Stał przy drzewie niedzwiadek spryciula
Stał tak i stał wzroku nie spuszczał z ula
Wtem, obejrzał się za siebie z zdziwieniem,
A tam zając rzuca jego grzebieniem
Nie wiedząc co z zajacem począć
Czy dalej pilowac ula czy od tego odpocząć
I gdy tak stał wpatrzony w zajaca
Nie zauważył że ta brzoza z nim stojaca
Ma też innego obserwatora
A jego uwaga jest rownie spora
I zanim sie obejrzał, ul jego zniknął
A zajac sprytny, do lasu czmychnął