Styczeń przyniósł ze sobą zimne, nieprzyjemne, nieco śnieżne dni. Jakkolwiek radosnym dzieckiem była Lia, nawet ona stawała się marudna, kiedy niebo było szare przez kilka dni i było zbyt zimno, by bawić się na dworze.
- Obawiam się, że ma klaustrofobie, tak przypuszczam. – Zasugerował Zayn pewnego dnia w połowie stycznia, cała ich piątka zebrała się w salonie Harry'ego, podczas gdy śnieg gęsto sypał za oknem. Gdyby nie mieli pracy prawdopodobnie zostaliby tu przez najbliższe kilka dni.
- Możliwe. – Zgodził się Liam, patrząc zmęczonym wzrokiem jak Lia grała na kolorowych cymbałkach, które kiedyś dał jej Niall. Były malutkie i prawdopodobnie przeznaczone dla dwulatków, ale Lia w ciągu ostatnich dni wyciągnęła wszystkie swoje zabawki. Każda zabawka nudziła ją po kilku minutach, dlatego właśnie Harry praktycznie błagał ich wszystkich, by przyszli i spróbowali ją jakoś zabawić. Obecnie Niall próbował ją namówić na grę w warcaby, ale nie chciała.
- Co powiesz na Candy Land? – Zaoferował Harry, ale ona tylko zmarszczyła brwi i potrząsnęła głową. - Trouble? – Kolejne potrząśnięcie. - Monopoly z księżniczkami Dinseya? – Przestała na chwilę uderzać w cymbałki rozważając propozycję, ale potem ponownie potrząsnęła głową.
Harry poddał się z ciężkim westchnieniem, wtulając się w poduszki na sofie. - Tracę cierpliwość chłopaki. – Lamentował, jego brwi ściągnięte w smutku. - Straciłem cierpliwość.
Zayn zaśmiał się ze swojego miejsca na podłodze obok Nialla, ich kolana dotykały się. To było nadal dziwne i nowe i szczerze, Louis nie chciał za dużo o tym myśleć. (Nawet nie każcie mu mówić o tym, jak pewnego poranka wszedł do swojej kuchni, w swoim mieszkaniu i zobaczył nagiego Nialla stojącego przed ich lodówką. Nawet nie wiedział, że on i Zayn byli czymś. To było... To był bardzo interesujący poranek.)
- Harry, stary. – Powiedział Zayn. - Brzmisz zbyt melodramatycznie.
- Tak, ty też tak brzmisz, Zayn. –Dołączył się Niall, otrzymując w zamian mocne pchnięcie od mężczyzny obok niego. Odwdzięczył się tym samym.
- Chcę wyjść na zewnątrz! – Krzyknęła nagle Lia, jej głos sprawił, że pięciu dorosłych mężczyzn podskoczyło.
- Lia, kochanie, nie możemy. – Powiedział jej łagodnie Louis.
- Dlaczego nie!
- Jest za zimno. – Wyjaśnił Liam, drżąc na myśl o pogodzie na zewnątrz.
- I zbyt śnieżnie. Trwa burza, Lia. – Dodał Niall. - Nie ma w tym nic fajnego.
Lia wydęła wargi, odpychając od siebie swoje cymbałki i skrzyżowała ramiona. - Ale mi się nudzi.
- Cóż, co chciałabyś porobić? – Próbował Liam. Głupiutki Liam. Nie możesz przekonać znudzonego czterolatka.
- Wyjść na zewnątrz. – Powtórzyła, patrząc na podłogę wypełnioną zabawkami. Najwyraźniej wszystkie były nudne.
- Lia, nie możemy- – Harry zaczął ponownie wzdychając, ale Louis przerwał mu z nową propozycją.
- Co z zabawą w chowanego, Lia?
Lia przestała poruszać swoimi stopami, jej spojrzenie złagodniało, gdy myślała nad propozycją. Kwaśna mina w końcu zniknęła i delikatnie się uśmiechnęła, gdy przytaknęła i podniosła się z podłogi. - Okej! Mogę szukać pierwsza?
Cała ich piątka gapiła się przez moment w szoku na Lię, nie dowierzając, że w końcu na coś się zgodziła. Harry ścisnął udo Louisa w niemym podziękowaniu i potem przytaknął głową, być może zbyt entuzjastycznie, gdy powiedział, - tak Lia, możesz pierwsza szukać! Prawda chłopaki? Prawda, dobra, spoko, chodźmy się schować.
CZYTASZ
If my heart was a compass, you'd be north /larry tłumaczenie pl/
FanficWszystko, co tak naprawdę obchodzi Louisa to jego deskorolka, tatuaże, piłka nożna i jego rodzina. Ma pracę, którą (przeważnie) kocha i (małą) garstkę dobrych przyjaciół i w wieku 24 lat jest raczej zadowolony ze swojego życia... dopóki niemal nie z...