19. Nikt Ci nic nie zrobił?

1.3K 149 54
                                    

- proszę - podał kubek herbaty na stół - pomyślałem, że tobie też kupię - uśmiechnął się do niego.

-Dziękuję - zamknął książkę a Louis wziął ją do ręki.

-Baśniobór - mruknął - fantastyka. Kończysz czy zaczynasz? - mruknął odkładając zieloną książkę na bok.

-Jestem w połowie - napił się łyka gorącego napoju - inna herbata.

-Mówiłem, że też lubię mieszać smaki - zaśmiał się - cynamon, jabłko, cytryna i troszeczkę mięty. Nie wiem skąd wzięły się te smaki szczerze - wzruszył ramionami - nie smakuje Ci? - zapytał.

-Nie, bardzo mi smakuje. Inny, ciekawy smak. Będę brał częściej - uśmiechnął się do niego - jak tam książki? Wszystko uporządkowane?

-Nie właśnie, w sobotę będę musiał przyjść i to zrobić - zrobił nadąsaną minę - ale praca to praca.

-Racja - zaśmiał się - przyjdę i pomogę Ci, tylko powiedz o której, Lou.

-Nie, Harry. Pomagałeś mi za dużo a ja nadal nie wiem jak Ci się odwdzięczyć. Nie mogę Cię tak wykorzystywać - mruknął.

-Przestań sam. Zabrałeś mnie na trzy cudowne randki z niby pomocy w bibliotece - mruknął - nie wykorzystujesz mnie. Kocham pomagać i chce pomóc i tobie.

-Nie wiem, Harry. Nie jestem pewien.

-Powiedz po prostu godzinę a przyjdę - uśmiechnął się dotykając jego ręki i zaczął gładzić ją kciukiem.

-Po dziewiętnastej w sobotę? Pasuje?

-Bardzo - przytaknął głową - Dziękuję - napił się herbaty rozkoszując się naprawdę dobrym smakiem.

***

Louis podrapał się po głowie schodząc schodami w dół. Ktoś dobijał się do niego drzwi a on nie czekał na nikogo. Spojrzał przez Judasza i zobaczył chłopaka o zielonych oczach. Otworzył lekko drzwi - Harry? Co Ty tutaj robisz?

-Przepraszam Louis ale ktoś chyba kręcił się koło mojego domu - powiedział szybko przerażony - przepraszam al...

-poczekaj,  spokojnie, wejdź i chodź do salonu.

Tak jak Louis powiedział tak Harry zrobił - kontynuuj.

Harry usiadł na sofie patrząc na Louisa - ktoś był pod moim domem.  Odkąd wróciłem do domu ciągle jakiś chłopak chodził z jakimś kijem. Wiesz jakich mam sąsiadów, nie zrobiliby nic. Postanowiłem zadzwonić po taksówkę i przyjechać do Ciebie. Tam gdzie czuję się najpewniej - szepnął ostatnie słowa.

-Nikt Ci nic nie zrobił ?- przybliżył się do niego i położył ręce na jego dłoniach.

-Nie. Mi nic nie jest. Boję się, że to mógłby być jakiś bandyta, który by czekał jak gdzieś wyjdę sam albo pójdę spać. Tak strasznie się bałem, Lou - położył głowę na jego klatkę piersiową.

-Dlaczego po mnie nie zadzwoniłeś? Mogłem przyjechać w każdej chwili.

- W domu nie mam nic wartościowego. Wszystkie pieniądze są na koncie. Wolę aby okradł dom gdy ten będzie pusty niż wtedy kiedy będę w nim sam lub z tobą.

-D...dlaczego przyjechałeś do mnie?

-Czuję się bezpieczniej, pewniej. Wiem, że tutaj mi się nic nie stanie bo jesteś przy mnie. Czuję, że możesz mi zapewnić troskę - patrzył na swoje dłonie - nie wiem dlaczego tak jest  - wzruszył ramionami.

-T...to, to miłe, Harry - pogłaskał go po ramieniu - miło mi, że tak czujesz przy mnie - uśmiechnął się - ale czemu nie wezwałeś policji, hmmm?

-Nie wiem, Lou. Czułem potrzebę aby tutaj przyjechać i to zrobiłem. Mam nadzieję, że nie zepsułem Ci planów.

-Nie, właśnie miałem iść spać - zaśmiał się - chcesz piżamę? - zapytał się. 

-Mogę zostać? - zapytał a kiedy Louis zrobił minę poważnego mężczyzny i przytaknął głową, zachichotał - dobrze, możesz mi dać coś do spania.

-Mhm - wstał i poszedł do sypialni aby wziąć piżamę.

U Harry'ego pojawił się uśmiech, który oznaczał zwycięstwo. Może i nie było żadnego faceta z pałką ale na pewno Harry czuł się bezpiecznie w towarzystwie szatyna.

💙💚

Miłej nocy, kochani !

Meet In The Library||Larry Stylinson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz