Rozdział VII : Przyjęcie pożegnalne.

4.2K 158 41
                                    

Do wiklinowego kosza włożyłam ostatnią już stertę ubrań którą przygotowałam na podróż.

- Jeszcze tylko to. - Powiedziałam sama do siebie spoglądając na szafkę gdzie leżał sztylet który dostałam od Driniana przy naszej pierwszej lekcji. Spakowałam go na sam wierzch i przymknęłam wieko. Już za kilka godzin mieliśmy wypłynąć, zastanawiałam się jak z pakowaniem radzi sobie mój brat, wiem że nigdy tego nie lubił, postanowiłam to sprawdzić. Przeszłam przez zakręt i zatrzymałam się przy jednych z drzwi delikatnie uderzając w nie dłonią. Kiedy usłyszałam ciche " proszę " weszłam do środka dostając automatycznego wstrząsu. Na podłodze wszędzie walały się ubrania a kosz nadal stał pusty, zaśmiałam się pod nosem. Spojrzałam na Kaspiana, potargane włosy, pogięta koszula i delikatny zarost który właściwie u niego lubiłam. No cały nasz król w prawdziwej okazałości. 

- Pomóc? - Spytałam zbierając z podłogi kilka jego koszul, posłał mi wdzięczny wzrok i uśmiechną się do mnie szczerze. Właściwie szybko się z tym uwinęliśmy, poskładałam wszystkie jego rzeczy i spakowałam mu najpotrzebniejsze stawiając jego kosz pod drzwiami aby go nie zapomniał. 

- Zginąłbym tu bez ciebie. 

- Wiem. - Powiedziałam wymijając go i wychodząc z pokoju kierując się na pożegnalną ucztę która miała odbyć się w sali tronowej. Ubrana byłam w białą lekko rozkloszowaną suknię z przyjemnymi w dotyku piórkami przy rękawach i na jej dole. Jako księżniczka na głowie miałam spory diadem, jeden z moich ulubionych, moim zdaniem prezentował się przepięknie, no  i do tego pasujące do wszystkiego długie kolczyki z diamentami od Lisy którą spotkałam tuż przy wejściu, uśmiechnęłam się na widok jej ganiającej od stolika do stolika i sprawdzającej czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik. To w niej kochałam, była dokładna i zawsze robiła wszystko do końca, nigdy nie zostawiała rzeczy na ostatnią chwilę i zawsze mieściła się w czasie. Nigdy nie traktowałam jej jako służącej, była dla mnie najlepszą przyjaciółką która była przy mnie zawsze kiedy jej potrzebowałam, właściwie była jedyną kobietą z którą mogłam porozmawiać, Kaspian nie rozumiał takich rzeczy poza tym często był zapracowany.

 Nigdy nie traktowałam jej jako służącej, była dla mnie najlepszą przyjaciółką która była przy mnie zawsze kiedy jej potrzebowałam, właściwie była jedyną kobietą z którą mogłam porozmawiać, Kaspian nie rozumiał takich rzeczy poza tym często był za...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Liso jest pięknie. - Na dźwięk mojego głosu drobna kobieta o blond włosach do ramion i zielonych niczym wiosenne listki oczach  podskoczyła upuszczając przy tym kartkę którą trzymała w dłoni. Zawsze tak robiła aby niczego nie zapomnieć, robiła listę rzeczy które ma zrobić a potem po wykonaniu danej czynności odznaczała ją fajeczką i tak aż do końca. Było to dobrym patentem z którego sama zaczęłam ostatnimi czasy korzystać. 

- Dziękuję. - Powiedziała lekko się rumieniąc, z entuzjazmem podbiegła do okna pokazując mi wszystkie dekoracje które przygotowała, te drobne i te o wiele bardziej widoczne. 

- Jak myślisz? Dodać tu jeszcze kilka białych róż? Wydaje mi się że jest ich trochę za mało. Co o tym sądzisz? - Tak, byłą bardzo gadatliwa i często bardzo niezdarna co było urocze, była ode mnie o dwa lata starsza ale też o dwa lata młodsza od Kaspiana. Z jej opowieści wiem że bardzo lubi mojego brata, ale wstydzi się, uważa że jest zwykłą sprzątaczką i król nigdy jej nie zauważy. Dopiero teraz przypomniałam sobie co jej obiecałam.

WALKA| Chronicles of Narnia. / ZAKOŃCZONE /Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz