yon!

973 77 4
                                    

Czekałem na Jimina pod jego domem. Guzdrał się jak zawsze. Kiedy już chciałem krzyknąć drzwi otworzyły się a w nich stanął zaspany blondyn. Na mój widok spuścił głowę, widocznie się mnie nie spodziewał. Podszedł do bramy, otworzył ją ostrożnie i zamkną za sobą nie podnosząc wzroku. W końcu rzucił mi ciche:
- Cześć.
- Cześć- odpowiedziałem.- Jak było wczoraj?
Nie pozwolę by ten cwaniak zniszczył naszą przyjaźń. Będę się trzymał blisko Jimina i w końcu zbiorę dowody, które go przekonają. Ochronię go za wszelką cenę.

- W porządku, czemu pytasz?- spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- To takie dziwne? Jesteśmy przyjaciółmi, zawsze pytam co u ciebie.
To go widocznie ucieszyło bo szybko się rozpromienił. Chyba martwił się wczorajszą kłótnią.
- Byliśmy na spacerze, nic specjalnego. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach, byliśmy w parku. Taehyung- wziął mnie pod ramię. Zawsze tak robił gdy się czymś martwił.- Jungkook widział jak się sprzeczamy. Prosił żebyśmy tego nie robili. Powiedział, że jeśli chcesz to się z tobą spotka i wszystko sobie wyjaśnicie.

Ta jasne, wyjaśnimy. Byłem pewny, że wszysto co wtedy zrobił było w pełni świadome.

- Co tu wyjaśniać Jiminie? Powiedziałem ci co mi zrobił i co o nim sądzę.
- Zrobił słabe pierwsze wrażenie ale naprawdę nie jest zły. Daj mu jeszcze jedną szansę. Nie chcę żebyście się nielubili.
Posłał mi to błagalne spojrzenie, któremu nigdy nie potrafiłem odmówić.
- No dobrze. Mam czas jutro i pojutrze, umówisz nas?
Pokiwał głową z entuzjazmem.

Chciałem by wydarzyła się jedna z dwóch rzeczy. Pierwsza, by dostarczył dowodów na swoją dwulicowość. Druga, by wszystkie moje podejrzenia okazały się błędne i żebym nie musiał się już martwić o Jimina. Wiedziałem, że to się nie stanie ale mimo wszystko gdzieś w środku płonęła mi iskierka nadzieji.

*

Dni mijały aż w końcu nadeszła pora spotkania. Wyszedłem ze szkoły razem z Jiminen. Rozejrzeliśmy się.
- O! Tam stoi- wskazał palcem na bramę ogradzającą szkołę.
- Jesteś pewny, że mamy iść we dwójkę? Nie chcesz iść z nami?
- Nie, tak będzie lepiej. Wyjaśnicie sobie wszystko na spokojnie. Na razie.
Puścił mi oczko i potruchtał w przeciwnym kierunku. Westchnąłem.

Spojrzałem w stronę bramy. Jungkook zauważył mnie i pomachał w moją stronę. Oby to był ostatni raz kiedy muszę się z nim spotkać sam na sam. Ruszyłem w jego stronę. Lustrował mnie wzrokiem dopóki nie stanąłem przed nim.
- Cześć.
- Cześć, Tae.
Pochylił się by mnie uściskać jednak szybko zrobiłem krok w tył.
- Precz z łapami. I zwracaj się do mnie jak trzeba.
-Jak sobie życzysz, Taehyungie-hyung- usmiechnął się.
Przewróciłem oczami. To będzie długi spacer.
- Chodźmy.

Seoul był dużym miastem ale nasza uczelnia znajdowała się na obrzeżach. Ulice były tu spokojne, wzdłuż nich rozciągały się domy jednorodzinne i małe sklepy. Obraliśmy kurs na pobliski park.
- No więc? Co takiego chciałeś mi powiedzieć?
- A co chciałbyś usłyszeć?
- Podobno miałeś się wytłumaczyć ze swojego zachowania.
- Oh, daj spokój. Chciałem tylko spędzić z tobą trochę czasu. To był idealny pretekst by się z tobą spotkać.
- Czyli nie masz niczego na swoją obronę?
Wzruszył ramionami.
- Mówiłem prawdę.
- Tak też podejrzewałem. Do nie zobaczenia.
Odwróciłem się i ruszyłem w drogę powrotną ale Jungkook zaszedł mi drogę.
- Nie bądź taki. Musiłem wziąć dzień wolnego żeby się z tobą spotkać.

Ten człowiek miał w sobie coś co sprawiało, że samym spojrzeniem działał mi na nerwy.

- Nie mam o czym z tobą rozmawiać. Daj nam spokój, nie chcę cię widywać w otoczeniu Jimina a tymbardziej w swoim.
Jungkook zmarszczył brwi i z teatralnym westchnieniem położył sobie dłoń na sercu.
- Hyung, nie wiesz, że słowa potrafią ranić? Nic nie poradzę na to, że mi się podobasz.
Wyminąłem go bez słowa lecz znów mnie zatrzymał tym razem łapiąc za rękę.
- Daj się chociaż odprowadzić do domu.
- Nie chcę żebyś wiedział gdzie mieszkam.
- Za późno- wyszczerzył zęby.- Jimin mi powiedział.

Zabiję go.

Ruszyłem przed siebie, Jungkook dotrzymywał mi kroku. Dzięki niebiosom, dobrym tempem dojdziemy do domu w dziesięć minut.
- Jesteś świadomy, że wszysko co mi dziś powiedziałeś przekażę Jiminowi?
- A ty znowu o nim. Aż tak ci się podoba? Dlaczego wcześniej się z nim nie umówiłeś?
- Jestem hetero. To mój najlepszy przyjaciel, chyba mam prawo się o niego martwić.
- Cokolwiek mu nie powiesz i tak uwierzy mi. Jest we mnie zapatrzony jak w obrazek, z resztą chyba nie muszę ci tego udowadniać. Czemu aż tak ci to przeszkadza? Otwarte związki są bardzo wygodne.
- Nie sądzę żeby on to tak widział.

Jungkook myślał przez chwilę po czym podskoczył nagle i spojrzał na mnie z iskierkami w oczach.
- A gdybym go przekonał? Jak go zbajeruję na pewno się zgodzi. Chciałbyś się przyłączyć? Co powiesz na trójką...
Przerwał mu pięść wycelowana w ramię.
- Nawet nie kończ. Jesteś obrzydliwy.

Przebywanie w jego otoczeniu przyprawiało mnie o mdłości. Nie mogłem słuchać jego chorych fantazji. Przyśpieszyłem kroku. Skręciłem w alejkę obleganą przez niskie, bladoniebieskie bloki. Pierwszy budynek, drugi, jeszcze jedna uliczka i uwolnię się od tego zboczeńca. W końcu zatrzymałem się przy wąskim przejściu między osiedlami.
- Dalej sobie poradzę, możesz iść.
- Został nam jeszcze kawałek drogi. Nie spławiaj mnie.
- Umiem trafić do domu.
Odwróciłem się i ruszyłem wgłąb uliczki. Nie słyszałem za sobą kroków więc zwolniłem tempo i spokojnie kierowałem się ku mieszkaniu. Nagle poczułem pchnięcie w ramię, zdezorientowany uderzyłem plecami o ścianę bloku. Podniosłem głowę. Jungkook oparł się dłonią o ścianę na wysokości mojej głowy. Spojrzał na mnie zadziornie.
- Zapomniałeś się ze mną pożegnać.
Zanim zdążyłem zareagować objął mnie w talii i przyciągnął do siebie.
- Pamiętasz co ci ostatnio obiecałem?

Nachylił się i pocałował mnie łapczywie. Zaszamotałem się lecz brunet był niesamowicie silny. Zsunął jedną dłoń z mojej talii i złapał mnie za tyłek. Udało mi się uwolnić w ostatniej chwili zanim zdążył wepchnąć mi język do gardła. Odepchnąłem go z wściekłością, szybko jednak wpadłem na lepszy pomysł. Złapałem go za kołnierz i przyciągnąłem do siebie tylko po to by sprzedać mu solidnego sierpowego. Cios wyprowadził go z równowagi ale nie przewrócił. Przyłożył dłoń do policzka i podniósł na mnie wzrok. Był z siebie dumny.
- Chyba cię pojebało- wydarłem się.- Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj.

Po tych słowach rzuciłem się pędem wgłąb ulic nie dając mu czasu na odpowiedź. Biegłem między budynkami skręcając we wszystkie możliwe zaułki by mieć pewność, że mnie nie znajdzie. W końcu wyczerpany zwolniłem mijając kolejne jednakowe budynki. Spojrzałem w szybę przypadkowego mieszkania. Pot skleił mi pasemka na czole. Miałem zaczerwienione usta a tuż pod dolną wargą malował się ślad po zębach. Jungkook miał rację. Teraz będę o nim myślał przez długi czas. I na każde wspomnienie będzie mi się robić niedobrze.

***
To jest reakcja Taehyunga na Jungkooka przez 3/4 tego fika:
https://youtu.be/1GViRakNM6g

Nigdy nie zrozumiem czemu mnie to bawi.

Stop it! vkook||jikook ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz