ju!

1.2K 90 17
                                    

Kiedy wymyślałam fabułę zrobiłam sobie w głowie jej zarys od początku do końca. Jednak w trakcie pisania fabuła odbiegła lekko od orginału i pierwotne zakończenie przestało pasować. Było całkiem podobne do obecnego ale miało to coś. Było bardziej dramatyczne. No nic, może jeszcze kiedyś je wykorzystam. Zostawiam was z ostatnim rozdziałem. Jak wrażenia? Proszę piszcie! ❤
***

Powoli otworzyłem oczy. Chwilę zajęło mi odnalezienie się w sytuacji. Ciągle byłem w domu Jungkooka. Podparłem się na przedramionach. Nie widziałem go nigdzie w pobliżu. Stanięcie do pionu wymagało odemnie nie lada wysiłku z uwagi na rwący ból w krzyżu. Biedne dziewczyny.

Podniosłem porozrzucane po ziemi ubrania i wciągnąłem je na siebie roztrzęsionymi dłońmi. Czułem się podle. Żadna kąpiel we wrzątku nie zmyje ze mnie tej hańby. Poczucie rozżalenia zebrało mi się w gardle. Przełknąłem je. To nie pora na płacz. Zauważyłem małą białą kartkę na stole stojącym nieopodal. Podniosłem ją i przeczytałem:

Chyba byłem za mało delikatny, przestraszyłeś mnie tym omdleniem. Przyznam się do porażki, nie udało mi się zdobyć twojego serca ale przynajmniej zdobyłem twoje ciało.  Może to wszystko lepiej by się potoczyło gdybyś nie był do mnie negatywnie nastawiony. Idę udobruchać Jimina, szkoda stracić tak potulnego baranka.
PS. Byłeś cudowy, możemy to powtórzyć kiedy tylko zechcesz❤.


Zgniotłem kartkę i cisnąłem nią o ziemię. Ten koszmar nigdy się nie skończy.

Na wciąż miękkich nogach opuściłem mieszkanie. Musiałem jak najszybciej wrócić do Jimina. Jest jeszcze słabszy niż ja, nie daruję sobie jeśli coś mu się stanie.

*

Furtka na posesję była otwarta. Minąłem ją i z hukiem otworzyłem drzwi do mieszkania. W środku zastałem to co obawiałem się zastać.

Jungkook siedział na kanapie w salonie, na jego kolanach okrakiem siedział Jimin. Nie słyszałem co mówią, ze zmęczenia szumiało mi w głowie. W ciągu ostatnich dni wykorzystałem wszystkie pokłady adrenaliny jakie w życiu miałem. Trzymałem pion tylko siłą woli.

- Tae- blondyn zauważył mnie i chciał wstać lecz jego chłopak złapał go za biodra i przyciągnął do siebie.
- Taehyung-hyung, to nie najlepszy moment, mógłbyś dać nam jeszcze chwilkę?
Zrobiłem krok przed siebie lecz ból w miednicy nie dał o sobie zapomnieć i szybko podparłem się o ścianę.
Jimina to zaniepokoiło, chciał do mnie podbiec lecz brunet znów przyciągnął go do siebie.
- Coś się stało Taehyungowi, pójść mnie, muszę mu pomóc.
- Bez obaw, myślę, że tak dobrze jeszcze nigdy się nie czuł.
Przeniósł uśmiech z Parka na mnie. Gdy spojrzał mi w oczy znów zrobiło mi się słabo. Potrząsnąłem głową. Nie mogę tu teraz paść.
- Jiminie, czemu wpuściłeś go do domu? Zapomniałeś o czym rozmawialiśmy?
-Jiminie- Jeon włożył mu dłonie pod sweter.- Wiem, że bardzo cię skrzywdziłem ale chcę to naprawić. Wciąż cię kocham. Proszę daj mi jeszcze jedną szansę, zrobię dla ciebie wszystko.
Patrzył na niego bałaganie błądząc palcami po jego ciele. Jimin się wachał. Stracił zaufanie do swojego chłopaka lecz wciąż bardzo go kochał. Nie chciałem żeby znów popełnił ten sam błąd. Podszedłem do nich i wyciągnąłem dłoń w stronę blondyna.
- Choć do mnie.
Popatrzył na mnie, na Jungkooka i znów na mnie. Otworzył usta lecz nic nie powiedział. W końcu wstał i popatrzył z góry na Jeona.
- Wiesz jak bardzo mi na tobie zależało a mimo to całkowicie zawiodłeś moje zaufanie. Traktowałeś mnie jak za bawkę a co najgorsze za moimi plecami kręciłeś z moim najlepszym przyjacielem.
- Teraz trzymasz jego stronę? Może powinieneś go spytać co tak długo robił w moim domu.
- Miał z tobą porozmawiać.
Jimin spojrzał na mnie a ja z przerażeniem przyglądałem się Jungkookowi.

Nie waż się nic mówić. Siedź cicho.

Brunet wstał, zmierzył mnie wzrokiem i prychnął.
- Zgrywa najbardziej poszkodowanego a jeszcze godzinę temu tak słodko wzdychał gdy go dotykałem.
- Słodko wzdychał? Czy ty sam siebie słyszysz?
- Nie mów, że nie było ci dobrze.
- Twoim zdaniem ktoś kto czuje się dobrze mdleje z bólu?
Jimin patrzył na nas coraz bardziej zdezorientowany. Nie rozumiał o czym rozmawiamy.
- Taki z niego przyjaciel- młodszy znów zwrócił się do Parka.- Że perwsze co zrobił gdy do mnie przyszedł to chciał się ze mną przespać.
- Jak możesz...- zadrżał mi podbródek.

Chciałem pokazać jaki jestem wściekły lecz zamiast tego do oczu zaczęły napływać mi łzy. Podłe wspomnienia wypełniły mi głowę.
- Jak możesz tak mówić?- Zacząłem krzyczeć.- Gwałt to dla ciebie zabawa? Przez ciebie będę miał traumę do końca życia!
- Gwałt?- Jimin spojrzał na mnie przerażony.
- Czy ty... wstazał palcem na Jungkooka i przeniósł go na mnie.- Ty go... i jeszcze śmiesz pokazywać mi się na oczy?

Jungkook zrezygnował z dalszego tłumaczenia. Westchnął wzruszając ramionami.
- Nie rozumiał kiedy mówiłem, że mi się podoba więc musiałem mu to udowodnić jakoś inaczej.
- Wynoś się stąd- widziałem jak na szyji Jimina wypuklają się żyły. -Nie chcę cię więcej widzieć!
Złapał chłopaka za bluzkę, pociągnął za sobą i wyrzucił za próg.
- Lecz się!
Zatrzasnął mu drzwi przed nosem. Stał tak przez chwilę. W końcu wziął głębszy oddech i odwrócił się do mnie.
- Taehyungie- podszedł bliżej.- Czy to prawda?

Adrenalina puściła. Pociągnąłem nosem a z oczu potoczyły mi się strumyki łez. Upadłem na kolana. Chciałem się zapaść pod ziemię. Słyszałem jak Park podchodzi do mnie i klęka. Poczułem jego drobne dłonie na ramionach.
- Moje biedactwo. Tak mi przykro.
Przycignął mnie do siebie i przytulił.
- Gdybym ci od początku wierzył nie doszłoby do tego. Przepraszam cię, to wszystko moja wina.
- Nie przepraszaj- przetarłem rękawem oczy powstrzymując szloch.- Nie zrobiłeś nic złego.

Siedzieliśmy tak na zimnej posadzce dopóki się nie uspokoiłem. Wstaliśmy i usiedliśmy razem na sofie. Bez słów wpatrywaliśmy się w przestrzeń. Potrzebowaliśmy czasu by wszystko sobie poukładać. W końcu szepnąłem.
- Chciałbym żeby wszystko było tak jak kiedyś.
Jimin oparł się głową o moje ramię.
- Nie martw się, żaden śmieć już nas nie poróżni.

Stop it! vkook||jikook ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz