Pov Mikaela
Po kilku minutach udało mi się wyjść z liceum, stojąc przy drzewie wiśni odwróciłem się w stronę budynku. Teraz gdy tak patrzę, stara cześć szkoły strasznie się wyróżnia, po deskach można stwierdzić, że wiele lat wytrzymały. Przelotne zerknąłem w okna na drugim piętrze, ktoś stał przy ostatniej szybie. Oprócz dwóch fiołkowych światełek nic nie zauważyłem. Pewnie ktoś postanowił zrobić sobie wycieczkę zapoznawczą ze starą placówką. Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę bramy, przy której skierowałem swoje kroki do szkoły Rin. Pierwsze wrześniowe popołudnie jest wyjątkowo prześliczne, bezchmurne niebo, płatki wiśni wirujące między drzewami, a następnie przy budynkach. Na dodatek śmiech dzieciaczków wracających ze szkoły z rodzicami podnosi na duchu.
- Mikuś! - Usłyszałem głos siostry, kucnąłem, a na od razu do mnie podbiegła rzucając się na szyję.
- Hej mała jak tam w przedszkolu?
- siupel! Jest tak, jak mówiłeś! Nauczycielki są milutkie.
- A dzieci?
- Nie wiem, nie lozmowiałam z nimi.
- Rozumiem. Idziemy na lody?
- Tak!- Pisnęła, skacząc z radości. Jejku! Jaka ona urocza! Delikatnie chwyciłem jej dłoń i poszliśmy do parku, gdzie znajdowała się budka z zimnym przysmakiem. Gdy przechodziliśmy przez pasy, zacząłem tłumaczyć małej, co powinna zrobić nim wejdzie na drogę, mimo, że powtarzam jej to od kilku miesięcy, ona nadal mnie uważnie słucha. Jako jej starszy brat czuje się za nią odpowiedzialny, jest najważniejszą dziewczyną w moim życiu, będę ją chronił przed wszystkim...
- Blaciszek słuchasz mnie?!
-Wybacz zamyśliłem się. - Złapałem się za kark, uśmiechając się jak głupi do sera.
- Mogłabyś powtórzyć?
- Mówiłam, że chce czekoladowego loda z kololową posypką.
- Dobrze ksieżniczko. - Rin zachichotała delikatnie rumieniąc się. Po kilku minutach doszliśmy to niewielkiej czerwonej butki z ogromnym napisem " Lody dla ochłody! ". Gdy odebrałem rożki usiedliśmy na ławce, aby mała się nie pobrudziła podczas drogi do domu. Jako pierwszy zjadłem swojego loda, więc żeby się nie nudzić przeglądywałem Facebooka, masa znajomych z gimnazjum wstawiało swoje zdjęcia z wakacji, większość była robiona w Osace, a niektóre w jakieś małych wsiach. Uśmiechnąłem się na widok zdjęcia Kuro, który miał śmieszną minę grając z dziadkiem w szachy. Tak właściwie, to jest moim przyjacielem z piaskownicy, wieczny łobuz pakujący się w kłopoty, który nie potrafi oswoić swojej brązowej czupryny. Obiecał mi, że do mnie przyjedzie gdy mu rodzice pozwolą. Już nie mogę się doczekać wspólnej gry w symulatory!
-Mikuś chodźmy do domu, chce mi się siku!
- Ojej no dobrze. - Ująłem jej malutką dłoń i skierowaliśmy swoje kroki w stronę naszego mieszkania. Gdy przechodziliśmy koło boiska, blondynka zatrzymała się odwracając się w stronę grających chłopaków.
- Co ci chłopcy lobią?
- Grają w koszykówkę, no wiesz... Odbijają piłkę i rzucają do kosza.
- Pooglądamy ich chwilkę?
- Przecież chce ci się sikać.
- Mikuuuuś ploose!
- No dobrze, ale tylko pięć minut. - Oparłem się o słup od siatki, która odzielała boisko od ścieżki. Zbytnio nie interesowała mnie ich gra, koszykówka i piłka nożna jest bez sensu oraz wkurzająca. Co oni widzą w tym fajnego? Zerknąłem na małą, która z otwartą buzią oglądała chłopców. Po chwili poczułem wibracje w kieszeni, odwróciłem się plecami do grających, wyciągnąłem telefon i odebrałem.
- Halo?
- Mikaela gdzie jesteście? - Usłyszałem głos mamy.
- W parku, za piętnaście minut będziemy w domu.
- Dobrze. Czekam! - Rozłączyłem się, gdy miałem odwrócić się do Rin, poczułem, jak coś twardego uderza mnie w tył głowy. Ból był niewyobrażalnie silny, rozchodzi się po całej potylicy, aż po czoło. Upałem na kolana, wszystko przed de mną zaczęła otaczać czerń...
*********************
- Mika, Mikuś! - Czemu głos Rin jest roztrzęsiony? Uchyliłem powieki, przez co od razu przed sobą ujrzałem płacząc siostrzyczkę, a za nią stało kilku chłopaków.
- Rin... - Musnąłem palcami jej policzek, usiadłem i od razu poczułem silny ból głowy. Złapałem się za nią cicho sycząc.
- Młody jesteś cały? - Odezwał się czarnoskóry chłopak kucając naprzeciwko mnie, uniosłem wzrok na bruneta.
- Tak, nic mi nie jest.
- Nieźle nas wystraszyłeś, gdy jak długi upadłeś na ziemię.
- Ziom byłeś nieprzytomny przez dziesięć minut! - Dodał inny. Uśmiechnąłem się lekko zawstydzony, to miłe, że się mną przejęli. Wstałem i położyłem dłoń na ramię blondynki, która od razu się we mnie wtuliła.
- Dzięki, że zajęliście się moją siostra i mną gdy " odleciałem", ale teraz musimy już iść.
- Byliśmy wam to winni. - Pożegnaliśmy się, po czym skierowaliśmy się do domu. Po takim męczącym dniu założyłem na sen.
Hejka!
Wiem, wiem że pierwsze rozdziały są nudne, ale obiecuję, że wszystko się rozkręci ^_^
A tak pro po, czy ktoś oprócz mnie, też jest teraz chory? ;_;
CZYTASZ
Duch z liceum. |Yaoi| (zawieszone)
Novela JuvenilOpowiem wam historię z mojej szkoły, w której od kilkunastu lat chodziły plotki o okropnym, uporczywym i zabójczym duchu. Owa zjawa nawiedza liceum, gdyż w tym miejscu umarła, od tego czasu straszy uczniów, a czasem powoduje ich śmierć. Tylko czy to...