Rozdział VI

4.4K 37 8
                                    

Nie mogłam po prostu przestać się patrzeć. Całe piętro znowu zmieniło swój wygląd. Teraz były tu lasy, łąki i różnego gatunku zwierzęta. Był to bajeczny widok, brakowało tylko wróżek. Nie mam pojęcia skąd brało się światło, ale żyrandol który wcześniej zajmował pół sufitu, po prostu zniknął. Punktem kulminacyjnym tego miejsca był wielki wodospad, obok którego stały dwie osoby, z tej odległości nie mogłam zobaczyć kto to jest. Tak jakby całe piętro się jeszcze powiększyło. Niesamowite.

Zaczęłam iść w ich stronę, zachowując przy tym jak największą ostrożność. Gdy już byłam w odpowiedniej odległości, schowałam się za drzewem, żeby mnie nie zobaczyli. To co zobaczyłam, było jeszcze bardziej nieziemskie niż to pomieszczenie.

Widziałam jakiegoś obcego mi mężczyznę malującego nagie ciało Rafała Nowaka. Nie mogłam przestać się patrzeć na jego męskie ciało.
Był bardzo umięśniony, a jego sprzęt nie był taki zły. Czułam się jakoś dziwnie, jakbym już wcześniej miała z nim do czynienia, ale stłumiłam to uczucie. Nie mam pojęcia ile się tak gapiłam bez opamiętania, ale w pewnym momencie zaczął mówić coś do mnie.

- Witam ponownie, panno Kwiatkowska. Cóż Panią znowu tu sprowadza? Czyżby moja osoba? - zaskoczona i zawstydzona spojrzałam na niego.

- Ależ panie Nowak, po prostu zostawiłam tutaj swoje rzeczy.

Po krótkiej chwili, przyszedł nie wiadomo skąd, najprawdopodobniej jego służący. W jednej ręce trzymał tacę, przykrytą wielką blachą. Gdy już tak szedł z pięć minut, dotarł do nagiego Rafała. Podstawił mu tacę pod twarz. Ten otworzył i moim oczom ukazał się mój telefon oraz moje notatki.

- To chyba pani, prawda? - zapytał.

- Tak, zgadza się. Czy mogłabym je odzyskać? - dziwne to było. Nie mogłam przestać mówić w podniosłym tonie.

- Ależ oczywiście. Alfredzie, podaj pannie Kwiatkowskiej jej rzeczy.

Gdy Alfred podszedł do mnie, zabrałam swoje rzeczy.

- Dziękuję bardzo. Panie Rafale, do zobaczenia.

- Do zobaczenia, proszę nie zapomnieć stosownego ubioru - uśmiechnął się do mnie złowieszczo gdy to mówił.

Jak najszybciej mogłam, podbiegłam do windy. Już miałam nacisnąć parter ale zdziwił mnie przycisk X, którego wcześniej nie było. No co mogłam zrobić? Nacisnęłam go. Winda jechała do góry i zatrzymała się na samej górze.

Gdy otworzyły się drzwi windy, nie widziałam nic. Było ciemno i na dodatek w pomieszczeniu unosiła się mgła. Kierowałam się wzdłuż ścian szukając jakiegoś włącznika światła. Potknęłam się trzy razy zanim udało mi się włączyć światło. To co zobaczyłam, potwierdziło tylko plotki na temat tego całego Rafała. Po prostu jest jakiś pojebany psychicznie.

Całe pomieszczenie było pomalowane na kolor różowy. Znajdowały się tam przeróżne pluszaki i zabawki. Psy, koty, kucyki, gry planszowe, gry komputerowe. To był raj dla jakiegoś dziecka. Najbardziej moją uwagę przykuł wielki lateksowy miś, który leżał na końcu tego pokoju dziecięcego. Miał jakieś dwa metry wysokości i z pół metra szerokości. Podeszłam do niego i próbowałam go przesunąć, ale za chuja nie dało rady.

- Kurwa! - Nie mogłam już wytrzymać. Chciałam wracać do domu, gdy nagle zobaczyłam, że miś zaczął się powoli przesuwać w bok, odsłaniając drzwi.

Chwilę mi zajęło zanim się ogarnęłam. Nie mogłam zdusić w sobie zdziwienia. Podeszłam do drzwi i pociągnęłam za klamkę. Tak jak się spodziewałam, były zamknięte. Spróbowałam jeszcze raz, złapałam klamkę obiema rękami i wskoczyłam na drzwi ciągnąć je w swoją stronę. Jedyne co udało mi się zrobić, to walnąć twarzą o podłogę. Gdy upadłam, drzwi automatycznie się otworzyły, jakby tylko czekały jak coś sobie zrobię.

W kolejnym pomieszczeniu też było ciemno, zapaliłam światło i ten widok był tak przerażający że już miałam ochotę rzygnąć. Z sufitów zwisały martwe i nagie ciała kobiet i mężczyzn. Na ścianach wisiały wielkie siekiery, piły, noże i inne przyrządy do torturowania. Ściany były pomalowane na ciemnoszary kolor. Pomieszczenie było bardzo długie. Na końcu były kolejne drzwi. Powoli zmierzałam w ich stronę, zachowując przy tym jak największą ostrożność, ponieważ bałam się że coś mnie dotknie. W połowie mojej wędrówki usłyszałam za sobą szelest. Odwróciłam się gwałtownie, nagle wszystkie te ciała zniknęły z sufitu. Na dodatek ktoś puścił muzykę przypominającą te momenty w filmach w których ludzie zostają zamordowani. Byłam bardzo przestraszona, miałam ochotę zawrócić ale czułam się jak w jakimś kiepskim horrorze, więc zostałam. Odwróciłam się z powrotem do drzwi do których się kierowałam i zauważyłam przed sobą stado żywych trupów. Nie wiedziałam co mam robić, strach zabrał mi wszelką kontrolę nad ciałem. Szły bardzo powoli w moją stronę. Po chwili poczułam napływ adrenaliny.

Cofnęłam się do tyłu i wzięłam wielki rozbieg. Gdy już zbliżałam się do zombie, skoczyłam i zrobiłam salto w powietrzu nad nimi. Jak się mogłam później spodziewać, walnęłam dupą o podłogę. Byłam bardzo podekscytowana, nie wiedziałam nawet że tak potrafię. Oni nawet nie zwrócili na mnie uwagi. Czułam się głupio ale przynajmniej drzwi były otwarte. Następny pokój nadal był ciemny, nie było nic widać. Gdy włączyłam światło, zobaczyłam coś, czego na pewno się nie spodziewałam po takim rozwoju sytuacji. To już było przegięcie, kompletny brak taktu.

Sex MaszynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz