Wspomnienia z zajęć Sztuki Przetrwania

6 1 0
                                    

Kuchnia polowa

Dziewczyna miała za zadanie rozniecić ogień i przygotować kuchnię polową. Zatarła ręce gotowa do pracy. Była pełna energii. Odgarnęła swoje mysie włosy do tyłu. Poszła w las szukać drewna na opał. Po dłuższej chwili znalazła kilka suchych gałęzi. Zebrała je ostrożnie, aby się nie pokaleczyć. Potem, parę kroków później zauważyła dwa suche polana. Wzięła je pod pachę i przyniosła w miejsce, gdzie miała zamiar rozpalić ognisko. 

Ułożyła z nich ładną piramidkę. Przez chwilę podziwiała swoje dzieło. W końcu oderwała wzrok od gałęzi. Pobiegła ponownie do lasu. Rozglądała się za ostrym patykiem. Przecież musiała na czymś usmażyć jedzenie. 

- Ech... jęknęła rozglądając się.

Ostatecznie znalazła całkiem prostą gałąź. Oczyściła ją z liści za pomocą swojego składanego scyzoryka, który zawsze nosiła w torbie. Zaostrzyła jego koniec. Zadowolona przyniosła go na swoje stanowisko.

Krukonka wiedziała, że teraz przyszedł czas na szukanie jedzenia. W brzuchu już jej burczało. Zawróciła do lasu z czujnym spojrzeniem. Niewiele kroków dalej zauważyła podgrzybki i kurki. Była uszczęśliwiona, że aż zapiszczała. Uwielbiała Kurki. Zerwała je i oczyściła sprawnie. Robiła to już nie pierwszy raz. Schowała je do kieszeni swojej szaty. Poszła szukać ślimaków. Nie przepadała za nimi, ale chciała się przekonać, czy zrobione w takich survivalowych warunkach będą lepiej smakowały.

Długo chodziła, zanim znalazła jakiegoś ślimaczka. W końcu przyniosła na polanę cztery ślimaki i dwanaście grzybów. Była zmęczona, brudna i bardzo głodna. Z sapnięciem usiadła przy swoim prowizorycznej kuchni polowej.

- Czas na znalezienie naczynia... - mruknęła do siebie i rozejrzała się za czymś przydatnym. 


Znalazła delikatny żelazny łupek wielkości dwóch pięści. Za pomocą zaklęcia Reductio zrobiła w nim wyżłobienie. Teraz wyglądał jak miseczka. Nadawał się idealnie. Zadowolona położyła go obok drewna na ognisko.

Dziewczyna skupiła się na zadaniu zapominając na chwilę o głodzie. Wstała, wyprostowała się i stanęła nad drewnami. Skupiła swój umysł na zaklęciu i przygotowała różdżkę. Podpaliła gałęzie i polana zaklęciem Incendio. Potem ułożyła naczynie na drewnach i wrzuciła do niego ślimaki. 


- Pięknie! - zawołała zadowolona.

Zalała je niewielką ilością wody z fiolki, którą miała ze sobą. Następnie nadziała grzybki na kijek i trzymała nad ogniem, aby się upiekły.

Grzybki usmażyły się całkiem szybko. Ślimaki potrzebowały trochę więcej czasu. Na szczęście nie było z nimi większego kłopotu.

Klaire usiadła na pobliskim kamieniu i czekała, aż się ugotują. Co jakiś czas poprawiała ognisko. Kiedy ślimaki były gotowe zdjęła miskę z ognia, trzymając ją przez rękawy swojej szaty. Nie czekała aż jej jedzenie ostygnie. Dmuchając powoli zaczęła jeść. 

- Hmmm... - mruknęła. - Chyba Chris miał rację, kiedy mówił, że tak ślimaki smakują lepiej - rzuciła zadowolona.


Zagubiony przyjaciel.  Morderca próbuje rzucić zaklęcie Cruciatus na przyjaciela.

Stanęłam przerażona. Chciałam sięgnąć po różdżkę, ale przecież nie miałam jej w kieszeni. Nie było czasu na zastanawianie się. Morderca mierzył w mojego przyjaciela Kilka różdżką ze złowieszczym uśmiechem na twarzy. Rozejrzałam się po poszyciu lasu i zauważyłam sporej wielkości kamień. Dobrze, że ostatnio ćwiczyliśmy rzucanie do obręczy na boisku z przyjaciółmi. Sięgnęłam po kamień. Wyważyłam go szybko w ręce. Mój przyjaciel krzyknął z bólu. Poczułam złość i adrenalina zaczęłam krążyć w moich żyłach. Zamachnęłam się i rzuciłam kamieniem wprost na czarodzieja. Był tak skupiony na swoim zadaniu, że nawet mnie nie zauważył. A kamień zobaczył w chwili, gdy ten trafił go w nos. Różdżka wyleciała z ręki mordercy, a on sam zatoczył się do tyłu przyciskając ręce do twarzy.

Pamiętniki ze Świata Magii - KlaireenWhere stories live. Discover now