Louis
-Co? - zamknąłem szafkę, do której właśnie włożyłem bluzę.-Umówiłem się z tą laską - Zayn oparł się o szafki i założył ręce na klatce piersiowej.
-Szybki jesteś - prychnąłem i zacząłem się kierować w stronę klasy biologicznej.
-A żebyś wiedział - ciemnooki szedł za mną. - Mówiłem, że to ogarnę.
-Spokojnie, zakochać się jeszcze w tobie nie zakochała, więc nie ma co się cieszyć na zapas.
-Przykro mi - mruknął. - Ale jesteś skazany na pieprzenie babki od finansów - na jego twarz wpłynął cwaniacki uśmieszek. Zaraz po wypowiedzeniu tych słów chłopak poszedł w przeciwnym kierunku.
Chwilę później zadzwonił dzwonek na lekcje. Ucieszył mnie ten fakt, bo naprawdę potrzebowałem się z czegoś pośmiać, a lekcja biologi była do tego wręcz idealna.
Usiadłem jak zwykle w pierwszej ławce i jak zwykle położyłem stopy na stoliku.
-Dzień do... - do klasy weszła profesor McCoy. - Tomlinson nogi - westchnęła i podeszła do biurka kładąc na nim stos papierów.
Oczywiście nie zareagowałem na jej prośbę, czy tam rozkaz.-Wydaje mi się, że właśnie cię o coś poprosiłam - spojrzała na mnie i poprawiła swój żakiet.
-Masz kłopoty z pamięcią? Nie martw się.. W twoim wieku takie rzeczy się naprawdę zdarzają - zacząłem bawić się długopisem. Kobieta nie zareagowała na mój komentarz tylko zaczęła prowadzić lekcje. Gadała coś o alergiach i testach alergicznych. Nie wiem..
-Świadczy to o tym, że jest on alergenem dla danego pacjenta - kontynuowała.
-Jak na przykład prezerwatywy truskawkowe. Niby dobre, ale jak coś nie pyknie to nie dość, że mogą ci odciąć kuta... - chciałem dokończyć, ale kobieta mi przerwała.
-Tomlinson - podniosła głos. - Podejdź tu.
-Co będę za to miał? - uśmiechnąłem się zalotnie.
-Podejdź tu, to może nie pójdziesz szósty raz w tym tygodniu do dyrektora - fuknęła.
-Ale się boję - odparłem sarkastycznie, ale podszedłem do kobiety i stanąłem chyba odrobinę za blisko (przynajmniej jak dla niej). - Jak w łóżku też jesteś taka ostra, to może i chciałbym cię pieprzyć.
-Do. Dykrektora. Teraz. - Wskazała ręką na drzwi.
-Czyli nie chcesz? Spoko, wystarczyło powiedzieć - szedłem w stronę wyjścia. - A do dyrektora nie idę. Pójdę jak się stęsknię - otworzyłem drzwi i wyszedłem jednak zaraz na chwilę znów je uchyliłem. - Jakbyś zmieniła zdanie to wiesz gdzie mnie szukać - puściłem jej oczko. Klasa wybuchła śmiechem, a ja zwyczajnie wyszedłem.
Poszedłem na zewnątrz, żeby zapalić papierosa.
Wyjąłem jednego z paczki, włożyłem do ust i odpaliłem.Harry
Wszedłem do łazienki, kiedy zadzwonił drzwonek na przerwę. Rozsypałem niewiele białego proszu na zeszyt, który (jako jedyny) miałem w plecaku. Rozgniotłem go i zrobiłem kreskę.
Wciągnąłem wszystko nosem. Znacznie bardziej wolałem wstrzykiwać sobie fetę. Wtedy zaczynała działać znacznie szybciej, była to kwestia jakichś dziesięciu sekund. Wciągając przez nos musiałem czekać trzy, cztery minuty.Wyszedłem z łazienki i usiadłem na ławce. Umówiłem się z Liamem. Miał przyjść już chwilę temu, ale nadal go nie było.
-No nareszcie jesteś, przecież czekam tu już prawie pięć minut, a może nawet dziesięć. Dlaczego nie napisałeś SMS'a, czy coś? Dobrze, że już jesteś. Co tam? Co masz teraz? Jak się ma...
-Kurwa Styles.. - jęknął. - Nawet w szkole musisz brać?
-Dlaczego jesteś zły? - miałem łzy w oczach. - Nie krzycz po mnie - kilka łez spłynęło po moich policzkach.
-Chyba musimy wrócić do domu Hazz - Payne objął mnie w talii i najprawdopodobniej chciał mnie wyprowadzić ze szkoły.
-Ale ja chcę iść na lekcje - wyrwałem się z jego uścisku. - Idę na lekcjeee - pobiegłem pod klasę do angielskiego.
-Harry - szedł powolnym krokiem Liam. - Serio chodź do domu... - złapał moją twarz w dłonie i spojrzał mi w oczy. Zmarszczyłem brwi.
-Zostaw mnie - zacząłem się szarpać.
-Dobra, chodź idziemy na spacerek - powiedział mój przyjaciel, kiedy zadzwonił dzwonek na lekcje.
-Ale mamy lekcje, musimy iść na lekcje. Liam nie wolno nam opuszczać zajęć - zacząłem szybciej oddychać. - Zapaliłbym szluga, kurwa chodź na dwór - jęknąłem i pociągnąłem swojego przyjaciela za dłoń na zewnątrz. - Dobra nie wiem co chciałem, chodźmy do domu.
-W końcu mądry pomysł.. - westchnął.
-Co tu robisz Payno? - usłyszałem głos chłopaka dobiegający od strony murku. Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem niskiego szatyna - Louis.
-Kumpel jest zmęczony idę z nim do domu.
-Faktycznie nie wygląda najlepiej - stwierdził niebieskooki.
-Ja tu jestem - wtrąciłem się już na wpół przytomny.
***
-Jest mi tak przykro z powodu tamtego kotka - łkałem. - Dlaczego? Liam powiedz mi czym on sobie na to zasłużył - położyłem głowę na poduszce i okryłem się kołdrą. - Biedny, maleńki kotek - Payne podszedł do mnie i usiadł na krawędzi mojego łóżka. Zaczął głaskać moje włosy. - Powinni zajebać tego, kto go przejechał. Liam... - kolejne łzy spływały po moich policzkach.-Już dobrze Hazz.. - głośno nabrał powietrza do płuc, po czym wypuścił je ze świstem.
-Czasem myślę, że powinienem się zabić, wiesz? - ziewnąłem.
-Tak wiem H, mówisz to za każdym razem jak weźmiesz anfe - chłopak nie przestawał głaskać mnie po głowie.
-Boli mnie głowa, idę spać - obróciłem się na drugi bok i zamknąłem oczy. - I głodny jestem - mruknąłem i zaraz po tym zasnąłem.
___________________
Jestem z rozdziałem.
Było ciężko go napisać, ale jak widać koniec końców się udało😂
Postaram się napisać kilka rozdziałów i dodać za kilka dni😊
Także spodziewajcie się mnie w swoich powiadomieniach już niebawem haha😂Za wszystkie możliwe błędy przepraszam.
Kocham was i do następnego😁Nelly21_
CZYTASZ
„BAD BET" • larry ✓ • korekta
Fanfic#806 w fanfiction (25.02.) #1 in gayship Szablonowy opis bad boy i ciota. Co jeśli to się zmieni? Co jeśli bad boy trafi na bad boya? Co jeśli obaj założą się z kolegami, że rozkochają w sobie tego drugiego? Może uda im się dogadać i spróbować nabr...