1.My life is like that.

2.4K 183 138
                                    

Louis
-Co? - zamknąłem szafkę, do której właśnie włożyłem bluzę.

-Umówiłem się z tą laską - Zayn oparł się o szafki i założył ręce na klatce piersiowej.

-Szybki jesteś - prychnąłem i zacząłem się kierować w stronę klasy biologicznej.

-A żebyś wiedział - ciemnooki szedł za mną. - Mówiłem, że to ogarnę.

-Spokojnie, zakochać się jeszcze w tobie nie zakochała, więc nie ma co się cieszyć na zapas.

-Przykro mi - mruknął. - Ale jesteś skazany na pieprzenie babki od finansów - na jego twarz wpłynął cwaniacki uśmieszek. Zaraz po wypowiedzeniu tych słów chłopak poszedł w przeciwnym kierunku.

Chwilę później zadzwonił dzwonek na lekcje. Ucieszył mnie ten fakt, bo naprawdę potrzebowałem się z czegoś pośmiać, a lekcja biologi była do tego wręcz idealna.

Usiadłem jak zwykle w pierwszej ławce i jak zwykle położyłem stopy na stoliku.

-Dzień do... - do klasy weszła profesor McCoy. - Tomlinson nogi - westchnęła i podeszła do biurka kładąc na nim stos papierów.
Oczywiście nie zareagowałem na jej prośbę, czy tam rozkaz.

-Wydaje mi się, że właśnie cię o coś poprosiłam - spojrzała na mnie i poprawiła swój żakiet.

-Masz kłopoty z pamięcią? Nie martw się.. W twoim wieku takie rzeczy się naprawdę zdarzają - zacząłem bawić się długopisem. Kobieta nie zareagowała na mój komentarz tylko zaczęła prowadzić lekcje. Gadała coś o alergiach i testach alergicznych. Nie wiem..

-Świadczy to o tym, że jest on alergenem dla danego pacjenta - kontynuowała.

-Jak na przykład prezerwatywy truskawkowe. Niby dobre, ale jak coś nie pyknie to nie dość, że mogą ci odciąć kuta... - chciałem dokończyć, ale kobieta mi przerwała.

-Tomlinson - podniosła głos. - Podejdź tu.

-Co będę za to miał? - uśmiechnąłem się zalotnie.

-Podejdź tu, to może nie pójdziesz szósty raz w tym tygodniu do dyrektora - fuknęła.

-Ale się boję - odparłem sarkastycznie, ale podszedłem do kobiety i stanąłem chyba odrobinę za blisko (przynajmniej jak dla niej). - Jak w łóżku też jesteś taka ostra, to może i chciałbym cię pieprzyć.

-Do. Dykrektora. Teraz. - Wskazała ręką na drzwi.

-Czyli nie chcesz? Spoko, wystarczyło powiedzieć - szedłem w stronę wyjścia. - A do dyrektora nie idę. Pójdę jak się stęsknię - otworzyłem drzwi i wyszedłem jednak zaraz na chwilę znów je uchyliłem. - Jakbyś zmieniła zdanie to wiesz gdzie mnie szukać - puściłem jej oczko. Klasa wybuchła śmiechem, a ja zwyczajnie wyszedłem.

Poszedłem na zewnątrz, żeby zapalić papierosa.
Wyjąłem jednego z paczki, włożyłem do ust i odpaliłem.

Harry
Wszedłem do łazienki, kiedy zadzwonił drzwonek na przerwę. Rozsypałem niewiele białego proszu na zeszyt, który (jako jedyny) miałem w plecaku. Rozgniotłem go i zrobiłem kreskę.
Wciągnąłem wszystko nosem. Znacznie bardziej wolałem wstrzykiwać sobie fetę. Wtedy zaczynała działać znacznie szybciej, była to kwestia jakichś dziesięciu sekund. Wciągając przez nos musiałem czekać trzy, cztery minuty.

Wyszedłem z łazienki i usiadłem na ławce. Umówiłem się z Liamem. Miał przyjść już chwilę temu, ale nadal go nie było.

-No nareszcie jesteś, przecież czekam tu już prawie pięć minut, a może nawet dziesięć. Dlaczego nie napisałeś SMS'a, czy coś? Dobrze, że już jesteś. Co tam? Co masz teraz? Jak się ma...

-Kurwa Styles.. - jęknął. - Nawet w szkole musisz brać?

-Dlaczego jesteś zły? - miałem łzy w oczach. - Nie krzycz po mnie - kilka łez spłynęło po moich policzkach.

-Chyba musimy wrócić do domu Hazz - Payne objął mnie w talii i najprawdopodobniej chciał mnie wyprowadzić ze szkoły.

-Ale ja chcę iść na lekcje - wyrwałem się z jego uścisku. - Idę na lekcjeee - pobiegłem pod klasę do angielskiego.

-Harry - szedł powolnym krokiem Liam. - Serio chodź do domu... - złapał moją twarz w dłonie i spojrzał mi w oczy. Zmarszczyłem brwi.

-Zostaw mnie - zacząłem się szarpać.

-Dobra, chodź idziemy na spacerek - powiedział mój przyjaciel, kiedy zadzwonił dzwonek na lekcje.

-Ale mamy lekcje, musimy iść na lekcje. Liam nie wolno nam opuszczać zajęć - zacząłem szybciej oddychać. - Zapaliłbym szluga, kurwa chodź na dwór - jęknąłem i pociągnąłem swojego przyjaciela za dłoń na zewnątrz. - Dobra nie wiem co chciałem, chodźmy do domu.

-W końcu mądry pomysł.. - westchnął.

-Co tu robisz Payno? - usłyszałem głos chłopaka dobiegający od strony murku. Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem niskiego szatyna - Louis.

-Kumpel jest zmęczony idę z nim do domu.

-Faktycznie nie wygląda najlepiej - stwierdził niebieskooki.

-Ja tu jestem - wtrąciłem się już na wpół przytomny.

***
-Jest mi tak przykro z powodu tamtego kotka - łkałem. - Dlaczego? Liam powiedz mi czym on sobie na to zasłużył - położyłem głowę na poduszce i okryłem się kołdrą. - Biedny, maleńki kotek - Payne podszedł do mnie i usiadł na krawędzi mojego łóżka. Zaczął głaskać moje włosy. - Powinni zajebać tego, kto go przejechał. Liam... - kolejne łzy spływały po moich policzkach.

-Już dobrze Hazz.. - głośno nabrał powietrza do płuc, po czym wypuścił je ze świstem.

-Czasem myślę, że powinienem się zabić, wiesz? - ziewnąłem.

-Tak wiem H, mówisz to za każdym razem jak weźmiesz anfe - chłopak nie przestawał głaskać mnie po głowie.

-Boli mnie głowa, idę spać - obróciłem się na drugi bok i zamknąłem oczy. - I głodny jestem - mruknąłem i zaraz po tym zasnąłem.

___________________
Jestem z rozdziałem.
Było ciężko go napisać, ale jak widać koniec końców się udało😂
Postaram się napisać kilka rozdziałów i dodać za kilka dni😊
Także spodziewajcie się mnie w swoich powiadomieniach już niebawem haha😂

Za wszystkie możliwe błędy przepraszam.
Kocham was i do następnego😁

Nelly21_

„BAD BET" • larry ✓ • korektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz