O człowieku i kolorach

8 0 0
                                    


Najpierw jak Biel, przed szybą staje

Ni to czarny ni to szary, niczego nie poznaje

Lecz z czasem kolorów mu przybywa

Jest żeśki jak ptak, zdrowy jak ryba

Dysponowac może kolorami z calej palety

Od zieleni przez błekit po przeróżne fiolety

I tak nimi maluje to co mu sie przyśni

Tworzy nawet odcienie najslodszej wiśni

Lecz tak patrzy na kolory i jakby mało

Nie rozumie czemu tylko tyle ich zostało

Choć wie co musi zrobić, by dalej malować

Wie, że na któryś obraz musi sie zdecydować

I tak myśli i myśli, i nic nie maluje

Nic nie tworzy, swój czas marnuje.

Lecz cóż to, wstaje jak nowo narodzony

Staje naprzeciw, niczym nie strudzony

Bierze w ręke swą palete i podchodzi do płutna

Bierze pędzel, niestety, jego twarz cała smutna

Kolory wyschly, i zostaly tylko ich ślady

Teraz caly jego świat nijaki, blady

I tu błąd swój zna i pojmuje

Wie ze wszystko po jakimś czasie się psuje

Lecz pomimo tego do konca zycia swiat bedzie blady

Bo myślal ze wszystko jest wieczne, i z decyzja moze czekać dekady.

Wiersze cz.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz