Do wiklinowego kosza włożyłam ostatnią już stertę ubrań którą przygotowałam na podróż.
- Jeszcze tylko to. - Powiedziałam sama do siebie spoglądając na szafkę gdzie leżał sztylet który dostałam od Driniana przy naszej pierwszej lekcji. Spakowałam go na sam wierzch i przymknęłam wieko. Już za kilka godzin mieliśmy wypłynąć, zastanawiałam się jak z pakowaniem radzi sobie mój brat, wiem że nigdy tego nie lubił, postanowiłam to sprawdzić. Przeszłam przez zakręt i zatrzymałam się przy jednych z drzwi delikatnie uderzając w nie dłonią. Kiedy usłyszałam ciche " proszę " weszłam do środka dostając automatycznego wstrząsu. Na podłodze wszędzie walały się ubrania a kosz nadal stał pusty, zaśmiałam się pod nosem. Spojrzałam na Kaspiana, potargane włosy, pogięta koszula i delikatny zarost który właściwie u niego lubiłam. No cały nasz król w prawdziwej okazałości.
- Pomóc? - Spytałam zbierając z podłogi kilka jego koszul, posłał mi wdzięczny wzrok i uśmiechną się do mnie szczerze. Właściwie szybko się z tym uwinęliśmy, poskładałam wszystkie jego rzeczy i spakowałam mu najpotrzebniejsze stawiając jego kosz pod drzwiami aby go nie zapomniał.
- Zginąłbym tu bez ciebie.
- Wiem. - Powiedziałam wymijając go i wychodząc z pokoju kierując się na pożegnalną ucztę która miała odbyć się w sali tronowej. Ubrana byłam w białą lekko rozkloszowaną suknię z przyjemnymi w dotyku piórkami przy rękawach i na jej dole. Jako księżniczka na głowie miałam spory diadem, jeden z moich ulubionych, moim zdaniem prezentował się przepięknie, no i do tego pasujące do wszystkiego długie kolczyki z diamentami od Lisy którą spotkałam tuż przy wejściu, uśmiechnęłam się na widok jej ganiającej od stolika do stolika i sprawdzającej czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik. To w niej kochałam, była dokładna i zawsze robiła wszystko do końca, nigdy nie zostawiała rzeczy na ostatnią chwilę i zawsze mieściła się w czasie. Nigdy nie traktowałam jej jako służącej, była dla mnie najlepszą przyjaciółką która była przy mnie zawsze kiedy jej potrzebowałam, właściwie była jedyną kobietą z którą mogłam porozmawiać, Kaspian nie rozumiał takich rzeczy poza tym często był zapracowany.
- Liso jest pięknie. - Na dźwięk mojego głosu drobna kobieta o blond włosach do ramion i zielonych niczym wiosenne listki oczach podskoczyła upuszczając przy tym kartkę którą trzymała w dłoni. Zawsze tak robiła aby niczego nie zapomnieć, robiła listę rzeczy które ma zrobić a potem po wykonaniu danej czynności odznaczała ją fajeczką i tak aż do końca. Było to dobrym patentem z którego sama zaczęłam ostatnimi czasy korzystać.
- Dziękuję. - Powiedziała lekko się rumieniąc, z entuzjazmem podbiegła do okna pokazując mi wszystkie dekoracje które przygotowała, te drobne i te o wiele bardziej widoczne.
- Jak myślisz? Dodać tu jeszcze kilka białych róż? Wydaje mi się że jest ich trochę za mało. Co o tym sądzisz? - Tak, byłą bardzo gadatliwa i często bardzo niezdarna co było urocze, była ode mnie o dwa lata starsza ale też o dwa lata młodsza od Kaspiana. Z jej opowieści wiem że bardzo lubi mojego brata, ale wstydzi się, uważa że jest zwykłą sprzątaczką i król nigdy jej nie zauważy. Dopiero teraz przypomniałam sobie co jej obiecałam.
CZYTASZ
WALKA| Chronicles of Narnia. / ZAKOŃCZONE /
Fanfiction[ I & II część ] ~ Każda, nawet najmniejsza wyprawa wiąże się z wieloma wyzwaniami rzucanymi nam przez los. Każda najmniejsza przebyta trasa jest naszą wędrówką do świtu. To my łapiemy za stery i obieramy kurs za horyzont aby gdzieś tam odnaleźć swo...