Przebudziłem się w połowie nocy. Zerknąłem na zegarek - 2:58 ~ świetnie - pomyślałem. Nie czułem się dobrze. Wszystko mnie bolało a głównie głowa. Czułem jakby zaraz miała wybuchnąć. ~ No nie, czy ja będę chory? - nienawidziłem być chory. Nie miałem wtedy na nic energii. Niechętnie i z trudem wstałem z łóżka żeby pójść do kuchni po szklankę wody. Przed oczami czasami pojawiały mi się mroczki przez co na chwile musiałem stanąć żeby odpocząć. ~ rozbiera mnie choroba, to pewne Podszedłem do jednej z szafek i wyjąłem szklankę, jednak wyleciała mi z rąk i z hukiem roztrzaskała się o płytki. Przykucnąłem żeby ją zebrać jednak gdy juz podnosiłem szkło znów zrobiło mi się trochę czarno przed oczami wiec opadłem plecami na dolną szafkę chyba na chwile tracąc przytomność. Po chwili poczułem ze ktoś mnie cuci. To był Suga. - Boże, zwariowałeś? Nie dość ze mnie budzisz bo się rozbijasz o tej godzinie w kuchni to jeszcze straszysz. - przepraszam hyung - opowiedziałem słabym głosem. - co z tobą? Jesteś chory? - Suga dotknął mojego czoła, dopiero wtedy sam poczułem jak duża gorączkę muszę mieć. - o cholera, idę po Jina, ja nie znam się na takich rzeczach ale gorączkę sporą to ty masz na pewno. Nie zdążyłem powiedzieć że dam sobie radę bo Suga zniknął i za chwile pojawił się z Jinem. - młody, pomożemy Ci wstać i pójść do pokoju. Później przyniosę ci leki a ty masz leżeć. - usłyszałem glos Jina. Pokiwałem tylko głowa na znak ze rozumiem i o własnych siłach wstałem bo zrobiło mi się lepiej. - to pewnie przez ten deszcz co ostatnio cie złapał, pamiętaj żeby nosić parasolkę, kaptur przy ulewie nic nie pomoże - powiedział Jin szukając apteczki w jednej z kuchennych szafek. Szedłem w stronę drzwi w których stał Suga i spotkałem się z jego dziwnym wzrokiem ale nie przywiązałem do tego większej uwagi. Hyung pomógł mi dojść do pokoju i gdy już się położyłem rzucił na mnie koc i na odchodne powiedział - weź mnie więcej nie budź młody - przepraszam - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się do niego.
Perspektywa Sugi: Wyszedłem z pokoju młodego rzucając mu koc i szedłem w stronę swojego. ~ deszcz? On Był mokry od góry do dołu, można było go wycisnąć jak gąbkę a wylało by się z niego niewiadomo ile wody - pomyślałem. ~ kaptur nie wystarczył? Wtedy wcale nie lało jakoś bardzo. ~ co ten dzieciak wykombinował? Przez chwile zastanawiałem się dlaczego nie powiedział odrazu dlaczego wrócił taki mokry, bo bajeczka która sprzedał reszcie mi nie wydawała się wiarygodna. ~ Zreszta chyba ma swój mózg i wie co robi, to nie moja sprawa. - potrząsnąłem lekko głowa by odgonić od siebie te myśli. Wszedłem do swojego pokoju i odrazu zasnąłem.
Perspektywa Jina: ~ Eh ten młody to żyć nie da - pomyślałem oczywiście w żartach. Wszędzie szukałem jakichś leków. ~ niemożliwe ze już wszystko się skończyło. W końcu coś znalazłem. Wziąłem leki od gorączki, szklankę wody, zrobiłem chłopakowi kanapkę i z tacą poszedłem do młodego. Leżał w łóżku trochę blady a na nim niechlujnie położony koc, a raczej rzucony. ~ yhym.. instynkt opiekuńczy sugi - pomyślałem z uśmiechem. Zdjąłem koc z chłopaka, przykryłem go kołdra i na to dokładnie rozłożyłem koc. - trzymaj - postawiłem tace na szafce obok łóżka. - dziękuje - powiedział uśmiechnięty a po chwili dodał - przepraszam za kłopot hyung - widać było ze posmutniał - przestań, to żaden kłopot - przyłożyłem mu rękę do czoła i Posłałem opiekuńczy usmiech, żeby wiedział ze na prawdę nie mam mu za zle ze mnie obudził. Jednak trochę mnie zdenerwowało ze tak o tym myśli. - każdy ma prawo być chorym dzieciaku, spij dobrze - rzuciłem do niego stojąc już w drzwiach - dobranoc - odpowiedział zmęczonym głosem. Wyszedłem i skierowałem się do swojego pokoju po drodze korzystając z łazienki.
Wszedłem do pokoju, położyłem się a Suga rzucił na mnie koc. Niby udawał obojętnego ale wiem ze się martwił, chyba trochę go wystraszyłem w kuchni. Po chwili do pokoju wszedł jin z tacą i postawił ją obok łóżka. Był trochę zaspany i zrobiło mi się wstyd ze przeze mnie musiał się wybudzić ze snu, dlatego go przeprosiłem. Chyba trochę się zdenerwował tym, ze uważam ze narobiłem problemu. Wysłał mi ciepły uśmiech i wychodząc życzył dobrego snu. W głowie miałem słowa Jina ze to przez ten deszcz. To chyba faktycznie wina tego " deszczu ". ~ chciałem być dobry a teraz choruje - pomyślałem. No cóż, mam nadzieje ze rano już będzie ze mną dużo lepiej. Sięgnąłem po tace z szafki i zacząłem jeść kanapkę. Później wziąłem leki i znów zasnąłem.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.