Rozdział 4. Rzut za trzy punkty.

11.1K 309 82
                                    

Jeszcze zaspana wstałam z łóżka i otworzyłam okno, by wpuścić trochę świeżego powietrza. W łazience trochę się odświeżyłam i nałożyłam makijaż. Związałam włosy w wysokiego kuca i przebrałam się w czyste ubrania. Zeszłam schodami na dół, od razu wpadając na krzątającego się po kuchni Jeffa.

— Cześć młoda! —Przywitał mnie szerokim uśmiechem.

— Jedziesz do szkoły? Potrzebuję podwózki — mruknęłam, spoglądając za okno, gdzie deszcz delikatnie utykał o parapet.

— Dopiero na trzecią lekcję, mam dużo roboty w warsztacie.

— Znowu? Nie możesz zawalać szkoły, Jeff.

— Chodzi Ci o moją przyszłość czy grzanie tyłka w samochodzie?

— Spokojnie Ellen, pojedziesz ze mną — wtrącił wchodzący do kuchni Lucas. 

— O, problem z głowy. — Wyszczerzył się szatyn.

— No dobrze, ale idź się ubierz Lucas, bo zaraz się spóźnimy — powiedziałam, zerknęłam na jego nagi tors.

— Widać, że rodzeństwo. Nawet mówicie tak samo, to popieprzone. — Przewrócił oczami. — Pięć minut, Ross.

— Może wyjdziemy gdzieś wieczorem? — Zaproponowałam, siadając na wprost Jeffa. — Kino, kręgle? 

— Mam za dużo pracy. — Pokręcił głową, dopijając swoją kawę. — Ale może w weekend coś wymyślimy. 

Zabrałam bratu jednego tosta i wypiłam szklankę soku pomarańczowego. Wyciągnęłam z szafy torebkę i spakowałam do niej potrzebne książki wraz ze sportowym strojem. Po kilku chwilach z góry zszedł już gotowy Lucas. Chłopak rzucił mi kluczyki od auta i polecił odpalić silnik, by trochę się zagrzał. Przewróciłam oczami i wyszłam przed dom, kierując się do czarnego sedana. Zajęłam miejsce kierowcy i przekręciłam kluczyk w stacyjce. Podgłosiłam piosenkę w radiu i w lusterku poprawiłam usta przeźroczystym błyszczykiem. Rozsiadłam się wygodniej na siedzeniu, czekając na chłopaka, który wciąż pozostawał wewnątrz budynku. Wyciągnęłam z ust przeżutą gumę i sięgnęłam dłonią na boczne drzwi, szukając jakiś chusteczek. Chwyciłam za jakieś opakowanie, które okazało się być paczką prezerwatyw. Prychnęłam pod nosem, po chwili trafiając na wpół spalonego jointa.

Gumki i blanty, brawo Lucas.

Kiedy drzwi do auta gwałtownie się otworzyły, spanikowana wrzuciłam znalezione rzeczy z powrotem na ich dotychczasowe miejsce.

— Co robisz? 

 Czarnowłosy nachylił się i spojrzał na mnie z zaciekawieniem.

 — Um nic, szukałam chusteczek — rzuciłam, jednocześnie czując jak moje policzki przybierają bardziej różowe barwy.

— Znalazłaś?

— Mhm, jasne. — Uśmiechnęłam się, przesiadając na miejsce pasażera.

— Możesz prowadzić, jeśli chcesz. To nie takie trudne.

— Dzięki, może innym razem. — Ucięłam, zapinając pasy.

— Jak chcesz. — Wzruszył ramionami i usiadł za kierownicą.

*

Po piętnastu minutach podjechaliśmy na teren szkoły. Lucas zostawił auto na parkingu i wyciągnął moją torbę. Kiedy wchodziliśmy do budynku, w drzwiach natrafiłam na Nicolasa, który zmierzył mnie podejrzliwym spojrzeniem i nic nie mówiąc, pociągnął za rękę w kierunku szatni. Przywitałam się z chłopakiem, który nie szczędził sobie docinek na temat tego, kto podrzucił mnie do szkoły. Początkowo trochę zezłościłam się na szatyna, który zbyt pewnie zaczął wtrącać się w moje życie. Miałam wrażenie, że chłopak chciał decydować za mnie w sprawach, które nie powinny go obchodzić. Jednak, kiedy podeszła do nas Davies, nie chciałam dłużej się sprzeczać i puściłam sytuację sprzed chwili w zapomnienie.

Forgive Me!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz