11

155 20 0
                                    

- Kurcze, wiedziałem, że nie będzie tu niczego do jedzenia. - Usłyszałem jęk przyjaciela. - Brad? - Zawołał.

- Hmm? - Odparłem, będąc już całkowicie spokojnym.

- Wybierz jakiś film, a ja skoczę szybko do sklepu na przeciwko, ok?

- Jasne. - Uśmiechnąłem się i poszedłem do kuchni w celu zrobienia sobie herbaty.

James w międzyczasie opuścił mieszkanie. Lubiłem spędzać czas w jego domu. Było tu naparwdę megaprzytulnie i kolorowo co od razu wprawiało w lepszy nastrój.

Chwilę zastanawiałem się, jaki film obejrzeć i doszedłem do wniosku, że Poradnik Pozytywnego Myślenia będzie dla mnie idealny. W końcu przyda mi się trochę optymizmu. Wyszukałem szybko film i gdy wszystko było gotowe usłyszałem dzwięk otwieranych drzwi.

Moje zdziwienie było jednak dość duże, biorąc pod uwagę, że w progu zobaczyłem oczy w najpiękniejszym odcieniu niebieskiego, nizdarnie opadającą na czoło blond grzywkę i wiszące na szczupłej sylwetce ubrania.

- Co ty tu, kurwa, robisz? - Warknąłem. Nie pozwolę sobie na ponowne zniszczenie mi humoru. Nie tym razem.

- Wiedziałem, że cię tutaj znajdę. - Szepnął podchodząc do mnie, jednak ja z każdym jego krokiem cofałem się.

- Jak tu wszedłeś? - Zmrużyłem oczy.

- McVey ma zapasowy klucz pod wycieraczką. - Wzruszył ramionami.

- To podchodzi pod włamanie.

- Przestań się wygłupiać. James to mój przyjaciel, mogę tu wchodzić kiedy tylko mam na to ochotę.

- Wyjdź.

- Najpierw porozmawiajmy.

- Nie, wyjdź. - Zacisnąłem usta w złości.

- Daj mi coś powiedzieć! - Podniósł na mnie głos.

- Co mi chcesz powiedzieć? Że jestem żałosnym, nieszczęsliwie zakochanym pedałem? Że jesteś szczęśliwy z Anasrazją? Anastasią, ups. - Prychnąłem. - Wiem o tym doskonale. Nie musisz się fatygować. Możesz iść.

- Nie czuję. - Szepnął.

- Huh?

- Nie czuję tego samego.

- Jaka szkoda. Wyjdź. - Resztką rozumu udało mi się być twardym.

- Brad...

- Nie chcę cię tutaj widzieć.

- Przepraszam. - Spojrzał na mnie z bólem w oczach.

- W dupie mam twoje przeprosiny. Wynoś się stąd bo zadzwonię na policję, że się tu włamałeś i mnie nękasz.

- Zniszczyłem cię. - Starł łzę z policzka. - Co ja zrobiłem?

- Czego ty jeszcze nie rozumiesz?! Ma cię tutaj nie być w tej chwili.

- Wybacz mi, błagam cię.

- Im dłużej będziesz w tym mieszkaniu, tym więcej szans tracisz.

- Nie chcę cię zostawiać.

- Choć raz zrób coś, o co cię proszę. - Szepnąłem. - Odezwę się. Tylko daj mi czas.

- Dobrze. - Mruknął. - Jeśli tego chcesz, to pójdę. Tylko pamiętaj. Nie czuję tego samego. - Czy ja w jego oczach zobaczyłem łzy?

- Kurwa mać. - Zapłakałem, gdy opuścił dom Jamesa. Zakryłem twarz dłońmi i oddałem się drgawkom spowodowanym płaczem. - Nie chcę cię kochać, nie chcę. - Szeptałem do siebie, lecz to jeszcze bardziej mnie przygnębiało.

Dać mu szansę czy nie dać?

Zdecydowanie sobie na nią nie zasłużył. Zawalił po całości i rozwalił mnie na malutkie kawałeczki. Zabrał moje serce i uciekł z nim do Anastasii. W zamian zostawił najgorszą możliwą rzecz. Odrzucenie i ogromne pokłady bólu.

Z drugiej zaś strony, Tristan jest moja jedyną nadzieją. Jest jedyną szansą na lepsze jutro. Tylko przy nim czuję się w jakikolwiek sposób bezpieczny. Tylko przy nim czuję, że żyję.

I co najważniejsze, tylko z nim wyobrażam sobie swoją przyszłość.

Same To You • TradleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz