(Maraton cz.1)
Po nieudanych poszukiwaniach pierwszej duszy do uratowania, czyli Cedrika, postanowiłam, że muszę wreście odpisać rodzicom.
Jak na złość Diggory założył peleryne niewidke i nie mogłam go znaleźć. Jak narazie jestem jednak spokojna, mam jeszcze sporo czasu żeby się do niego zbliżyć.
Szłam właśnie do dormitorium by napisać list kiedy natknęłam się na jednego z bliźniaków.
- Witaj Bello, jak się dzisiaj miewasz? - zapytał rudzielec zbyt radosny, nawet jak na niego.
- Cześć Fred...dobrze się miewam- odpowiedziałam podejrzliwie. Czy on coś knuje czy mi sie wydaje?
- Tylko dobrze?...- zaczął- myślałem, że chociaż trochę lepiej ale widocznie nie cieszysz się aż tak jak mój klon- dokończył ze śmiechem Fred.
Zaczynam podejrzewać o co może mu chodzić. Nie pytajcie, jest po osiemnastej i ja nie myślę.
- Z czego miałabym tak się cieszyć i z czego cieszy się George?- zapytałam. Jeśli powie, że to przez naszą randkę to chyba tu padne ze szczęścia. Ciekawe czy o to mu chodzi? Zaśmiałam się w duchu.
- Nie wiem czy powinienem ci mówić ale George na pewno się nie obrazi a nawet się nie dowie...- powiedział po czym puścił do mnie oczko- Jakąś godzinę temu wparował do dormitorium cały w skowronkach. Normalnie był tak szczęśliwy jakby właśnie zrobił najlepszy kawał swojego życia. Po czym opadł rozmarzony na łóżko i odparł, że zgodziłaś się iść z nim na randkę.
Prosze niech mnie ktoś uszczypnie bo w to nie wierzę.
Może George'owi zależy na mnie trochę bardziej niż myślałam?
- Także gratuluję przyszła szwagierko, życzę wam szczęścia- dodał Fred wyrywając mnie tym z szoku.
- Dziękuję ci ale wydaje mi się, że jeszcze za wcześnie na szwagierke- powiedziałam, ze śmiechem- chodź wiem, że był byś świetnym szwagrem- dodałam.
Fred uśmiechnął się szeroko i mnie przytulił.
- Jeszcze się przekonasz, że to ten moment- powiedział szeptem po czym puścił mnie.
- Do zobaczenia szwagierko- chłopak pożegnał się roztrzepując moje włosy po czym bezczelnie się zaśmiał.
- Dzięki za bałagan z którym mnie zostawiasz i do zobaczenia- uśmiechnęłam się i poszłam do dormitorium.
W pokoju zastałam bliźniaczki Patil które zawzięcie o czymś rozmawiały. Przywitałam się z nimi, wyjęłam pergamin i pióro z kufra, po czym usiadłam na łóżku.
Dziewczyny po chwili dosiadły się do mnie.
- Bella możemy chwilę pogadać?- zaczęła rozmowę jedna z nich. Niestety nie odróżniam ich. Muszę potem poprosić o pomoc Mionke.
- No pewnie- odpowiedziałam ciekawa o czym chcą rozmawiać.
- Bo wiesz usłyszałam to od Sary, która dowiedziała się tego od Lavender która rozmawiała z Harry'm który podsłuchał rozmowę Zabini'ego z Malfoy'em...- zaczęła jedna
-...i chcemy się ciebie zapytać czy to prawda- skończyła druga z bliźniaczek.
- Ale czy co jest prawdą?- zapytałam zdezoriętowana.
Jeśli Malfoy komuś coś powiedział o naszym "związku" to przysięgam, że połaskocze go crucio albo zakończę tą szopke avadą.- Czy jesteś z Malfoy'em?!- zapytały chórem.
No to koniec.
Teraz pytanie jak z tego wybrnąć.
Czy im naściemniać czy przekonać je, że to na pewno tylko plotki?- Dziewczyny, ludzie gadają różne głupoty i kiedy im się nudzi potrafią nawet całkiem zmyślić jakieś jakieś historie. Po za tym, w tym całym wężyku, informacje mogły się komuś pomieszać- odpowiedziałam troche na okrętke.
- Czyli nie jesteś jego dziewczyną?- zapytała jedna z nich a druga wsparła jej pytanie ciekawską miną.
- Nie, nie jestem i nigdy nie będę- powiedziałam dobitnie. Nie chce, żeby to się dalej rozniosło i tak mam nie ciekawą sytuację.
Muszę to wreście zakończyć. W sumie jak można zakończyć coś czego nigdy nie było?
Ah tak, zakończę wyobrażenie fretki.
A jeśli chodzi o niego to już jest trupem.
O Merlinie!
Zapomniałam!- Która jest godzina dziewczyny?-zapytałam przerażona.
- 19.05- odpowiedziała mi jedna z bliźniaczek-... A coś się stało?
Taaaak miałam spotkać się z Malfoy'em i spławić go raz na zawsze. Nie powiem jednak tego bo przed chwilą wmiawiałam wam, że nic nas nie łączy.
Zmyśl coś szybko.
Trafię do piekła za te wszystkie kłamstwa.- Zapomniałam, że miałam spotkać się z Ron'em w bibliotece- wymyśliłam na szybko zakładając bluzę. Jestem zmarźlakiem a w dodatku jest późno i na pewno zimno.
Możecie zapytać dlaczego wrobiłam w to Rona a nie Hermi. Odpowiedź jest prosta.
Ron'a już raczej nie spotkają by wydała się moja ściema a z Hermioną dzielimy przecież dormitotium.Złapałam jeszcze szybko moją różdżkę, na wszelki wypadek i pobiegłam prosto do paszczy smoka.
Oj będzie się działo.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest więc maraton 😆Łiiii
Ah ten entuzjazm 😂Jest prawie równo 700 słów. Troche mi to zajęło i nie wiem jak się wyrobie ale spokojnie jakoś dam radę.
Chyba xdPiszcie swoje przemyślenia i czy rozdział się podobał 💙
![](https://img.wattpad.com/cover/109905541-288-k593306.jpg)
CZYTASZ
Sen jak Marzenie||ff Harry Potter
FanficCzy kiedyś marzyłeś o czymś tak bardzo, ale tak bardzo, że twoje marzenie wreście się spełniło? Tak wiem, ja też nie miałam tego szczęścia. Aż do pewnego, pozornie zwyczajnego dnia, za sprawą przypadku i widocznie magicznej, ulubionej książki moje m...