san!

937 86 5
                                    

Długi dzwonek oznajmił nadejście trzynastej a tym samym długiej przerwy.
-Wyjdziemy zjeść na dach? Chciałbym z tobą pogadać w cztery oczy.
-Jasne- Jimin zarzucił sobie torbę na ramię i ruszył za mną w kierunku korytarza.- Coś się stało?
- Obawiam się, że tak.

Na dachu siedziało kilka osób lecz udało nam się znaleźć miejscówkę daleko od wszystkich. Zza wysokiego metalowego ogrodzenia rozciągała się panorama na miasto. W ciepłe dni miło było tu przyjść żeby chociaż popatrzeć.

Usiadłem na przeciwko Jimina żeby móc spojrzeć mu w oczy.
- Chciałbym żebyś najpierw wysłuchał mnie do końca i się nie denerwował. To co chcę ci powiedzieć z pewnością cię nie ucieszy ale im szybciej się dowiesz tym lepiej.
- O co chodzi?- Zaniepokoił się.
- Chodzi o Jungkooka. On nie jest dla ciebie odpowiednią osobą- zatrzymałem się. Próbowałem zrozumieć emocje malujące się na jego twarzy.- Myślę, że nie jest tym za kogo się podaje. Jest miły tylko gdy go widzisz. Staje się innym człowiekiem gdy nie ma cię w pobliżu. Kiedy odprowadzałem go na pociąg mówił o tobie... złe rzeczy. Powinieneś skończyć tę znajomość.
- Jakie złe rzeczy- oburzył się- Jungkookie nigdy nie powiedziałby o mnie złego słowa.
- Spojnie. Poczekaj na szczegóły.
Przysunąłem się bliżej tak, że siedząc o turecku stykaliśmy się kolanami. Wziąłem go za dłonie i ścisnąłem mocno.
- Obiecaj, że się na mnie nie obrazisz. Wszystko co mówię to szczera prawda.
Pokiwał głową i spojrzał na mnie z uwagą.
Wiąłem głęboki oddech.
- On... on się do mnie dobierał.
Nie pozwoliłem mu wyrwać dłoni z mojego uścisku.

- Macał mnie po udach kiedy wyszedłeś porozmawiać przez telefon a potem, kiedy odprowadzałem go na pociąg, próbował mnie objąć. Kazałem mu przestać ale on cały czas powtarzał, że wpadłem mu w oko i spawi, że będę jego. No i powiedzał, że nie jesteś dla niego atrakcją. Mógłby mieć hordy takich jak ty. Teraz rozumiesz? Zapomnij o nim, nie jest ciebie wart.

Oczy Jimina przeszkliły się. Było mi go tak strasznie żal. Znowu go oszukano. Nie zasłużył na to, przecież ma takie dobre serce. Wyciągnąłem dłoń by pogłaskać go po platynowej czuprynie lecz odsunął się gwałtownie.
- To nieprawda- zadrżał mu podbródek.- On mnie kocha. Mówił, że jestem jego największym skarbem.
- To zły człowiek. Okłamał cię.
- Skąd wiesz?- podniósł nagle głos.- Może żartował?
- Czy podrywanie nowo poznanego kolegi swojego chłopaka wygląda jak żart? Przejrzyj na oczy. Proszę cię, zanim będzie za późno.
- Nie wierzę ci.
Samotna łza stoczyła siępo jego policzku.
- Nie wierzę ci- powtórzył głośniej.-Kocham go a on kocha mnie. Jeszcze się przekonasz!
Wstał, podniósł torbę i pobiegł w stronę klatki schodowej prowadzącej do wnętrza budynku.
Nie pobiegłem za nim. Miałem pustkę w głowie. Jak to możliwe, że Jimin mi nie wierzy? Czemu wątpi w moją szczerość? Przecież zawsze chciałem dla niego jak najlepiej.

Do końca dnia się do mnie nie odywał. Co prawda nie unikał mnie ale tylko dlatego, że wszystkie zajęcia mieliśmy razem. Trzymał się blisko lecz gdy próbowałem zagadać udawał, że mnie nie słyszy. Nie mogłem skupić się na zajęciach. Nie wiem jak opisać emocje, które mną targały. Byłem zirytowany i przygnębiony niedowierzaniem Jimina. Żal mi się robiło na myśl jak cierpi ale to najlepsze co mogłem dla niego zrobić. Obiecałem sobie, że go z tego wyciągnę.

Poczekałem aż zmieni buty i ruszyłem za nim w stronę drzwi wyjściowych. Gdy tylko przestąpiliśmy próg zerwał się do biegu. Podniosłem głowę i zobaczyłem jak zarzuca ramiona na szyję wysokiego bruneta. Poczułem jak usta samoistnie wykrzywiają mi się w podkowę. Chciałem pobiec za nim i wyrwać go z objęć tego oszusta. W okół było jednak pełno ludzi. Nie chciałem robić zamieszania, wystarczy że i tak już wszyscy spoglądali znacząco na obściskujących się chłopców. Mimo wszystko postanowiłem ukrucić tę scenę. Ruszyłem w ich kierunku. Jimin spojrzał przez ramię posyłając mi spojrzenie, którego znaczenia nie zrozumiałem po czym zwrócił się do Jungkooka i pocałował go.

Opadła mi szczęka. Czy nie dotarło do niego nic co dziś powiedziałem? Brunet też wydał się zaskoczony. Szybko jednak uśmiechnął się do Parka, objął go w talii i przycisnął do siebie  odwazjemniając pocałunek. Z o wiele większym uczuciem. Musiałem ich rozdzielić zanim zaczną połykać się nawzajem na oczach całej szkoły. Kiedy Jungkook mnie zobaczył oderwał się od Jimina. Blondyn nie dał się odsunąć za daleko. Dalej trzymał ramiona owinięte w okół szyji młodszego i posyłał mu zalotne spojrzenie.
- Jimin, idzemy do domu.
Na te słowa przejechał dłońmi po torsie kochanka i splótł dłonie za jego plecami.
- Wybacz Tae, dziś wracam z Kookim.
Krew mnie zaraz zaleje. Miałem być miły ale to nie na moje nerwy.
- Nie- złapałem go za rękę.- Nie wracasz z żadnym Kookim.
Pociągnąłem go za sobą lecz w tym momencie za drugą rękę złapał go Jeon.
- Jesteśmy umówieni na randkę- zaczął z tym swoim sztucznym uśmiechem.- Ale jeśli Jimin się zgodzi to chyba możemy się przejść we trójkę.
- Proszę cię Jiminie- spojrzałem na niego błagalnie.- Chodź ze mną. To zły człowiek.
Park posłał mi niepewne spojrzenie. Spojrzał na Jeona potem znów na mnie. W końcu wyrwał rękę z mojego uścisku.
- Jestem już umówiony.
Odwrócił się i ciągnąc za sobą Jungkooka odszedł.

Nie ruszyłem się z miejsca. Patrzyłem jak odchodzą. Kiedy byli już dość daleko brunet obrócił głowę i posłał mi buziaka. Zrobiło mi się niedobrze. Zrobię wszystko by odzyskać Jimina.

***
Na początku chciałam zrobić z Tae pierdołę ale myślę, że tak będzie ciekawiej.

Stop it! vkook||jikook ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz