100111

253 35 7
                                    


Jankuk płacze codziennie, a ja niemo mu w tym towarzyszę, przynosząc niedopieczone ciastka albo przeterminowany sok, po czym siedzimy tak na ganku opuszczonego domu, raz na jakiś czas rzucając większym kamieniem w jakiegoś dzieciaka jeżdżącego na trzykołowym rowerze. 

Ostatnio jesteśmy ze sobą coraz bliżej, zarówno psychicznie, jak i po prostu siadamy bliżej siebie, a czasem po zmroku moja głowa opada na jego ramię i wtedy przez moment przestaje siorbać, chlipać i smarkać w rękaw. 


kytyhy 

smrut |jjk•kth|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz