najśmielszych snach nie przypuszczała, iż to będą tacy przyjaciele. Idąc tego dnia do pracy, obstawiała, że przywita jego znajomych ze szkoły lub ewentualnie tych z wczesnego dzieciństwa. A tu, zupełnie niespodziewanie, stali przed nią Kamil Stoch, Dawid Kubacki oraz Piotrek Żyła. I ona kompletnie nie wiedziała, jak się zachować, choć miała świadomość, że gapi się na nich, przypominając typową hotkę. Ale cóż mogła na to poradzić? Nie codziennie spotyka się ludzi, za których od zawsze ściskała kciuki, spędzając każdego weekendu kilka godzin, aby obejrzeć ich zmagania. Aż wreszcie spełniła swe marzenie, stając z nimi twarzą w twarz. I wyszła na kretynkę.

- Cześć, jesteś przedszkolanką? - Zarechotał Piotr, mierząc ją zaciekawionym spojrzeniem, w którym nie było nawet cienia pogardy, a czyste zainteresowanie.

- Piotrek. - Kamil skarcił go wzrokiem, wzdychając ciężko. - Wybacz mu, to ten typ... - Machnął ręką, zaniechując dalszych tłumaczeń i posłał dziewczynie sympatyczny uśmiech. - Hej, jestem...

- Kamil Stoch! - wykrzyknęła, nie potrafiąc dłużej ukryć ekscytacji. - Jeju, wybacz, ja... Ja po prostu... - próbowała ułożyć logiczne zdanie, lecz w żaden sposób jej to nie wychodziło. - Och, co tu kryć jesteś... Jest pan - poprawiła się - moim idolem.

- Jaki pan, Kamil. - Roześmiał się. - I bardzo mi miło, że ktoś pomagający mojemu przyjacielowi jest obeznany w temacie skoków. To możemy wejść? - Niepewnie zajrzał do środka, uświadamiając kobiecie, iż nadal trzyma ich w progu.

- O matko, no pewnie. - Przesunęła się szybko, przez co uderzyła ręką o stojącą w przedpokoju szafę. Zmięła w ustach przekleństwo i z trudem zmieniła grymas bólu na szeroki uśmiech, zapraszając gości do wnętrza domu. - Maciek jest u siebie, czyta coś. Tu jest jego pokój. - Wskazała im pomieszczenie na końcu korytarza. - Wejdźcie, na pewno ucieszy się z waszej wizyty. - Pokiwała z przekonaniem głową, odzyskując panowanie nad sobą, choć gdy Kamil przeszedł tuż obok niej, na moment zaparło jej dech w piersiach.

Stwierdziła, iż nie powinna przeszkadzać, więc przeszła do kuchni, postanawiając przygotować coś do picia. Nastawiła wodę w czajniku i wyjęła pięć kubków, omal nie zbijając każdego z nich, bowiem wciąż trzęsły jej się dłonie. Odetchnęła głęboko, pomstując w myślach na ten napad euforii. Ona, dorosła i stateczna kobieta o uporządkowanym życiu, reaguje na obecność sportowców jak zakochana w nich nastolatka. Nie miała okazji nigdy chociażby pojechać na zawody, nie mówiąc o osobistym spotkaniu z którymkolwiek z nich. Już współpraca z rodzeństwem Kotów powodowała w niej odruchy godne fanki, lecz zaprogramowała swe myślenie jednokierunkowo - Maciek był jej pacjentem, Jakub pracodawcą, a ich zawód nie miał żadnego znaczenia. Tu natomiast, gdy trzech znakomitych skoczków pojawiło się przed nią zupełnie niespodziewanie, znów zmieniła się w nastolatkę ogarniętą małyszomanią, a potem również uwielbiającą każdego z jego następców.

Z zamyślenia wyrwał ją hałas na korytarzu. Szybko zalała wszystkie kubki i pobiegła do przedpokoju, gdzie zastała niecodzienny widok. Nigdy nie widziała, aby oni się ze sobą kłócili, przed kamerami byli zgraną ekipą. Ale cóż ona mogła wiedzieć? Prawdziwe życie nie ma nic wspólnego z tym publicznym, kreowanym przez media.

- Mówiłem wam, że to nie jest dobry pomysł - mruknął Kubacki, odgarniając z twarzy włosy. - Wiedziałem, że tak będzie...

- Przestań - przerwał mu Stoch. - Trzeba go zrozumieć, ten wypadek wszystko zmienił. A ty nie musiałeś wyjeżdżać z tymi przygotowaniami do następnego sezonu. - Popatrzył na Piotrka złowrogo.

- Sam zapytał. - Żyła wzruszył ramionami z bezradną miną.

- I wykopał nas za drzwi. - Kamil wywrócił oczami, wreszcie zauważając stojącą nieopodal Norweżkę. - Pójdziemy już. Maciek nie chce naszego towarzystwa.

- Poczekajcie, on tylko... - urwała. - To jest mu potrzebne...

- Nie chce nas widzieć. - Dawid westchnął ciężko. - Przykro mi, że widzę swojego kumpla w takim stanie, ale w żaden sposób nie mogę mu pomóc. Ani ja, ani oni. - Kiwnął głową w stronę swoich kolegów.

- Dobrze, jak chcecie. - Rosa przygryzła wargę. - Bądźmy w kontakcie.

- Jasne, Kuba da ci nasze numery. W razie potrzeby jesteśmy pod telefonem - zapewnił Stoch, po czym wszyscy trzej wyszli, pozostawiając dom w głuchej ciszy, przerywanej jedynie niespokojnym oddechem niebieskookiej.

Rosa odetchnęła i bez dłuższego zastanowienia nacisnęła klamkę drzwi od sypialni Maćka, niepewnie przekraczając jej próg. Brunet leżał skulony na łóżku, spod warstwy utworzonej z dwóch koców wystawała tylko jego głowa. Norweżka przysiadła obok i dopiero to zwróciło uwagę mężczyzny.

- Wyjdź - warknął, nawet nie zaszczycając dziewczyny spojrzeniem.

- Maciek...

- Wyjdź! - Podniósł głos, nadal leżąc tyłem do niej.

- Ale proszę cię, poro...

W tym momencie nie wytrzymał. Zerwał się z materaca i złapał dziewczynę za nadgarstek, wypychając ją z pokoju. Jego oczy wręcz płonęły, czaił się w nich ogień, jakby zamieszkał tam sam diabeł.

- Powiedziałem, że masz wyjść! - wykrzyknął wściekle. - I nie wracaj! - Zatrzasnął jej drzwi przed nosem.

Rosa dłuższą chwilę stała dokładnie w tym samym miejscu, zbyt oszołomiona, aby wykonać jakikolwiek ruch. Nie tak wyobrażała sobie to spotkanie. Myślała, iż usiądą przy stole, otworzą album ze zdjęciami i wspólnie powspominają stare, dobre czasy. Bolesna lekcja nauczyła ją jednak, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach, a scenariusz tworzony przez los jest dużo bardziej nieprzewidywalny.

Zerknęła na kalendarz wiszący na ścianie. Do końca tygodnia zostały dwa dni, a nic nie wskazywało na to, aby Maciej miał zamiar ją tu zatrzymać.

____________________

Witajcie!

Oto i kolejny rozdział tego opowiadania. W nim, odwrotnie jak w poprzednim, między Maćkiem i Rosą znów nie jest najlepiej, ponieważ spotkanie z kolegami z reprezentacji okazuje się bardzo nietrafionym pomysłem.

Jak zwykle czekam na wasze opinie w komentarzach ;*

Wata cukrowa | Maciej Kot ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz