#7-Kim jesteś?

210 34 6
                                    

Pov Mikaela

Biegliśmy przez szkolne korytarze,  popychając przy tym uczniów,  którzy znajdowali się na naszej drodze.  Czułem, jak serce podchodzi mi do gardła,  byłem zmęczony,  nogi miałem jak z waty,  ale wiedziałem,  że nie mogę się zatrzymać, bo inaczej źle to się skończy. 

- Mika w prawo!  - Wrzasnął Tetsu, łapiąc mnie za rękę.  Szybko się przekonaliśmy, że to był zły wybór, zamiast kolejnego zakrętu albo prostego korytarza znajdował się ściana.

- O nie... - Szepnąłem, to po nas. Odwróciłem się do grupy, która nadal biega w naszą stronę. Gdy byli już kilka metrów przed nami, oparłem się o ścianę, zaciskając powieki. Niech to zrobią szybko, chce już być po tym.

- Cholerne gówniarze, nie ma cie gdzie uciec! Teraz popamiętacie, że ze mną się nie zadziera!- Brunet podszedł do mnie, żeby nie  wyjść na totalnego łamagę, starałem się bronić i o dziwo kilka razy udało mi się uniknąć jego ciosów, ale gdy uderzył mnie pod żebrami, stałem się bezbronny. Shion chwycił mnie mocno za szyję, przywarł mnie z całej siły do drewnianej ściany. Czułem, jak zaczyna brakować mi tlenu, każda próba poluzowania uścisku poszła na marne. Zadowolony brązowooki wyciągnął z kieszeni czerwony scyzoryk, czubek oparł o mój policzek.

- Może i nie jestem dobry z plastyki, ale ten uśmiech będzie wyjątkowo ładny.

- Zostaw go śmieciu!- Krzyknął Tetsu, który próbował wyrwać się od dwójki chłopaków, trzymający go za ręce.  Shion nie zareagował na jego słowa. Gdy chciał wykonać pierwsze cięcie, zaczęły się dziać dziwne rzeczy... Wszystkie okna na tym korytarzu zaczęły się otwierać i zamykać, chłodny wiatr muskał moją skórę.

-Co do...?

- Shion co się kurwa dzieje?!- Wrzasnął jeden z chłopaków trzymających mojego kolegę. Lider puścił mnie, przez co upadłem. Zakaszlałem kilka razy i uniosłem głowę, na środku korytarza stał wysoki chłopak z fioletowymi oczami oraz długimi czarnymi włosami sięgającymi do ramion. Wpatrywał się w nas chłodno, zaciskając dłonie na skrawku swojego czarnego mundurka.

- Nie wiem, ale spadamy z stąd! - Grupa Shiona z krzykiem pobiegła w stronę wyjścia, zostawiając mnie, Testu z nieznanym chłopakiem. Okna jak za sprawą magicznej różdżki zamknęły się, a wiatr znikł.  Oczy bruneta przejrzały całe pomieszczenie zatrzymując się na mnie,  poczułem się dziwnie. W jednej chwili spojrzenie fioletowookiego stało się łagodne, wręcz ciepłe.

- Mika wszystko w porządku? Ten kretyn nie zrobił ci krzywdy? - Rudy podbiegł do mnie i ze strachem przyjrzał się mojej twarzy. Mimo że stał przy mnie, nie mogłem przestać patrzeć na chłopaka, który nam się przyglądał.

- Jest dobrze... Chyba.- Nieznajomy odwrócił się i zaczął iść w stronę zakrętu. Coś w mojej głowie podpowiedziało mi, żebym poszedł za chłopakiem, muszę dowiedzieć się, kim on jest.

- Tetsu ja muszę już iść... Żegnaj. - Wstałem, biegłem w tym samym kierunku, w którym szedł brunet, lecz gdy dotarłem na zakręt, nigdzie go nie było.

- On nie mógł tam po prostu zniknąć. - Nie wiedziałem co robić, ta cała sytuacja z wiatrem i oknami  nie jest normalna! Na dworze ledwo co wieje, więc jak...

- Kogo szukasz?- Usłyszałem szorstki głos za sobą, odwróciłem się... To ten chłopak.

- Ciebie, kim jesteś?

- Jestem Kou, duch z liceum.

Hejka!

Rozdział trochę nie ten teges, ale to przez to, że trochu jestem chora i za cholerkę nie mogłam się skupić na pisaniu, a bardzo chciałam opublikować ten rozdział, bo tak mnie w środeczku korciło, że już nie mogłam wytrzymać!

Możecie się szykować na shit story xD

Duch z liceum. |Yaoi| (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz