5. Znani, w pełni tajemniczy i niebezpieczni

256 49 31
                                    

Plotki. Tego boję się naj­bar­dziej. Opi­nie ludzi, które tak naprawdę nie powinny mnie obcho­dzić. Od tego nie da się uciec. Zaw­sze ktoś będzie coś o Tobie wie­dzieć. Cza­sem coś zmy­ślo­nego, praw­dzi­wego. Nie ma reguły. Każdy ma przy­szytą łatkę. Nie ma ludzi, o któ­rych się nie roz­ma­wia.

Przed­sta­wi­cie­lem popu­lar­no­ści w mojej gru­pie wie­ko­wej jest wła­śnie Domi­nic Shel­ley, który jest nara­żony na obga­dy­wa­nie, lecz zara­zem cenie­nie. To czło­wiek, który jest znany z tego, że jest znany. Nie­wiele osób ma z nim bliższy kontakt, ale każdy w szkole potrafi powie­dzieć jego cechy cha­rak­teru, ale tak naprawdę nikt się nie domyśla kim jest pod tą maską celebryty.

Moim jedy­nym pra­gnie­niem było to, by nikt nie dowie­dział się o tym, że będę utrzymywać jakieś powiązanie z tym chło­pa­kiem. Bym dalej dla moim rówie­śni­ków była zwy­kłą Maddy, która uczęsz­cza do II klasy liceum. Nie chcia­łam sławy, jaką mogłam dostać od Domi­nica. Byłam w sta­nie się domy­ślić, że jak nasza zna­jo­mość wyszła by na jaw, to wszy­scy ucznio­wie by się tym zain­te­re­so­wali, a ja nie szu­kam roz­głosu. Nie zależało mi na tym, by ludzie uśmie­chali się do mnie na kory­ta­rzu, polu­biali zdję­cia na insta­gra­mie. To nie ma zna­cze­nia. Pragnęłam czegoś innego.

Sława ma swoje plusy i minusy. To zwy­kły dualizm. Jesteś roz­po­zna­walny za jakąś rzecz lub czyn jakiego doko­na­łeś, ale rów­nież na świat wycho­dzą Twoje brudy i absur­dalne, kłam­liwe wie­ści o życiu, jakie pro­wa­dzisz. Spo­łe­czeń­stwo uwiel­bia wręcz pogrą­żać kogoś, kto ma wię­cej. Wyczuć można zazdrość na kilo­metr. Dla­czego więc każdy pra­gnie odczu­wać sławę? Bo to jest jak nar­ko­tyk. Nie oszu­kujmy się, większość populacji wręcz kocha jak się o nich gada. Taki kon­trast.

Gdy nauczy­ciel poin­for­mo­wał mnie o moim nowym kore­pe­ty­to­rze, to odjęło mi mowę. Czu­łam, jak serce pod­sko­czyło mi do gar­dła i pró­bo­wało mi roz­sa­dzić układ krwio­no­śny. Fala gorąca napły­wała mi na twarz. Moje ciało się lekko spięło, ale pró­bo­wa­łam uda­wać, że nic mi nie prze­szka­dza. Bunt nie był dobrym wyj­ściem z sytu­acji. Zro­bi­ła­bym pro­blem nie tylko panu White'owi, który musiałby szu­kać nowego roz­wią­za­nia, a także mojej mamie. Chciała, żebym zro­zu­miała che­mię i pra­gnęła mi pomóc.

Nie cho­dzi o to, że darzy­łam tego chło­paka anty­pa­tią, ale wie­dzia­łam, że to skoń­czy się źle, jeśli ta zawiła sytuacja ujrzy światło dzienne.

— W nie­dzielę Domi­nic przed­stawi Ci plan waszych lek­cji. — Posłał mi szczery uśmiech, myśląc, że to jest wspa­niały pomysł. — Oczy­wi­ście rów­nież chciał­bym, a raczej nale­gał­bym, aby­ście się poznali i zła­pali wspólny język, by potem lepiej Wam się pra­co­wało. — Po wypo­wie­dze­niu się otwo­rzył szu­fladę, w któ­rej zwy­kle trzy­mał jakieś kla­moty i wyjął z niej kartkę. Następ­nie wrę­czył ją mi, na co ja podzię­ko­wa­łam. — Tutaj masz adres. Bądź u niego około dwu­na­stej. Mam nadzieję, że tra­fisz.

— Też mam taką nadzieję — odpowie­dzia­łam, cho­wa­jąc skra­wek papieru do bluzy.

— W takim razie bar­dzo ser­decz­nie dzię­ku­jemy panu z całego serca za pomoc. — Judy na koniec poże­gnała się z dyrek­to­rem mojego liceum uściskiem ręki. — Nie wiem, jak panu mogę się odwdzię­czyć.

— Nie ma takiej opcji, pani Car­ter. To moja praca. Kocham poma­gać moim uczniom. Cała przy­jem­ność po mojej stro­nie — odpo­wie­dział z ucie­szo­nym wyra­zem twa­rzy.

To nazwi­sko brzmiało mi w uszach nawet jak opu­ści­łam gabi­net. Zasta­na­wia­łam się jak to wszystko pogo­dzić ze sobą, jak chro­nić naszych spo­tkań. Jedno wie­dzia­łam na pewno. Ta wia­do­mość nie ma prawa tra­fić w sprawy innych.

Infernum chaoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz