Gdy tak patrzyłam na Angestię przypomniało mi się, że nie odrobiłam jeszcze lekcji. Poszłam do mojego pokoju po plecak i wróciłam do pokoju mojej siostry. Miałam mało zadane, więc miałam większy luz. Od razu, gdy skończyłam obudziła się Angestia.
Zaczęła płakać, a ja nie chciałam, by obudziła mamę. Wzięłam ją na ręce i zaczęłam kołysać nucąc przy tym melodię mojej ulubionej piosenki.
Angestia uspokoiła się i patrzyła na mnie swoimi dużymi, zielonymi, jak u kota, oczami. Po chwili się uśmiechnęła i zaczęła się śmiać. Usiadłam z nią na podłodze nie przestając śpiewać. Na kolana wskoczył mi Baxter i polizał Angestię po twarzy, a ta się jeszcze bardziej zaśmiała.
Wbrew pozorom ona jest całkiem słodka. Po chwili przyszła mama i wzięła Angestię ze sobą do swojego pokoju. A ja z racji tego, że była późna godzina poszłam się umyć i spać.
***
Obudził mnie dźwięk budzika. Wstałam co dziwne pełna energii. Ubrałam się i poszłam do łazienki. Zrobiłam makijaż, co w moim przypadku jest to błyszczyk i tusz do rzęs, a włosy uczesałam w kitkę i zostawiłam dwa kosmyki po bokach. Wzięłam plecak i poszłam do szkoły.
Od razu, gdy weszłam do budynku zobaczyłam, jak jakiś chłopak znęca się nad młodszym od niego uczniem. Bardzo nie lubiłam takich sytuacji. Podeszłam do nich stanowczym krokiem.
-Ej, może byś go zostawił, co masz jakieś kompleksy czy jak?- powiedziałam do chłopaka.
Na tę słowa odwrócił się w moją stronę i się zaśmiał trzymając młodego za kaptur bluzy.
-Proszę, proszę, proszę.- powiedział szyderczo się uśmiechając. Uh, czy wszyscy chłopcy muszą być tacy wredni?!- A koleżaneczka to tu po co? Mogę robić z nim co mi się podoba. Tak samo, jak z tymi wszystkimi frajerami. I żaden nawet nie piśnie. To samo mogę zrobić z tobą, mała.
-Okey.- powiedziałam obojętnie patrząc mu w oczy.- To kiedy i o której?
-Heh, ale co?
-No, kiedy będziemy się bić?
Po tych słowach roześmiał się głośno. Kątem oka zobaczyłam, jak inni nagrywają całą scenę telefonami.
-Połamię ci kości.- powiedział.- Bo ja jestem duży, a ty jesteś mała.
-Tak. A jestem. Wszyscy jesteśmy. To kiedy i o której, powtarzam?
-Hmm... Po szkole na boisku.
-Dobra.- powiedziałam.- Padalcu.
Na moje słowa wszyscy się zaśmiali. Padalec odszedł puszczając przy tym młodego.
-Padalec.- powtórzyłam jeszcze raz, tylko że do siebie.
Podszedł do mnie chłopak, którego dręczył ten starszy.
-Dziękuję.- powiedział.- Że się za mną wstawiłaś.
-Nie ma sprawy. Sylvia.
-Peter. To do zobaczenia.
-Narazie.
Zadzwonił dzwonek, a ja poszłam na lekcję. Cały czas rozmyślałam nad moją nadchodzącą walką. Gość nie wie, w co się pakuje. Jeśli nie trenował boksu, to marny jego los.
Wiem, jestem bardzo pewna siebie, ale jak zwykle. Kiedy myślisz o czymś niemiłym i myślisz, że to przegrasz, to wyobraź sobie scenę, w której ty wygrywasz i trzymaj się jej. Wtedy zwyciężysz.
Time skip - po lekcjach.
Szłam stanowczym krokiem na boisko. Wyszłam na dwór i skierowałam się na miejsce mojej walki. Niezły tłumek tam się zebrał. Kiedy byłam już w zasięgu wzroku mojego przeciwnika zdjęłam plecak i rzuciłam go w stronę bramki.
-No to co?- spytał padalec.- Zaczynamy? Gotowa?
-Ja od urodzenia jestem gotowa!- krzyknęłam w jego stronę.
Po moich słowach chłopak z krzykiem rzucił się w moją stronę. Stałam i czekałam, aż zbliży się wystarczająco.
Kiedy był bardzo blisko odsunęłam się i podstawiłam mu nogę. Padalec się przewrócił. Wszyscy się zaśmiali.
Gdy tak leżał ja to wykorzystałam. Wzięłam go za bluzę i uderzyłam z pięści w twarz. Rzuciłam nim o ziemię. Patrzyłam, jak chłopak wstaje i rusza na mnie z pięściami.
Udaje mu się mnie przewrócić, ale to jeszcze nie koniec. Uderza mnie, a z mojej wargi zaczyna lecieć krew. Spycham go z siebie nogami i walę pięściami w jego nos. Słyszę mały chrzęst. Zdaję mi się, że to to co przed chwilą wymieniłam. Wstaję i patrzę na niego z góry.
-Wiesz, dlaczego przegrałeś?- spytałam.- Za szybko wydajesz sądy. To, że ktoś jest mały wcale nie oznacza, że jest gorszy.
Tłum zaczął wiwatować, a ja podeszłam do bramki i wzięłam plecak, po czym odeszłam. Poszłam do szkoły do łazienki, bo musiałam przemyć swoją wargę. Kiedy miałam wychodzić poza teren szkoły zachaczyłam o Kayl'a. To znaczy on podszedł do mnie.
-Hej, Sylvia.- powiedział drapiąc się po karku.- Przepraszam, że cię wtedy tak zabrałem i chciałem zaciągnąć do Makusa. Mogłem mu odmówić, ale te jego oczy...
Nagle otworzył szerzej oczy.
-Nie, to nie to co... Przesłyszałaś się.
-Nie no, nic się nie stało.- powiedziałam.- Wybaczam ci.
-Ale nie znienawidzisz mnie dlatego, że jestem...no wiesz...gejem?
-No co ty? Ja nie jestem taka jak inni. Nie uważam, że homoseksualiści są wybrykiem natury i są niepotrzebni. To też są ludzie.
-Tak, racja. Dzięki, Sylvia.- po tych słowach przytulił mnie, a ja odwzajemniłam.- No to...narazie.
-Siema.
Poszłam do domu ze słuchawkami w uszach.
***
Hejoo!!
Wooow, Kilk, od kiedy ty notki robisz pod rozdziałami?Nieważne.
Chciałam tylko was poinformować, że z racji tego, że dzisiaj mam urodziny(happy birthday to you!) to dzisiaj wstawię nie jeden, ale trzy rozdziały!
Dobra, idę.
Goodbye!
Klik42
CZYTASZ
Czarodziejka ognia ✓
FantasySylvia ma moce ognia, lecz musi je ukrywać. Przeprowadza się do małego miasteczka. Zaczyna naukę w nowej szkole. Co się wydarzy? Zapraszam!!!