Rozdział II

2.4K 138 118
                                    

POV LAKA

Obudziłem się i poczułem straszny ból rozchodzący się po moim ciele. Rozejrzałem się wokoło, zobaczyłem białe ściany. 

-Czyli jednak żyję - pomyślałem. 

Moją uwagę zwrócił chłopak w czerwonym szlafroku. Jego wyraz twarzy pokazywał, że jest bardzo zestresowany. Spróbowałem wstać, jednak nie mogłem. Chyba zwróciło to jego uwagę, bo spojrzał w moją stronę. Nagle poniósł się ze stojącego obok łóżka krzesła i zbliżył się do mojej twarzy spoglądając na mnie z zaciekawieniem. 

-Lekarza! Kogokolwiek! - wykrzyczał. 

W parę chwil zbiegło się kilka osób i zaczęli mnie badać, osłuchiwać i wykonywać inne badania, o których nie mam zielonego pojęcia. Po jakiś piętnastu minutach wszyscy wyszli. Nie do końca wiedziałem co się stało i co się dzieje. W dodatku nadal nie czułem swoich nóg. Czy wyląduję na wózku do końca życia? Co się właściwie stało? Spojrzałem na chłopaka i zapytałem

- Co tutaj robisz? 

Nie odpowiedział, więc zapytałem ponownie.

- Kim jesteś? Po co tutaj jesteś? 

Nieznajomy westchnął głęboko i spojrzał w podłogę. 

- Wpadłeś  pod koła mojego matiza

POV AWIĘC 

Wyszyłem jak poparzony z samochodu i zobaczyłem chłopaka z wyraźnie widoczną nadwagą. Leżał na jezdni, nie ruszał się. Zabiłem go? Nie byłem pewny. Przybliżyłem się i dotknąłem jego policzka. Był tak delikatny, tak aksamitny. Zauważyłem jak jego klatka piersiowa unosi się, uspokoiło mnie to, bo wiedziałem że chłopak żyje. 

Następne co pamiętam to szpital. Lekarze, pielęgniarki i ich krzyki. Wszystko działo się tak szybko. Na końcu znalazłem się wraz z nim w jednej sali. Leżał przykryty białą pościelą, a jego twarz była tak blada. Po kilku godzinach obudził się, kamień spadł mi z serca. Zawołałem lekarzy, po zbadaniu chłopaka wyszli i znów zostawili mnie z nim sam na sam.

- Co tutaj robisz? - zapytał. 

Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Tak właściwie to jak mogłem mu powiedzieć, że wpadł mi pod koła? Chłopak zapytał znowu.

- Kim jesteś? I co tutaj robisz?

Nie mogę ciągle przed nim ukrywać prawdy. Wydusiłem to z siebie. 

- Wpadłeś pod mojego matiza.

Chłopak siedział jak wryty. Nagle z jego oczu popłynęły łzy. Nie wiedziałem jak mam zareagować, siedziałem obok, a widok płaczącego młodzieńca rozrywał mi serce. Nagle szybkim ruchem przytuliłem go najmocniej jak potrafiłem i sam zacząłem łkać jak dziecko.


AWIĘC dzisiaj LAZANIA (LAKARNUM X AWIĘC AWIĘCARNUM)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz