10. Nie rzuca się słów na wiatr, bo można za nie oberwać tornadem

153 25 1
                                    

Gdyby tak łatwo dało się uczyć na błędach, to życie byłoby łatwiejsze. Niestety, zanim człowiek zrozumie swój uczynek, minie sporo czasu. Gorzej, jak się nie było winnym, a nie da się tego udowodnić. Gorzej też, jak się nic nie pamięta, że robiło się coś w nie swoim stylu. Tak, to jest zdecydowanie najgorsze. 

Wczorajszą niedzielę spędziłam, wedle rozkazom mamy, na sprzątaniu. Wymyłam dosłownie wszystko, co uważałam za brudne. Czyszcząc cały dom, nie dawało mi spokoju, co się wydarzyło na imprezie. To był mój priorytet, by dowiedzieć się najlepiej całej prawdy. Niestety ustaliłam już, że sama sobie nie poradzę.

Sytuacja w pomiędzy mną i mamą dalej była napięta. Nawet  jak Judy zobaczyła powkładane naczynia do zmywarki. Założę się, że na bank wywarło to na niej wrażenie, ale przez akcję z alkoholem, nie okazywała tego nawet w najmniejszym procencie.  Myślałam, że po ogarnięciu tego bałaganu jakoś mi odpuści, jednak się myliłam. Po całym dniu rozważania pewnych spraw i trudzenia się, aby usunąć zanieczyszczenia z blatów kuchennym, padłam na łóżko ze zmęczenia i zasnęłam bez żadnych prób, by to zrobić. 

Ranek wcale nie należał do przyjemnych. 

Moje myśli skupiały się tylko na jednym. A do tego dochodziło, że nie miałam żadnej ochoty iść do szkoły, ale wiedziałam, że musiałam z uwagi właśnie na nieprzerwaną ciekawość. Tak byłam wczoraj zabiegana, by dopełnić mi powierzonych obowiązków, że nawet nie zauważyłam, że babcia opuściła nasz dom około godziny trzynastej. Wir sprzątania wciągnął za bardzo. 

Zeszłam na dół, wiedząc, że była tam mama. Nie lubiłam się konfrontować z nią podczas sprzeczek. Jednak było to nieuniknione ze względu na to, że mieszkałyśmy razem. Rzeczą, która nas dzieliła to godziny pracy Judy. Tym razem nie miała na szóstą, lecz na dziewiątą, więc była w domu, kiedy ja szykowałam się do szkoły.

Z oddali już słychać było gotującą się wodę w czajniku i stukanie naczyń. W salonie grało radio jak co każdy poranek. Kochała je włączać, bo nuciła piosenki z jej młodzieńczych lat. 

Wchodząc do kuchni, moim oczom ukazała się  szarooka, robiąca sobie prawdopodobnie kawę. Usiadłam na podwyższonym krześle i czekałam, aż mnie zauważy. Kobieta po paru sekundach odwróciła się i, gdy mnie dostrzegła, jej mina stała się poważna i przestała wydobywać z siebie jakiekolwiek dźwięki. Stukała zadbanymi paznokciami o blat kuchenny w oczekiwaniu na gwizd urządzenia.

— Zawożę cię do szkoły dziś — poinformowała mnie, a ja odpowiedziałam jej, że się zgadzam. — Nie będziesz się tłukła autobusami. 

Nastała ta chwila, gdzie znowu się do siebie nie odzywałyśmy. Zachowanie mamy dobijało mnie jeszcze bardziej i było mi sto razy bardziej wstyd za to, co się wydarzyło.

— Mamo — powiedziałam, a brunetka spojrzała na mnie bokiem. — Może nie jestem idealną córką ze średnią 5.0 co roku, może moje postępowanie nie zawsze jest dobre, ale daj mi się uczyć na błędach. Nie chroń mnie przed nimi. Wiem, że to, co się stało, już się nie odstanie, ale chcę, żebyś uwierzyła mi, że większej głupoty nie zrobię — tłumaczyłam, a ona tylko słuchała, nie wtrącając się nawet słowem. — Jest mi wstyd, bo wiele razy mówiłam ci, że nie znoszę imprez, a nagle na jedną z nich idę i robię jakąś głupią rzecz. — Przepraszam.

Mama westchnęła, nalewając sobie ugotowanej wody do filiżanki. Usiadła na wprost mnie i wpatrywała się we mnie z kącikiem ust uniesionym w górę. 

— Ludzie popełniają czyny, o których nigdy by nie pomyśleli, że popełnią. Cieszę się, Maddeleine, że zrozumiałaś to, co zrobiłaś. Nauczyłam cię właśnie tego. Żeby rozumieć. Może niezbyt ci to czasem wychodzi, lecz masz całe życie przed sobą, że dojdziesz do perfekcji. — Wzięła łyka kawy, a ja podparłam głowę swoją ręką. — Nie miej mi za złe, że byłam na ciebie wkurzona. Dorastasz, a ja może tego nie widzę. — Wzruszyła ramionami.

Infernum chaoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz