Kolejny dzień, w dalszym ciągu zimowy. Ta zima na zewnątrz i tak jest łagodniejsza niż zima w moim sercu. Nie wiem kim chcę być, za kilka lat, nie mam pomysłu na siebie, w sumie to nawet nie wiem kim teraz jestem, jedyne co wiem to moje dane osobowe, ale po co to komu, równie dobrze mógłbym nie istnieć i tak by tego nikt nie zauważył. Jestem samotnikiem, pomimo tego że mam wielu "znajomych" ze szkoły to jednak nikt mnie nie zna. Nikt nie zna prawdziwego mnie. Jestem kapitanem drużyny pływackiej, ale teraz wreszcie odpoczynek od szkoły, bo zbliżają się święta.
-Mati, śniadanie! - Słyszę krzyk mojej mamy odbiegający z kuchni mieszczącej się na parterze.
-Idę!- Odpowiadam jej krzykiem, ale nie jest to głośny krzyk. Schodze powoli na dół, czuje zapach ulubionych nalesników.
-Zrobiłaś naleśniki.- Mówię podeksytowany.
-Synku, martwię się o Ciebie.- Cicho mówi moja mama.
-Czemu? -Pytam jedząc pierwszego naleśnika.
-Bo z nikim nie wychodzisz, ciągle siedzisz sam. - Rzuca smutnym tonem.
-Nie prawda. -Postanawiam skłamać. -Dzisiaj wieczorem ze znajomymi jade w góry. -Zastanawiam się po co to powiedziałem.
-To dobrze.- Odpowiada uradowana. Okłamałem własną matkę, ale juz kolejny raz męczyła mnie rozmową o braku znajomych. Ehhh i co ja teraz zrobię. W sumie może ten wyjazd w Tatry zrobi mi dobrze. Szybko idę poszukać jakiegoś miejsca w schronisku, pociągu do Zakopanego i dziwnym trafem znajduję jednak jedyne miejsce noclegowe jest w hotalu, ale dobra wydam więcej i w sumie większą wygoda, o 16:35 mam pociąg, szybko się pakuje, od dawna naprawdę dawna ponad rok miesięcznie wydawalem jakieś 150 zł na papierosy i jakieś drobiazgi, raz na jakiś czas jakieś ubranie a poza tym to nie miałem na co wydawać kasy, którą dawali mi rodzice, więc uzbierało się ponad 3tysiące oszczędności. Pakuje najpotrzebniejsze rzeczy, jeszcze muszę skoczyć do sklepu po jakieś zimowe buty, by wygodnie się chodziło po górach.***
14:30, jak późno, ale juz tylko sklep i dworzec, zdążę, mam nadzieję. Zegnam się z rodzicami i mówię że dzień po Nowym Roku wracam. Wychodze z domu, idę w kierunku dworca, po drodze zachaczam o jakąś sieciówkę, kupuję tam pierwsze, lepsze trapery w rozmiarze 45, płacę i wychodzę. Jestem na dworcu po jakiś 5minutach, okazuje się że mam jeszcze godzinę. Na pewno czegoś zapomniałem, najwyżej dokupię na miejscu pocieszam się w myślach. Postanawiam pójść zapalić w jakieś mniej publiczne miejsce, gdyby rodzice dowiedzieli się z mandatu, że palę na pewno źle by się to dla mnie skończyło. Znajduję takie miejsce, odpalam papierosa, zaciągam się i nagle chłopak smutno wyglądający klepie mnie w ramie.
-Przepraszam, masz może fajkę? - Pyta delikatnie.
-Jasne. - Wyciągam paczkę czerwonych l&m i wyciągam w jego kierunku, patrzy swoimi oczami w odcieniu lapis-lazuri prosto w moje oczy, intryguje mnie. Chciałbym zagadać do niego jednak, nie umiem. Z myśli wyrywa mnie jego głos.
-Dokąd jedziesz?
-Do Zakopanego, a Ty? -Rzucam szybko.
-Fajnie się składa, ja też. -Mówi i uśmiecha się delikatnie.-Jestem Alek.
-Mateusz, miło mi Ciebie poznać. - Odpowiadam i się uśmiecham. - Jedziesz tam sam, czy ze znajomymi? - Pytam aby podtrzymać rozmowę.
-Miałem, jechać z moim chłopakiem, ale wczoraj ze mną zerwał, powiedział, że nigdy mnie nie kochał i był ze mną tylko dla żartu. - Chłopak mówi te słowa, a ja w głębi duszy cieszę się ze jedzie tam sam, będę miał okazję kogoś poznać, jego wyraz twarzy sprawia że go do siebie przytulam.
-Wszystko, będzie dobrze. A Twój były to po prostu zjeb. Nigdy nie powinno się bawić cudzymi uczuciami.- Mówię mu to prosto do ucha. Słyszę nie wyraźny głos mówiący o pociągu do Zakopanego odjeżdżającym o 16:35 z peronu 5.
-Idziesz na pociąg ze mną? - Pytam z grzeczności, z dużą nadzieją, ze się zgodzi.
-Jasne. - Słyszę odpowiedz pełną entuzjazmu.
Ruszyliśmy, przeszlismy na wskazany przez kobiecy glos peron, czekalismy mniej więcej 10minut i pociąg się pojawił, wsiedlismy z zapałem i usiedlismy w jednym przedziale, w sumie liczyłem że juz nikt więcej tu nie wsiądzie i moja nadzieja nie była głupią nadzieją, w trakcie podróży nawet się okazało, że mamy pokoje w tym samym hotelu, Alek zaproponował, bym zrezygnował z mojego pokoju i przeniósł się do niego, mówiąc, że taniej wyjdzie i zawsze w pokoju we dwójkę raźniej, zgodziłem się. Od zawsze wolałem samotność, ale tym razem chciałem być blisko tego chłopaka. Podróż dobiegała końca, brunet powiedział, że zna trasę do naszego hotelu, więc szliśmy jego tempem. Od głównego dworca w Zakopanem do hotelu było jakieś 25 minut drogi, poszlismy do recepcji i bardzo miła recepcjonistka, zgodziła się na bezpłatną rezygnację z mojego pokoju. Poszlismy na drugie piętro do pokoju 29, na samym końcu korytarza, otworzylismy drzwi. Weszlismy do środka.
-Pięknie, tak jak na zdjęciach, które oglądałem z Patrykiem.- Powiedział smutno Alek.
- Tak, pięknie, ale czemu nie wspomniałeś, że jest łoże małżeńskie? - Zapytałem.
- Przecież Cię nie zgwałcę, a na pewno spaleś z jakimś kolegą w łóżku, obok siebie.- Odpowiedział przekornie brunet.
-Nie mam kolegów, zawsze byłem typem samotnika, nigdy u nikogo nie nocowałem, ani ktoś u mnie. - Powiedziałem zgodnie z prawdą, a chłopak mocno mnie objął.
-No to ja będę Twoim pierwszym kolegą, z którym nocujesz w jednym łóżku. - Powiedział i delikatnie poglaskał mnie po plecach.
-Dobrze.- Odpowiedziałem, ciesząc się jak dziecko, ale tylko w duszy.
CZYTASZ
Papieros. [YAOI]
RomansaWiecznie sam, bez znajomych, bez przyjaciół.. Co się stanie gdy uciekniesz? [yaoi]