Wszystko go bolało. Oparł się o zimną ścianę pustego pokoju i ostatni raz przejechał ostrzem po ręce, by następnie odrzucić je od siebie. Srebrna żyletka była pokrytą zakrzepniętą już częściowo krwią. Leżała w kącie pokoju, on siedział wciśnięty w przeciwległy róg, ale i tak czuł się bezbronny wobec narzędzia, którym zdążył się skrzywdzić ledwie kilka krótkich chwil temu.
Przycisnął do piersi rękę przyozdobioną prostymi, płytkimi, długimi nacięciami, z których cienkimi strużkami wypływała szkarłatna krew, niemal czarna przez spowijający pomieszczenie nocny mrok. Sebastian syknął cicho, ale nie zapłakał.
- Ból przenika mnie do kości - jęknął, unosząc głowę i zaciskając oczy. Czuł, że postąpił źle, ale tak bardzo tego potrzebował; chciał sobie ulżyć w cierpieniu.
Nigdy by nie przypuszczał, że cięcie się będzie aż tak bolało. Zagryzł silnie dolną wargę, powodując, że i z niej pociekła cienka strużka krwi.
Był w ciężkim stanie, psychicznie i fizycznie. Brakowało mu Jima, jego szelmowskiego uśmiechu, zapachu, denerwującej niekiedy muzyki z lat '80-tych, którą codziennie puszczał na cały regulator, ciemnych oczu, miękkich włosów i bladej skóry.
Wziął głęboki wdech i odkleił koszulkę od zakrwawionej ręki. Następnie z obrzydzeniem przyjrzał się temu, co sam sobie zrobił.
Miał szczerą nadzieję, że blizny nie będą zbyt widoczne.
Albo że w ogóle ich nie będzie.
Ułożył się w bezpiecznej pozycji, z okaleczoną kończyną na torsie, a nastpnie zapadł w płytki sen.
~
Sobotni rozdział napisany na czas, jestem z siebie dumna! Mam nadzieję, że nie pochrzaniłam sprawy, no i że powyższy tekst się Wam podoba ;)
Miłego dnia, mordki! ;*
CZYTASZ
✔Ciemne Noce || Mormor✔
FanfictionKażda noc przynosi udrękę, Każda gwiazda przypomina o tobie, Każdy świst brzmi jak twoje słowa, Każdy cień wygląda jak ty. Dlaczego nie wracasz? ~ Z okazji urodzin Andrew Scotta ♥ Okładka mojego autorstwa~