***
(Polecam piosenkę - znowu :v Rozdział wam się nie spodoba, to chociaż muzyczkę miejcie fajną)
- Nie chcę jechać na tę imprezę... - jęknęłam zniechęcona.
- Oj no weź, będzie fajnie - powiedział, trzymając za kierownicę.
- Tam będzie dużo ludzi, dużo alkoholu, głośno... - zaczęłam wymieniać. - A wiesz, jakie mam nastawienie do imprez...
- Będę przecież razem z tobą -powiedział.
- No właśnie - mruknęłam, przewracając oczami.
Shawn wydał z siebie zdziwione i ciche "Ugh, przepraszam?", po czym skręcił w prawo.
-A będziemy tam długo? -spytałam po chwili.
- Nie wiem - stwierdził.
Po paru minutach stanęliśmy przed domem jednego z naszych wspólnych znajomych. Shawn wyciągnął kluczyki i wysiadł, a ja patrzyłam przed siebie, nie wiedząc co mam robić.
Nie to że nie lubię imprez.
Po prostu...
Wolę spać, albo jeść.
Usłyszałam pukanie w szybę, po czym otwierane drzwi samochodu.
- Mózg ci się zaciął? - prychnął Shawn, a ja westchnęłam, wysiadając. - A no tak, trzeba go mieć.
Uderzyłam go w ramię, przez co się skrzywił. Podeszliśmy do drzwi, zza których już można było usłyszeć muzykę.
-Dziś ty prowadzisz w drodze powrotnej, bo mam ochotę się napić - powiedział podekscytowany.
Westchnęłam bezsilna na jego buzującą ekscytacje. Shawn po chwili otworzył drzwi.
- Panie przodem - wskazał do środka, prostując się.
- Dziękuję - powiedziałam, ale po chwili uświadomiłam sobie, że on to zrobił celowo, by móc spojrzeć na mój tyłek.
- Idę do znajomego, jak coś by się działo...próbuj mnie nie wołać - powiedział.
Ah, taka osoba jak on, to skarb!
- Eh - westchnął. - Po prostu dobrze się baw, jak coś jestem tutaj, ok? - spytał a ja zmarszczylam brwi.
Dlaczego on jest ostatnimi czasy dla mnie taki miły?
- Okej - powiedziałam, a on puścił mi oczko, idąc do kuchni.
Już po chwili odnalazłam moje przyjaciółki, a moje nerwy trochę się zmniejszyły.
- O cześć, myślałyśmy że już nie przyjdziesz! - powiedziała podekscytowana brunetka Roonie.
- Ja też...- mruknęłam, ale one tego nie usłyszały.
-Byłoby bez ciebie nudno - powiedziała druga, Amy.
- Ha, ale na imprezie jest Ashley, więc ona chociaż w małym stopniu dostarcza mi dawki śmiechu swoją osobą - powiedziała Roonie, śmiejąc się.
- Jest tutaj Ashley? -spytałam zdziwiona.
Ashley to największa suka pod słońcem.
Ździrowata jędza, przez którą mam ochotę przejechać tirem tę jej słodką, sukowatą buźkę.
Przystawia się do wszystkich, w tym do Shawna.Nie to, żebym się tym przejmowała...
- Tak, przyszła z jakimś chłopakiem, który został zaproszony. Żałosne - powiedziała Amy, kręcąc głową.
CZYTASZ
Shawn Mendes-historie🌜
Fanfiction(Na podstawie imaginów na Twitterze @szymonimagines) Lubisz, jak historia jest ciekawa? Lubisz przeżywać humor, nastroje, bądź głupotę postaci? W takim razie zajrzyj Nie jestem typową pisarką, więc moje historie są specyficzne Ale to czyni je wyjąt...