Rozdział 8 "Rozmowa za drzwiami"

58 8 1
                                    

Znajdowałem się w bogato zdobionym, okrągłym pomieszczeniu. Widocznie, przed chwilą wszedłem, bo od wielkiego, dębowego biurka wstała jakaś kobieta, zadziwiająco podobna do Jean Granger, lecz ubrana w sięgającą ziemi granatową suknię i białą pelerynę obszytą złotymi nićmi układającymi się w jakieś litery, niestety bardzo niewyraźne. Długie, lekko falowane włosy miała rozpuszczone, jedynie zaplecione w mały warkoczyk z boku głowy, na którą był założony srebrny diadem. Na mój widok, bardzo radośnie powiedziała:
-Nareszcie jesteś! Proszę, usiądź.- wskazała ręką na stojące z drugiej strony, ozdobne krzesło. Usiadłem i upiłem łyk stojącej tam, parującej herbaty. "Jean" zrobiła smutną minę i westchnęła.
- Martwię się o moją córkę. - powiedziała do mnie, wyraźnie oczekując odpowiedzi. Nie wiedziałem co powiedzieć, ale na szczęście ktoś zapukał do drzwi.
-Jesteś!- ucieszyła się Jean. Mężczyzna, ubrany podobnie jak ona ucałował jej dłoń i usiadł na krześle koło krzesła, na którym siedziała Jean.
-Martwię się o naszą córkę.-westchnął. Wstał i wyjął ze stojącej przy innej ścianie szafki, jakiś plik kartek. Rozłożył je na stole. Jedna z nich przedstwiała plan jakiegoś wielkiego budynku. Jeden pokój był zaznaczony i podpisany: "Pominąć". Na innej kartce, co mnie bardzo zdziwiło było zdjęcie Hermiony i jakieś napisy, ale trudno mi było je odczytać, ponieważ nie opanowałem umiejętności czytania do góry nogami. Nagle do Jean zadzwonił telefon.
-Tak, córeczko. Już idziemy...

Obudziłem się, przez dochodzące z dołu wrzaski Narcyzy. Jedyne co zdołałem zrozumieć, to ciągle powtarzane słowo: "Zrozum". Zaciekawiony wyszedłem z pokoju, ale okazało się, że matka robiła ten cyrk na korytarzu tuż przed moją sypialnią. Stała przed drzwiami na przeciwko, jakby krzyczała na znajdującą się w środku osobę. Kiedy usłyszała, że otwarłem drzwi, obróciła się i szybko zamknęła drzwi po drugiej stronie.
-Śniadanie gotowe, zchodź na dół. - powiedziała Narcyza.

Przeszedłem korytarz zaciekawiony. Uchyliłem lekko drzwi.
-Jest tam ktoś? - zapytałem.
-Draco? - zapytał jakiś bardzo wysoki głos. Przerażony cofnąłem się kilka kroków. Po chwili podszedłem do drzwi z powrotem.
-Tak. To ja. A ty? - mówiłem.
- Nie mogę ci powiedzieć.
-Dlaczego?
- Zniszczyłeś mi życie! - krzyknęła osoba po drugiej stronie. Zrobiłem dziwną minę.
- Ale... w jaki sposób? - spytałem bardzo  zdziwiony.
-W taki, że Narcyza Cię znalazła!
-Skąd o tym wiesz?
-A jak myślisz?
Nie odpowiedziałem. Nie miałem pojęcia z kim rozmawiam, szczególnie że ta osoba twierdziła że zniszczyłem jej życie, bo ktoś mnie porwał. To wogóle nie miało sensu. Chciałem już się odwrócić, żeby zejść na śniadanie, ale usłyszałem coś.
-Proszę, nie przychodź tu nigdy więcej. - poprosiła osoba po drugiej stronie i zaczęła płakać. Wyjąłem z kieszeni chusteczkę i wrzuciłem przez szczelinę pod drzwiami. Po chwili wyleciała z tamtąd karteczka, na której było napisane : Dziękuję. Ma bardzo ładne pismo - pomyślałem.

Kiedy byłem na dole, zapytałem matki:
- Czy ktoś tu jeszcze mieszka?
-Nie. A czemu miałby? - odpowiedziała śmiejąc się. Mimo wesołej miny, w jej oczach widziałem że jest zdezorientowana i trochę wystraszona. Najprawdopodobniej, nie chciała żebym wiedział o zamieszkującej pokój na górze osobie.
- A nie wiem. Pomyślałem tak, bo mi się śniło że mieszka tu jeszcze jakaś dziewczynka. - uśmiechnąłem się.
Narcyza roześmiała się i wróciła do czytania jakiejś książki.

Pomimo tego, że mieszkałem w domku Narcyzy już dobre pół roku, nie miałem pojęcia, że mieszka tu ktoś jeszcze. Dlaczego Narcyza miała by więzić w pokoju na górze jakąś osobę? I dlaczego nie chce powiedzieć? Czemu to taka tajemnica? Prosiła, żebym nigdy więcej z nią nie rozmawiał. Musiała mieć w tym jakiś cel. To niemożliwe, żeby ktoś kto jest więziony w jednym pokoju nie chciał mieć towarzystwa. Może w takim razie jest tam ich więcej ? Pogrążony w myślach wyszedłem na dwór.
-Ciekawe co tam u Harry'ego i Hermiony...- pomyślałem. Wpatrywałem się w fale rozbijające się o klif tuż przede mną. Mewy latały wokół szachulcowego domku Narcyzy, a na znajdujących się w doniczkach na parapetach kwiatkach siadały różne owady. Spojrzałem w okno pokoju na przeciwko mojego. Rysowała się w nim jakaś czarna postać. Nie zdążyłem się jej przyjrzeć, bo zasłoniła roletę. Skierowałem wzrok z powrotem na morze i zapytałem sam siebie:
- O co z tą osobą chodzi...

________________________________
Wiem, długo mnie nie było, a rozdział taki sobie :-/ Miał być tajemniczy, ale coś to chyba nie wyszło. Piszcie co myślicie.

Czas na #chamską_reklamę!
Zajrzyjcie do książki z ogłoszeniami, bo szykuję dla was niespodziankę 😘

~Tilu Luna Potter ~

Szlama i...arystokrata? // Dramione || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz