Ciel wyszed z pomieszczenia i zostawił mnie samą z sobą. Tępo skupiałam swój wzrok na krajobrazie za oknem. Deszcz który spływal po szybie sprawił, że zrobiło mi się zimno.
Myślałam, że Ciel ma choć trochę szacunku do demona. Byłam zaskoczona tym, że jednak nie... Traktuję go jak sam powiedział, jak psa. To było nie ludzkie. Prawdziwy szlachcic nie powiedział by tak o służbie...Myślałam, że przez te kilka lat, które ze sobą spędzili stali się przyjaciółmi. Ciel jest naprawdę głupi. To dzięki Sebastianowi przeżył i zdobył ponowną reputację... Tylko, że on tego nie docenia.
***
Minęły już dwie godziny odkąd siedzę ty i czekam na niego. Muszę to w końcu przyznać, że martwię się o niego. Bez Sebastiana było tu jakoś pusto i strasznie. Zdałam sobię sprawę z tego, że gdy on tu był , rezydencja była chroniona przez demona, lecz teraz nie... Snake nie jest taki jak Sebastian... To samo mogę powiedzieć o innych. On był wyjątkowy...
Moje rozmyślania przerwały kroki dochodzące z korytarza. Szybko poderwałam się na nogi i biegiem skierowałam się w tamtą stronę. Miałam nadzieję, że zobaczę tam go. Calego i zdrowego, z uśmiechem na jego bladej twarzy.
Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam Paulę... Westchnęłam głośno ,a ona to usłyszała.
- Panienko Maddie? Co panienka tu robi? Powinnaś już spać. - powiedziała i podeszła do mnie.
- Nie chę. Nie moge zasnąć - skłamałam
- Może zrobię panience ciepłego mleka z miodem? - zapytała
- Nie, nie trzeba. Wracaj do siebie - machnęłam ręką i odwróciłam się do niej plecami
- Na pewno?
- Tak PaulaPowiedziałam i zamknęłam się w salonie. Usiadłam na kanapie i ponownie spoglądałam w okno. Godziny mijały..a może to były tylko minuty? Nie wiem... Mój organizm powoli domagał się snu, ale ja za każdym razem powstrzymywałam się przed tym.
Ze skupieniem słuchałam różnych odgłosów... Słyszałam nawet odgłosy za oknem... W końcu usnęłam. Nie dałam rady. Ta cisza sprawiła, że strasznie się nudziłam. Nawet rozmyślanie o demonie nic nie dało...**-**
Kiedy wróciłem do rezydencji po nie udanej misji byłem wrakiem demona. Nie dałem rady. Nie sprostałem zadaniu. Panicz napewno będzie na mnie wściekły.Moja rana na piersi krwawia. Chciałem ją zatamować, ale po tej broni jest to nie możliwe. Ciekawiło mnie skąd on ją ma... Zaginęła wieki temu. Nikomu nie udało się ją znaleść. Nawet ja próbowałem... Czy to możliwe, że jestem do niczego? Czy przez te setki lat... Przestałem się starać? Fakt, że coraz bardziej zaczynałem rozumieć ludzi. Rozumiałem czym jest strach, ból, smutek, radość a także miłość.. Odkąd ją poznałem. To ona sprawia, że gdy ją widzę moje serce przyśpiesza, gdy widzę jej uśmiech sam robię to samo. Jakby mechanicznie robię to co ona. To nie jest normalne... Taka właśnie jest miłość.
Kiedy znalazłem się w holu posiadłości, siłą umysłu sprawdziłem czy wszysto jest w porządku...Nikomu nie działa się krzywda i każdy był bezpieczny. Jednak nie wyczuwałem jej w pokoju. Chciałem już przeszukać całą rezydencję, ale gdy tylko usłyszałem swoje imię zatrzymałem się.
- Sebastian? - powiedziała cicho i zmęczenie.
Dziewczyna była ubrana w zieloną suknie a jej włosy były rozpuszczone i potargane. Wyglądała uroczo kiedy dłońmi docierała swoje oczy... Jęk słodkie dziecko... O czym ja myślę?!- Tak to ja, panieko- powiedziałem i skloniłem się
Wtedy dziewczyna o przypomniała i nim zdążyłem na nią spojrzeć, ona mnie obejmowała. Zaskoczyło mnie to... Jeszcze nikt nie cieszył się rak na mój widok. Cieszyłem się z tego, choć jako demon nie powinienem.
- Martwiłam się o ciebie - szepnęła i uronila kilka łez, które opadły na moje ramię
- Panienko?Nie wierzyłem, że to powiedziała. Czy to możliwe, że ona czuje to samo co ja do niej? Przecież to jest absurdalne. Ja demon i ona zwykły człowiek. To nawet do siebie nie pasuję.
- Proszę wybaczyć te spóźnienie - powiedziałem i przypomniałem sobie o ranię...
Szybko odsunąłem jej drobne ciało i spojrzałem na jej brudną suknię. Maddie zaskoczona spojrzała na mnie, ale zaraz po tem powędrowała wzrokiem na swoje ubranie. Przygotowywałem sobię już w głowie przeprosiny. Wiedziałem, że i tak mi nie wybaczy. Jak moglem do tego dopuścić? Lokaj rodziny Phantomhive nie powinien do tego dopuścić...
- Co to? Ty krwawisz! - krzyknęła wystraszona i spojrzała na mnie.W jejvoczach było widać strach. Czułem ,że ona naprawdę się o mnie bała. Coś mi podpowiadało, że spędziła tu kilka godzin. I to tylko dlatego, że ja nie wracałem.
- To nic takiego. Proszę się tym nie przejmować .
- Głupi jesteś? To wygląda poważnie...
- Proszę wracać do łóżka.
- Czekałam na ciebie tyle godzin... Martwiłam się, a ty mnie odsyłasz do pokoju? - zapytała sarkastycznie.Miała rację. Powinienem ją inaczej potraktować. Ale nie powiem jej przecież prawdy. Nie chcę by wiedziała o mnie za wiele. Ciel i tak miał mi za źle, że powiedziałem jej kim jestem... Pamiętam jak mnie wtedy potraktował. Jak nikogo wartego... Jak psa. Odnosiłem takie wrażenie, że gdyby mógł to by mnie wywalił... Ale nie może tego zrobić...
- Masz rację. Dziękuję i przepraszam, że martwiłaś się o mnie, ale rozsądnym będzie udać się teraz na spoczynek, panienko Maddie- powiedziałem patrząc w jej piękne oczy. Były tak piękne jak mroźny błękit lodu, który skrzy się w słońcu. Gdybym mógł cały czas bym na nie patrzył. Jednak jako lokaj muszę tego unikać.
Dziewczyna kiwnęła głową.
- Poradzisz sobię z tym? - zapytała cicho i zgrabną dłonią wskazała na moją krwawiącą pierś
- Tak...
- W takim razie..porozmawiamy jutro Sebastianie- powiedziała i zaczęła wchodzić po schodach. Gdy to robiła pożerałem ją wrzokiem. To było nie do opisania jak ona na mnie działała. Jej minimalny ruch ,gest oraz spojrzenie wywoływało u mnie tysiące dreszczy. Moje mięśnie napisały się same z siebie jakby chciały jej zaimponować.Kiedy dziewczyna zniknęła z moich oczu ja zacząłem iść w stronę własnego pokoju, który znajdował się obok poki pozostałej służby.
Nie korzystałem z niego zbytnoi. Zaglądałem tu tylko dla kotów, które tu ukrywam. To jest moja tajemnica. Gdyby Ciel się o tym dowiedział, nie darował by mi. Zwłaszcza teraz gdy zawaliłem sprawę...
Przez całe swoje istnienie wpadłem na niego tylko raz. Możnaby powiedzieć, że zostaliśmy kumplami, ale to co się wtedy wyważyło... Zmienilo nas obu. Oboje chcieliśmy tego samego i żaden z nas nie chciał odpuścić...
Od tego zdarzenia minęło kilka set lat. Nie spotkaliśmy się... Aż do dziś.
CZYTASZ
KUROSHITSUJI- Druga z Midfordów Cz:1- Zakończona
FanficWiecie jak to jest być w cieniu. Ja niestety tak... Zawszę byłam w cieniu swojej młodszej siostry. Mimo, że jestem od niej starsza i bardziej doświadczona, to ona jest bardziej znana. Może to i moja wina, nie lubię pokazywać się publiczn...