18. Medicine

3K 390 916
                                    

Louis jeszcze nie spał, gdy usłyszał dźwięk telefonu. Zerwał się szybko, zerkając jedynie na zegarek, żeby upewnić się, co do czasu. Była druga w nocy, co oznaczało, że już kilka godzin leżał sam w łóżku, czekając aż w końcu będzie poranek, a Harry do niego zadzwoni. Teraz jednak poczuł iskierkę nadziei z powodu tego, że może zrobił to już teraz. Oczywiście nie uważał tego za zbyt dobry pomysł, bo po drugiej w nocy nie mogło stać się nic dobrego, dlatego też zawahał się, zanim sięgnął po komórkę. Jednak gdy w końcu zerknął na wyświetlacz, ku jego zdziwieniu, nie widniało tam imię chłopaka, bo to Kate do niego dzwoniła.

– Słucham?

– Cześć – jej głos brzmiał niepewnie, jak gdyby sama wcześniej wahała się czy zadzwonić. – Czy mógłbyś do mnie przyjechać?

– Co się stało? – spytał zdziwiony Louis. Oboje dobrze wiedzieli, żeby nie wychodzić z domu po drugiej w nocy, bo na przestrzeni lat nigdy nie przynosiło to nic dobrego. Był jednak pewien, że musiało się stać coś poważnego skoro zdecydowała się na taki krok.

Przez dłuższą chwilę po drugiej stronie panowało milczenie, które zostało przerwane cichym westchnięciem Kate.

– Niall wrócił.

– To źle? – zastanowił się. – Nie pogodziliście się czy...

– Powiedziałam mu wszystko – przerwała mu, po czym pociągnęła nosem, jak gdyby powstrzymywała się od płaczu. – Powiedziałam mu o mnie, a on...

Zatrzymała się, jak gdyby nie była w stanie dokończyć zdania. Louis zaś już w trakcie tego sięgnął po spodnie, szykując się szybko. Zerknął jeszcze nerwowo na zegarek – druga trzynaście nie brzmiała zbyt zachęcająco i coś mu poopowiadało, że powinien odłożyć ubrania, położyć się do łóżka i porozmawiać z Kate co najwyżej przez telefon. Nie mógł jednak tego zrobić, zdawał sobie sprawę, że to by było nieodpowiednie. To jego przyjaciółka, która potrzebuje pomocy, a tak poza tym, co złego może się stać?

– Już wychodzę, zaraz u ciebie będę – powiedział, schodząc po schodach.

Gdy Louis dotarł do przyjaciółki, nie minęło nawet piętnaście minut. Był pewien, że złamał mnóstwo przepisów drogowych, ale jakoś nie potrafił się tym przejmować. Tym bardziej, że Kate nie odezwała się, gdy dzwonił na domofon i nawet otwierając mu drzwi nie wydusiła z siebie słowa. Wystarczyło jednak jedno spojrzenie na nią, żeby się upewnić, że była w złym stanie psychicznym. Kobieta miała na sobie krótkie spodenki i za dużą bluzę, która z pewnością należała do Nialla. Włosy spięła w luźny kucyk, jednak najbardziej poruszył Tomlinsona fakt, że miała mocno zaczerwienione oczy, oczywiście nie rozmazując swojego wodoopornego tuszu, więc musiał się jej dokładnie przyjrzeć. Dodatkowo w dłoni trzymała w połowie pełną butelkę wina.

– Jest aż tak źle? – spytał zmartwiony, a ta jedynie wydała z siebie potwierdzający to pomruk, niemo prowadząc go do salonu, który wyglądał jak typowy pokój rzuconej dziewczyny, bo to wrażenie zostało sprawione przez pustą butelkę wina, czekoladę i pozostałości po lodach. Kate weszła od razu pod kocyk, czekając aż Louis usiądzie obok niej. – Chcesz porozmawiać czy niezbyt?

– Zaraz – westchnęła, kładąc się na jego kolanach. Mężczyzna ze smutkiem wtopił palce w jej włosy, głaszcząc po głowie. – Dziękuję, że przyjechałeś. I przepraszam, że tak cię wyciągnęłam, ale aktualnie jesteś jedyną osobą, której na tyle ufam i...

– Hej, spokojnie – poprosił, siląc się na uśmiech. – Wiesz, że zawsze do ciebie przyjadę. Tym bardziej, że i tak leżałem w łóżku nic nie robiąc.

Hallo Spaceboy ✨LARRY✨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz