Rozdział 2: czerwiec część 1

12K 595 2K
                                    

- Louis.

- Mmmffhh.

- Louis. Jest pierwsza po południu.

Rozległ się niski jęk spod pościeli.

- Wstawaj, Lou.

- Nie.

- Zwlecz swój tyłek z łóżka, albo wyrzucę twoje ulubione Vansy do śmieci.

- Blefujesz.

- Chcesz się założyć?

Louis ponownie jęknął, ale tym razem słychać było szelest pościeli. Nie ruszał się zbyt długo, że została w niego rzucona poduszka.

- Niepotrzebnie, Malik.

- Nie wyjdę, dopóki nie zobaczę twoich jasnoniebieskich oczu, Tommo.

Rozbrzmiał kolejny jęk, dopóki Louis w końcu nie wydostał się spod pościeli, w międzyczasie spadając z łóżka. Zamrugał, zobaczył Zayna do góry nogami, gdy zwisał z materaca. - Zadowolony? – Burknął Louis.

- Bardzo.– Powiedział poważnie Zayn. - Co spowodowało, że jesteś taki osowiały?

- Nie jestem osowiały.

- Jest prawie druga.

- Nie mogę być zmęczony?

- Nie byłeś poza domem do późna.

- Robię zapasy mojego snu.

Zayn posłał mu niewzruszone spojrzenie i Louis ciężko westchnął, zamykając oczy. - Harry ma dziecko.

Louis usłyszał jak Zayn parsknął śmiechem, pozostawiając swoje oczy zamknięte, gdy Zayn dodał - Okej, tak, jasne. Dajesz Lou, co naprawdę cię dręczy?

- Harry ma córkę.

- Ty nie jesteś... poważny.

- Harry ma czteroletnią córkę.

- Co?

- Harry ma swojego małego, malutkiego człowieka, który jego jego.– Louis spotkał się z ciszą, dopóki jego łóżko powoli się nie ugięło obok niego. Nie otworzył swoich oczu. Czuł jakby prawdopodobnie musiał się ruszyć, zanim cała krew spłynie mu do głowy, ale nie chciał jeszcze stawiać czoła rzeczywistości.

- Okej, cóż, to nie jest koniec świata. Więc ma dziecko? Nadal jest Harrym, tak?

- Tak.

- Więc w czym problem?

- To po prostu... dużo.– Z westchnieniem, Louis w końcu podniósł się, upadając na plecy obok Zayna. Spojrzał w górę, by zobaczyć jak jego przyjaciel patrzył się na niego z troską wymalowaną na twarzy.

- Ponieważ go lubisz?

Louis ponownie na chwilę zamknął swoje oczy, zanim potwierdził. - Ponieważ naprawdę go lubię.

- Okej, więc. – Przerwał Zayn, pocieszająco ściskając ramię Louisa. - Czego się obawiasz?

- To zmienia wszystko.– Opowiedział prosto Louis, mrugając na sufit. - Dzieci to duża odpowiedzialność i nie możemy- to sprawia, że każdy związek staje się naprawdę poważny od samego początku.

Zayn ponownie milczał. - Ale naprawdę go lubisz?

- Naprawdę naprawdę.

- Więc spraw, by to zadziałało.

- Jak?

Louis spojrzał w stronę Zayna, by zobaczyć jak wzruszył ramionami. Posłał mu uśmiech, mówiąc,  - jesteś dobrą osobą i dobrze radzisz sobie z dziećmi. Z tego co widziałem, Harry również wygląda na dobrą osobę i naprawdę go lubisz, więc. Sprawisz, że to zadziała.

If my heart was a compass, you'd be north /larry tłumaczenie pl/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz