Jackson Pov.Siedziałem tak już dobre 10 minut z Markiem u boku, gdzie nie zamieniliśmy nawet jednego słowa. Strasznie się zestresowałem, kiedy go zobaczyłem. Wyglądał tak uroczo, jak jadł tą babeczke. Miałem wtedy ochotę zrobić mu zdjęcie i zachować jako pamiątkę. Niestety siedziałem za to obok niego i nie robiłem nic. Nagle przypomniałem sobie słowa JB,który mówił, że Mark wyjeżdża za tydzień i postanowiłem działać.
-Jak myślisz gdzie ich wcięło? - Zapytałem chłopaka siedzącego obok mnie. On zamiast odpowiedzieć, to popatrzył się na mnie i wzruszył ramionami, po czym spalił dorodnego buraka.
-Mark musisz mi odpowiadać, jak do ciebie mówię, dobrze? Widzieliśmy się już kilka razy i rozmawialiśmy, pamiętasz? Nie zrobię ci krzywdy, obiecuję. Musisz tylko do mnie mówić - Chcąc dodać mu otuchy, złapałem go za dłoń, która leżała na stoliku. Jednak po chwili,gdy zorientowałem się, co zrobiłem, cofnąłem ją i walnąłem się mentalnie w twarz za ten głupi krok,który mógł go wystraszyć.
-Ja... Nie mam pojęcia. Ale jest to bardzo podejrzane - Odpowiedział bardzo cicho, nadal na mnie nie patrząc,za to ja uśmiechnąłem się od ucha do ucha. Poczułem, że mój cały strach tym spotkaniem wyparował i wrócił stary i szalony Wang.
-Myślisz, że zrobili nas w ciula? Że celowo nas tu zostawili?
-Bardzo możliwe. Jinyoung zachowywał się bardzo dziwnie od samego.
- To samo Jaebum. Ta zgrzybiała fretka nigdy nie ma tyle energii i wesołości w sobie. Od samego początku coś mi nie grało.
Nagle wpadłem na genialny pomysł, który mógł się udać, lub też nie.
-Mark? - Dotknąłem go lekko palcem w ramię, bo chciałem, żeby na mnie spojrzał, a gdy już to się udało, kontynuowałem. - Skoro te zgredy nas tu zostawiły,to co powiesz na wybranie się na jakiś obiad lub frytki? Jestem strasznie głodny. Muffinke już zjadłeś, a kawa pewnie już wystygła. Ja stawiam. To jak? Nie daj się prosić.
-Do... Dobrze pójdę. Też zgłodniałem, jeśli mam być szczery.
Gdy miał już wstawać, zauważyłem, że ma resztki muffinki w kąciku ust. Niewiele myśląc wziąłem serwetke i przytrzymując jego twarz jedną ręką,wytarłem mu pozostałości po jedzeniu i z wielkim uśmiechem wycofałem się,wstając.
- Byłeś brudny,a chyba nie chciałbyś iść taki brudny przez galerie, co?
To było takie urocze, gdy zmieniał kolory na twarzy, z jabłka, na dorodnego buraka. Nie rozumiałem tylko dlaczego się tak wstydzi. Przecież widzimy się już któryś raz. Powinien już do mnie przywyknąć. Co nie zmienia faktu, że gdy sie rumieni, to wygląda najpiękniej na świecie.
-Dziękuję... naprawdę - Również wstał i mogliśmy udać się do najbliższej restauracji.
Byłem tak głodny, że zjadł bym nawet tynk ze ścian, byle tylko było zjadliwe.
Nagle tak zaburczało mi w brzuchu, że jestem pewien, że słyszeli to w całej Korei.
-Musisz być naprawdę głodny Jackson, skoro twój brzuch wydaje odgłosy bitewne - Gdy się uśmiechał, to jestem pewny, że słońce świeciło jeszcze mocniej. Jego uśmiech jest przepiękny
-Nawet nie wiesz jak bardzo. Nie jadłem pół dnia, a tak nie można
-Głodomor z ciebie. Gdybym miał gotować ci obiad, to pewnie musiałbym go zrobić w dwóch garnkach i to tylko dla ciebie.
- Hahaha bardzo śmieszne - Burknąłem obrażony. Nie ma to jak się śmiać się z biednego Wanga.
- Oj Jacky nie denerwuj się, nie chciałem - Oczywiście,że się nie gniewam, ale poudawać trochę nie zaszkodzi.
Nic nie odpowiedziałem, tylko szedłem dalej.
Nagle złapał mnie mocno za ręke, aż bym prawie szlifa wywalił. Odwróciłem się i popatrzyłem na niego zszokowany. Czy to jest ten Mark,który jeszcze w kawiarni nawet nie patrzył w moją stronę.-Nie mów mi, że będziesz się obrażał Jackson. Naprawdę nie chciałem - Jego głos był mieszaniną skruchy i niedowierzania.
- A co,jeśli się obraże? - Przysunąłem się do niego tak,że nasze twarze dzieliły centymetry.
-To.. To.. To sobie pójdę - I wrócił mój wstydliwy chłopiec.
- Nie zrobiłbyś mi tego - Z tym swoim cwaniackim uśmieszkiem na twarzy, spojrzałem mu w oczy
-Zro...Zro..Zro.. Zrobiłbym to
-Oh Markie - Roześmiałem się - Nie zrobiłbyś tego swojemu modelowemu chłopcu. Za bardzo mnie lubisz
Nie czekając na odpowiedź z jego strony, pociągnąłem go za rękę do pobliskiej restauracji. Urządzona była w takim delikatnym domowym stylu. Przytulnie umeblowane z lawendowymi ścianami i doniczkami kwiatów. Dopóki nie zasiedliśmy przy stoliku, nie zorientowałem się, że trzymam ciągle rękę Marka. Była taka ciepła i idealnie pasowała do mojej. Nie chciałem jej puszczać, ale właśnie przyszedł kelner, żeby zebrać nasze zamówienie i musiałem podać mu kartę. Zamówiłem sobie bardzo dużo jedzenia i sok pomarańczowy, a Mark nic nie chciał. Jednak mnie nie oszuka i dlatego zamówiłem mu gorącą czekoladę i naleśniki.
Patrzyłem cały czas na niego, nie mogąc oderwać wzroku. Był taki piękny.
-Emm. Mam coś na twarzy? - Nieśmiało zaczął się dotykać po twarzy, żeby sprawdzić czy jest czysty.
- Wiesz, że jesteś śliczny?
- Żartujesz sobie ze mnie?
- Nie śmiałbym. Po prostu mówię Ci prawdę.
-Ale, ale dlaczego ja?- Spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem, jakbym mówił jakieś rzeczy z kosmosu.
- Chcesz wiedzieć dlaczego?
-Tak
Kiedyś musi się o tym dowiedzieć, a kiedy będzie lepszy moment, niż teraz?
-No więc....
CZYTASZ
california | m.tn + j.wg
Fanfiction↳❝i may be quiet, but i observe and remember everything❞↲ ▪gdzie jackson jest fotomodelem, a mark komentuje jego posty, w nadziei, że wang go kiedyś zauważy » #418 w Fanfiction #271 w Fanfiction #121 w Fanfiction #64 w Fanficti...