— Do odpowiedzi zapraszam... — Nadchodzi taki moment w szkole, że każdy uczeń siedzi nieruchomo, wstrzymując oddech, a w tym samym czasie opanowuje szybkie bicie serca przez nagły stres spowodowany jakąś babką, która stwierdziła, że właśnie w ten feralny dzień będzie pytać z ostatniej lekcji. U pani Wilson nawet zegar się zatrzymuje ze strachu. W takiej chwili wszyscy dziwnym trafem patrzą się na rzeczy dookoła, ale żadnym pozorem nie na nauczycielkę. Myśl jest jedna: ,,Tylko nie mnie". — Madeleine, do tablicy. — No i rosyjska ruletka zatrzymała się właśnie na mnie. Niechętnym krokiem, przeklinając w głowie, powędrowałam do tej nieszczęsnej tablicy, a gdy moje oczy ujrzały dużą ilość pierwiastków i treść zadania, planowałam swój pogrzeb.
Prawdę mówiąc, uczyłam się dobrze, ale chemia była wyjątkiem. Nigdy nic nie rozumiałam. Nie interesował mnie ten przedmiot w żadnym procencie. Mój umysł w ogóle nie znał się na atomach, stężeniu i ogólnie obliczeniach związanych z pierwiastkami. Z matematyką było o tyle łatwiej, że moja mama ją umiała i dzięki temu więcej rozumiem, ale też nie zawsze miała czas, by cokolwiek mi pomóc. Kiedy zaczął się rok szkolny, wszyscy byli przekonani, że pani Smith wróci ze szpitala i dalej będzie nas „nauczać". Każda lekcja z tą osobą była istną zabawą. Ciągłe wrzaski i śmiechy. Nic z jej zajęć nie wynosiłam. Zrobiła się ogromna przepaść między tematami i byłam jak w matrixie. Pani nie mogła sobie poradzić z nami, aż na jej czas choroby. Pech chciał, że pod koniec roku szkolnego wezwano posiłki. Kobieta o rudawym kolorze włosów, z pięćdziesiątką na karku i z obrzydliwym pieprzykiem na pomarszczonym policzku, została naszą nauczycielką do dzisiaj. Konsekwentna i wymagająca pani Wilson przekroczyła progi naszego liceum i zawitała do klasy II.
Na dobre.
Od tamtej pory żaden z nas nie podnosi ręki, aby się o coś zapytać, a co dopiero zgłosić do odpowiedzi. Niezapowiedziane kartkówki są co lekcję, ale tym razem zdecydowała się na tablicę i jakiegoś nieszczęśnika - mnie.
— Dobrze. — Kręcenie nosem to był jej zwyczaj. Nawet nie sądzicie, jakie to stawało się irytujące. Widziałam tę czynność tyle razy, że nawet nie da się zliczyć. — Rozwiąż bardzo proste zadanie, a ja popatrzę, jak je wykonujesz. — Wzięłam głęboki oddech, wiedząc, że i tak nic z tego nie będzie. Jedynie znałam nazwy pierwiastków, a podanego zadania nie rozumiałam nawet w jednym procencie. — No dalej, Madeleine. Wiesz, że grozi ci kolejna jedynka? — Skierowałam wzrok na klasę, kiedy nauczycielka zajrzała chwilowo do dziennika. Widziałam tylko potrząsające głowy na znak, że nic nie wiedzą.
Tak było zawsze. Ludzie nawet bali się kaszleć. Podpowiedź bezbronnej koleżance równała się z najgorszymi mękami. Nogi miałam jak z waty. Robiłam pozory, że zastanawiam się nad zadaniem , jednak nie potrafiłam skupić na tym swojej uwagi.
— Nie rozwiążę tego zadania. — Odłożyłam kredę na biuro i wytarłam brudne ręce o bluzkę. Rudowłosa popatrzyła na mnie, a kiedy miała się odezwać, ja natychmiastowo jej przerwałam, wiedząc, o co chce spytać. — Po prostu tego nie umiem — wydukałam, widząc skwaszoną minę pani Wilson.
Błagałam o to, by ten dzień uległ końcowi. Złość rosła w niej z każdą sekundą. Nie miałam zamiaru znów słuchać jej piskliwych dźwięków wydobywających się z gardła tej smoczycy.
— Przecież to było na ostatniej lekcji! Chcesz powiedzieć, że się nie nauczyłaś? — Podniosła głos, wzbudzając ciarki na moich rękach. — Tłumaczyłam klasie to już milion razy z rzędu. Nie ma cię na lekcjach? Chciałabym wspomnieć, że przyszłym tygodniu jest sprawdzian! Nie wiem, jak go napiszesz. Ktoś tu będzie powtarzał drugą klasę. Tak mi się wydaje.
Strasznie nie pochwalam takiego wychowania wśród dorosłych. Krzykiem da się dojść jedynie do urazu psychicznego. Niestety, jest ktoś, kto dalej rozprowadza te zasady i najczęściej są to konserwatyści. Pani Wilson nigdy nie była otwarta na nowe pomysły wychowawcze oraz nie miała cierpliwości do uczniów, pomimo że powinna. Jej lekcje, z tego co wiem, nie są dobrze wspominane przez roczniki, które wyszły.
![](https://img.wattpad.com/cover/125417300-288-k474517.jpg)
CZYTASZ
Infernum chao
Novela JuvenilI choć nigdy się nie przyznasz, że chcesz, i nie wydusisz słowa, ja i tak wpadnę w ten chaos. W piekielny chaos. Historia niepiękna. © Daailla ¦2020¦