1997
Biały, lekko popękany sufit, był jedynym, na czym skupiał wzrok od dobrych kilku godzin. A przynajmniej tak mu się wydawało. W rzeczywistości nie miał pojęcia, jak wiele czasu minęło, odkąd zostawili go w tym pokoju. Celi? Pomieszczeniu?
Dni, godziny, minuty zlewały się w jedną całość, a czas przestawał powoli mieć jakiekolwiek znaczenie. Dla niego czas od bardzo dawna nie wydawał się niczym prawdziwym.
Nie pamiętał, kiedy ostatnio przed nim uciekał lub starał się go wyprzedzić. Nie pamiętał wielu rzeczy, tak wielu, że samo jego istnienie wydawało się mu bezsensowne.
A może było istotne, skoro tak wiele stron chciało je mieć dla siebie i ich własnych celów?
Choć z drugiej strony, jakie to były cele?
Śmierć, krew i ból, tak wiele bólu, były jedynymi odpowiedziami, na jakie potrafił teraz wpaść. Jeżeli krew i śmierć były tym, do czego potrzebowali go tamci ludzie, czy ci będą potrzebowali od niego tego samego?
Czy po raz kolejny stanie się jednym z wielu fragmentów rzeczywistości, dryfującym poza czasem, czekającym na...
Na co dokładnie?
Czym był w dniu teraźniejszym?
Potworem, maszyną, czymś, z czego ponownie można było wyrwać duszę i nigdy nie oddać jej w całości?
Zamknął oczy, zaciskając dłonie na białym prześcieradle pod nim. Dłoń, nie dłonie, pomyślał, a jego oczy ponownie się otworzyły. Jego wzrok powędrował do jego lewego ramienia. Myślał, że powinien czuć złość i obrzydzenie, ale w tym momencie nie czuł niczego. Patrząc na połyskujące srebro swojego ramienia, czuł jedynie pustkę.
Jego ciało nie należało do niego do bardzo dawna, tyle wiedział.
Tyle też mu powiedzieli, jakby sam nie zdawał sobie z tego sprawy.
Byli dziwnie zdeterminowani, by go uratować. Dlaczego, nie miał pojęcia. T.A.R.C.Z.A. walcząca o życie i wolność największego widma, jakie wyszło spod rąk Hydry, nie mieściło mu się to w głowie.
Jednak jakaś część niego, coś, co pozostało prawdziwe pomimo wszystkiego, wiedziała, dlaczego tak było.
Czy nie chodziło o to, kim był, lata wcześniej?
James Barnes, Bucky Barnes, Sierżant Barnes. Agent Barnes i tak dalej. Wiedział to wszystko, co nie zmieniało faktu, że pamiętał o tym bardzo niewiele. Wszyscy patrzyli na niego tak, jakby oczekiwali tamtego człowieka.
Teraz jednak jedynie on był tym, co pozostało.
Nie Zimowy Żołnierz, nie Bucky Barnes, po prostu on.
Najbardziej przerażające było dla niego to, że nie miał pojęcia, co to oznaczało.
Z pamięcią w strzępach i tak wielką ilością krwi na rękach, nie wiedział, kim był. Nie był pewien czy chciał wiedzieć.
Z tą myślą, zupełnie niespodziewanie miał ochotę zacząć się śmiać, ponieważ cała ta sytuacja była tak bardzo nienormalna, że wątpił, czy uda im się coś osiągnąć, Czy coś takiego da się w ogóle naprawić? Jednym plusem było to, że jak na razie T.A.R.C.Z.A. nie chciała od niego niczego więcej.
Przeniósł wzrok na folder dokumentów leżących obok jego prawej dłoni. Pozostawił je tam kilka godzin temu i nie miał najmniejszej ochoty ponownie ich dotykać. Przynajmniej nie teraz.
Całe jego życie, w jednej teczce. Fakty, ludzie, wydarzenia, których nie pamiętał. Jego siostra i jego najlepszy przyjaciel na razie byli jedynie mętnymi sylwetkami w jego pamięci.
Czuł jednak, że coś mu umknęło. Nie umiał tego wytłumaczyć, ale czuł w sercu pustkę, która nie miała nic wspólnego z tym, co mu się przytrafiło. Jakby brakowało czegoś, co wcześniej tam było. I było na tyle ważne, by nadal to odczuwał, nawet po tak długim czasie, nawet gdy nie wiedział, co to mogło być. Lub kto mógł to być.
Może to była osoba, a nie coś, tak jak wcześniej założył.
Potarł dłońmi oczy i westchnął ciężko.
Jeśli chciał wiedzieć, co to było, nie mógł się zwyczajnie poddać i pozwolić Hydrze wygrać. Jego umysł był w strzępach, ale doktorzy T.A.R.C.Z.Y. mieli optymistyczne prognozy na ten temat. Wyglądało na to, że na ten czas będzie musiał im uwierzyć, a może nawet zaufać.
Coś mówiło mu, że jeżeli nie spróbuje, będzie tego żałował. A jak na tę chwilę zrobił wystarczająco dużo rzeczy, których żałował. Nie było potrzeby dodawać do nich kolejnej.
Nauczenie się jak znów być całością, a nie jedynie fragmentami stworzonymi przez kogoś innego, będzie najtrudniejszą rzeczą, jaką musiał zrobić. I był na to prawie gotowy.
Prawie.
*****************************
¯\_(ツ)_/¯
CZYTASZ
How many seconds in eternity
FanfictionBucky Barnes przeżywa wojnę i spędza kolejne dekady, próbując nauczyć się żyć bez swojego najlepszego przyjaciela. Lub Bucky Barnes od momentu zakończenia wojny do odnalezienia Steve'a w 2011 roku. Post-war AU, zapraszam na wiele smutnych uczuć :)