(Maraton cz.4)
- Coś w ramach przeprosin?- zapytałam przez śmiech, nie dałam rady się już powstrzymywać.
- Dokładnie- przytaknął George- dasz nam po buziaku i będziemy kwita- dokończył i zniewalająco się uśmiechnął. Fred oczywiście przytaknął bratu.
Chwilę się zawachałam ale to w końcu tylko buziak w policzek, na nic innego niech nie liczą cwane śmieszki.
- Fred chodź tu- wyciągnęłam ręce, złapałam go za ramiota, ściągnęłam w dół tego wielkoluda i cmoknęłam w policzek.
Rudzielec wyprostował się szczęśliwy i spojrzał na brata z miną mówiącą "hah i co powiesz cieniasie". George za to był zdziwiony i spojrzał na mnie niby ze złością ale kąciki jego ust podniosły się lekko do góry jakby powstrzymywał się od uśmiechu.
- Dlaczego od dostał pierwszy?- zapytał w końcu oburzony.
- Bo ty nie dostaniesz- odpowiedział za niego uśmiechnięty od ucha do ucha Fred.
- Oj George nie słuchaj go...- spojrzał na mnie z nadzieją-... kiedyś na pewno od kogoś dostaniesz buziaka- droczyłam się. Mina George'a od razu zbladła ale po chwili spojrzał na mnie pobłażliwie.
- Nie od kogoś tylko od ciebie i to już niedługo- odpowiedział z przekąsem i uroczą pewnością siebie- mam nadzieję, że pamiętasz o naszej randce?
- Naszej randce? Nie przypominam sobie?- kocham jak uroczo marsz czy nos kiedy się ze sobą droczymy.
- Bella?! Mówię poważnie wariatko- zaśmiał się.
- No pamiętam, pamiętam wariacie- odpowiedziałam machając ręką udając lekceważenie.
- Widzicie?...- wtrącił się rozbawiony naszą dyskusją Fred-... Idealna z was para. Wariat i wariatka- zaśmialiśmy się chórem.
- Fred ty się tak nie rozpędzaj my nie jesteśmy parą- wyprostowałam chodź chciałabym być z Georg'em.- chłopaki mieliśmy sprzątać salę, w takim tępie, bez różdżek nie zdążymy tego zrobić do końca szkoły- przypomniałam o karze by zmienić temat.
Fred zaśmiał się i poszedł by wziąść coś z torby leżącej na ławce. Chciałam zobaczyć co tam ma ale usłyszałam szept przy uchu:
- JESZCZE nie jesteśmy parą kruszynko- powiedział George podkreślając pierwsze słowo i muskając przy tym wargami moje ucho. Przeszły mnie dreszcze.
- Werble proszę...- odezwał się Fed po czym jego brat zaczął udawać ten dźwięk-... UWAGA UWAGA! Panie i Panowie a raczej Droga Pani! O to nasz najnowszy wynalazek!- dokończył po czym pokazał mi różdżkę.
Serio? Brawo chłopaki.
- Nie oddaliście różdżek nauczycielowi? Przecież tak nie można...- oburzyłam się-... nie to żebym miała z tym jakiś problem- zaśmialiśmy się razem.
- Droga Bello oddaliśmy różdżki...- zaczął Fred
-... ale fałszywe- dokończył za niego brat- A tu mamy fałszywkę dla ciebie- dokończył a drugi wręczył mi ich wynalazek.
Przyjrzałam się jej dokładnie i byłam pod wrażeniem. Wyglądała jak prawdziwa. Wiedziałam, że oni są genialni ale nie, że aż tak.
Jednym machnięciem różdżki, tej prawdziwej oczywiście, posprzątałam salę po czym uśmiechnęłam się chytrze.
Chłopaki spojrzeli na mnie pytajaco.
- Chłopcy...skoro mamy już sprzątanie z głowy to może zagospodarujemy jakoś przyjemnie ten czas?- zapytałam z nadzieją, że wiedzą o czym myślę.
- Bella albo myślimy o tym samym...- odpowiedział George
-...albo o tym samym- zaśmialiśmy się z wypowiedzi Freda
- Zdecydowanie to drugie- zażartowałam.
- Więc komu robimy kawał?- zapytaliśmy równocześnie na co wybuchneliśmy śmiechem.
- Może Filch'owi- zaproponowałam
- Ok, czyli bawimy się z naszym ulubionym woźnym- zaśmiał się George.
- Możemy też się pobawić z jego ukochaną- podpowiedział jego brat.
- Damy mu czekoladki z podziękowaniami za wzorową pracę...- zaczęłam.
-... czekoladki z wkładką oczywiście...- kontynuował Fred.
-...a kotkę pomalujemy niewidzialną farbą żeby mogła trochę odpocząć od Filch'a- skończył George.
- Macie niewidzialną farbę?- zapytałam zaskoczona i jednocześnie podniecona jakbym miała zaraz dostać ulubiony deser.
- Niedawno ją wymyśliliśmy, jest właśnie w fazie testów- odpowiedział George z rozbawieniem widząc moją ekscytacje.
- Dlatego to idealny moment na generalną próbę jako ukoronowanie długiego procesu tworzenia- podsumował Fred.
- Przyznać się, ile ją robiliście?- zapytałam wierząc w ich kreatywność.
- Tworzyliśmy 2 dni...- odpowiedział.
-... A wymyśliśmy w minutę- dodał George na co się zaśmiałam.
Bliźniacy Weasley to geniusze.
- Mamy na to jakąś...godzine zanim wróci nauczyciel.- nie moge się doczekać pierwszego kawału z bliźniakami- więc nie ma na co czekać, do dzieła!- krzyknęłam podekscytowana.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
O to i nastąpił kociec maratonu 😊
Mam nadzieję, że się podobało 😏Wiem miało być 5 rozdziałów
ale są 4 i o 😇Piszcie co myślcie.
Na prawdę chętnie czytam wasze opinie i uwzględniam rady jakie mi dajecie 😉Kolejny rozdział dodam w przyszłą niedzielę 😌
Miłego weekendu życzę 😘
Pozdrawiam 💙
CZYTASZ
Sen jak Marzenie||ff Harry Potter
FanficCzy kiedyś marzyłeś o czymś tak bardzo, ale tak bardzo, że twoje marzenie wreście się spełniło? Tak wiem, ja też nie miałam tego szczęścia. Aż do pewnego, pozornie zwyczajnego dnia, za sprawą przypadku i widocznie magicznej, ulubionej książki moje m...