Czuję jedwab pod palcami. Zapadam się w nim. Gołe ściany z kamienia surowo izolują sypialnię. Mój rozmyty wzrok koncentruje się na promieniach słońca, nieśmiale wkradającego się do komnaty przez nieduży witraż. Kolorowe szkiełka rzucają ciepłe barwy na najbliższe otoczenie. W słabej poświacie widzę taniec drobinek kurzu. Powolny, z lekka ospały, ale i zwiewny. Pełen dziwnej gracji i wdzięku, którego nie potrafię opisać. Obraz ten napawa mnie dziwnym spokojem. Skądś znam miejsce, w którym się znajduję. Na pewno gdzieś je już widziałem.
Podniosłem się do siadu i rozejrzałem po pomieszczeniu. Mój wzrok dalej nie odzyskał prawidłowej ostrości i raczej nie zapowiadało się, że zaraz mi się polepszy.
Przelotnie obrzuciłem wzrokiem pokój, rejestrując w głowie meble i ich położenie.
Nie było ich co prawda za wiele, ale ich jakość zdecydowanie przewyższała inne.
Ogromna komoda z ciemnego drewna w kącie pokoju, a na przeciw w drugim rogu stół i dwa krzesła. Wydawały się solidne i nowe, a w dodatku zdobiły je małe rzeźbienia i malunki. Zdecydowanie wysoka jakość, jak na XVI wiek.
Tak. Nie mogę się mylić. Ta komnata nie może być z późniejszego okresu. Ale skąd ja to wiem...? I gdzie ja tak właściwie jestem? Pytania bez odpowiedzi kołotały mi się w głowie, wytwarzając nieznośny ból w czaszce.Postawiłem powoli bose stopy na posadzce. Chłód od kamienia powoli rozlał się po całym moim ciele, aż po kręgosłup.
Co teraz? Muszę stąd wyjść, to pewne, ale dokąd? Co dalej, jak już stąd wyjdę?
Ale dalsze rozmyślenia przerwało zniekształcanie się świata.
Co...?
Im bliżej mosiężnych drzwi tym bardziej wszystko się rozmywało. Czy to iluzja?
– Frisk, wstawaj. Zaraz się spóźnisz do szkoły i co będzie? – Zniecierpliwiony ton brata dobiegł mych uszu.
– Co jest...? – zadałem pytanie w półśnie, nie do końca jarząc co tu się dzieje.
Kai tylko westchnął przeciągle i jakby ze zmęczenia.
– Jest czwartek, a ty masz za godzinę lekcje. Wstawaj, szykuj się i jedz śniadanie. Nie ma czasu!
– Kaaai...
Ale on już wyszedł, rzucając tylko w progu groźne "wstawaj".
Naprawdę,on jest niemożliwy z tą swoją nadopiekuńczością. Ja nie mam pięciu lat. Nie musi mnie ciągle budzić i pilnować, żebym z rana umył buźkę i ząbki. A mimo to na moje policzki wkradł się zdradziecki rumieniec. Szybko zakryłem twarz poduszką, starając się zdusić wewnętrzne ciepło w zarodku.
On cię nie kocha, baranie. Nie rób sobie nadziei.
Wziąłem parę głębokich wdechów i podniosłem się z materaca.
Przecież na co mi łóżko? Wystarczy materac, stara poduszka i kołdra bez poszewki. Luksus jest dla słabych. Ja jestem zwyczajnie za leniwy, żeby złożyć łóżko i je tu postawić.
W momencie, w którym moje bose stopy dotknęły podłogi, cień kamiennej komnaty przemknął przez strzępki tego, co pamiętałem ze snu, nim na dobre rozpłynął się w mojej pamięci. Przez kolejne minuty na próżno próbowałem znowu przywołać sobie obraz tego miejsca.
Jednak im bardziej się zagłębiałem, tym bardziej czułem, że wspomnienie się oddala.
Sen? Wspomnienie? Wizja? Iluzja? Może wszystko, a może nic?
Masa pytań, żadnej odpowiedzi. Czy jest więc sens przejmować się tym na co się właściwie nie ma wpływu?
Umysł mówił "nie", ale serce krzyczało "tak". Ja sam postanowiłem po prostu dać się ponieść woli wyższej, jeśli takowa istnieje.
Niech się dzieje co ma się dziać. Ja jestem tylko obserwatorem.
******************************************************************************************
Ohohoho~
Czekam na opinie :3
Kita~A tu bonusiki
To mnie zabiło XD
CZYTASZ
Seryjny Samobójca - czyli Frisk pierdoła.
HumorSeryjny Samobójca to przydomek piętnastoletniego Friska, który posiada przekleństwo nieśmiertelności. Wiele razy próbował się zabić, jednak los mu na to nigdy nie pozwolił. Gdy położył się na torach pociąg się wykoleił, gdy rzucił do basenu spuścili...