Błądziła śmierć przez cmentarz
szukając dusz do dotknięcia,
bo gdy czegokolwiek się tknęła
cokolwiek kopało w kalendarz.
Nikła dusza,
ciało umierało.
Z ciemności wyłonił się bażant
I zaczął drwić z marzanny
że zdrowe mu niepotrzebne
I, że nie boi się Panny
i tańczył przed nią i tarzał
i w tańcu tak się zatracił,
że nie zauważył nawet,
że równowagę stracił
i otarł się głupi ptak
o żywej zjawy ramię
i nagle wszystko ucichło.
Wiatr przerwał szalony taniec.
Cmentarz wydał się pusty.
Szeptało jedynie licho,
a ptak opadł na ziemię.
Muśnięty przez śmierci ramię
~Dziękuję za gwiazdki, będę pisać dalej ❣
