Rozdział 1

18 8 2
                                    

Muszę jak najszybciej od nich uciekać. Nie mogę znowu tam trafić. To miejsce jest okropne, a ludzie w nim jeszcze gorsi. Niby to dla mojego dobra, ale ja jakoś tak nie uważam. Niby dla mojego dobra jest uwięzić mnie w pasach? Zniewolenie? Nie! Jest to dla dobra ludzi, którzy obok mnie chodzą i dają mi zastrzyki. Rodzące powtarzają mi cały czas, że to rozwiąże moje problemy, ale ja takich nie mam. Co z tego, że nieraz mam ochotę się zabawić i napić z przyjaciółmi? To jest coś złego?

 Kochanie, możesz w końcu przestać tak myśleć?  poczułem na ramieniu dłoń rodzicielki.
 Każdy ma prawo do zabawy, ale ty masz problem, synu. Zobacz, jak to jest z normalnymi ludzmi... Idziesz na imprezę, pijesz i następnego dnia męczy cię kac, i koniec. U ciebie natomiast to wygląda tak... Idziesz na impreze, pijesz, budzisz się  pijesz. Za chwilę znowu pijesz, bo jest ci mało, mało i jeszcze raz mało. Problem z tobą jest taki, że nie potrafisz się opamiętać i przestać. Dlatego też musisz iść do szpitala, aby cię odtruli. Przez trzy dni powstrzymywałam cię od picia i ty teraz chcesz sobie pójść, i wszystko zepsuć? Pójść pod sklep i ochlać się do nieprzytomności. Martwię się o ciebie.


Moja matka jest... Kobietą. Można ją także nazwać rudowłosą małpą, która każdemu robi na złość, a zwłaszcza mnie. Leakodia Małek - małpa - jest wysoka i w zaawansowanej ciąży. Do naszej rodziny dojdzie nowy członek. Dziewczynka. Mam nadzieję, że jak będą się nią zajmować, to o mnie zapomną i będę miał spokój. Dawno powinni przestać się mną zajmować. Mam trzydzieści lat do cholery!


 No to co? Jedziemy czy zaprzepaścisz szansę, aby się odtruć?


Z głośnym jękiem ułożyłem łokcie na udach i wplotłem palce we włosy. Pociągnąłem za nie, a potem ukryłem twarz w dłoniach.  No, dobrze. Pójdę. Zadowolona z siebie jesteś?


Przytuliła mnie do siebie i pocałowała w czoło. Zaciągnąłem się jej zapachem. Może była rudą małpą, ale była też moją matką i wiedziała co dla mnie najważniejsze. Westchnąłem głośno i przełknąłem śline. Znowu tam wrócę. Do trzech razy sztuka.


(***)

Spojrzałam na mężczyznę przed sobą. Był on wychudzony, miał podkrążone oczy, a jego policzki były zapadnięte. Jasne włosy były rozczochrane na wszystkie możliwe strony. Potem opuściłam głowę i spojrzałam na jego akta. Gary Leonis. Czterdzieści lat. Problemy z alkoholem i paleniem. Właśnie z takimi ludźmi pracuję. Niektórym udało mi się pomóc. Ale tylko niektórym. Wyciągnęłam z szuflady pusty zeszyt i zapisałam w nim dane mojego nowego pacjenta. Lubie mieć wszystko uporządkowane. Każdy z moich "klientów" miał taki zeszyt, w którym zapisywałam, to co robiliśmy na danym spotkaniu i to co ta osoba mówiła. To były ważne informację dla mnie. Informacje, które poprowadzą mnie do tego, jak pomóc moim podopiecznym z ich problemami.

Podeszłam bliżej do mężczyzny i usiadłam na biurku przed nim.
Jestem Violetta. Chciałabym żeby nasze stosunki były czyste. Jeśli powiesz do mnie pani, to masz przejebane, Gary. Opowiedz mi teraz trochę o swoim życiu.


Sięgnęłam po zeszyt i długopis. Przewróciłam kartkę i napisałam drukowanymi literami: "ŻYCIORYS". Spojrzałam ponownie na mężczyznę
i zobaczyłam, jak bierze głeboki wdech, a potem wypuszcza powietrze z płuc. Gary zakaszlał, zamykając przy tym usta dłonią.


 Moją żonę poznałem na uczelni. Studiowałem zoologie, a ona pedagogike. Olivia jest cudowną kobietą. Nadal nie mogę uwierzyć, że zwróciła na mnie uwagę  powiedział, a jego głos coraz bardziej się załamywał.  Pewnego dnia źle się poczuła. Straciła przytomność na ulicym. Po badaniach okazało się, że ona...  Gary otarł łze, którą uronił.

Na zakręcie życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz