Po spotkaniu z wodzem uczennica szamana kazała znowu mi się położyć.
Teraz gdy Tatanka Ohitika dołączył do nas, nasze szanse gwałtownie wzrosły. We dwójkę możemy czuwać na zmianę, co przy
Ośmiu godzinach marszu daje nam przyzwoity czas wypoczynku. Nie bez znaczenia będą także świeże, mięsne wstawki do naszej diety ze zwierząt, które uda się upolować po drodze mojemu przyjacielowi.
Zasnąłem spokojnie, optymistycznie rozmyślając o przyszłość.Następnego dnia z samego rana wybraliśmy się w drogę. Ze względu na obecność Iris wypadało rozmawiać w bardziej "cywilizowanym" języku. Mojego przyjaciela próbowałem nauczyć mojej mowy od pewnego czasu. Nie przykładał się jednak zbytnio do tego. Teraz pewnie, gdy jąkając się, nieskładnie próbował zapytać o najprostsze rzeczy, żałował że nie poświęcił więcej czasu i wysiłku na naukę. Na początku atmosfera w naszej grupce była luźna, nawet radosna. Tatanka Ohitika mimo problemów językowych nawiązał z Iris przyjazną rozmowę. Udało mu się nawet opowiedzieć kilka dowcipów. Nie jestem pewny czy śmiała się z nich, czy z nieudolnego sposobu ich opowiadania.
Jednak jak coraz bardziej oddalaliśmy się od wioski napięcie rosło, a pogawędki zastąpiła czujna cisza. Wchodziliśmy na teren gdzie wszędzie mógł czaić się wróg.
Tatanka Ohitika był świadomy tego, kto nas ściga. Ta myśl jednak nie wydawała się go przerażać. On już taki był. Nie bał się niczego. W przeciwieństwie do mnie. W każdej chwili spodziewałem się kolejnej strzały, która tym razem bez pudła zakończy moje życie.
Moje rozmyślania przerwało ciche „stać" z ust mojego przyjaciela. Zatrzymaliśmy się. W pierwszej chwili nie wiedziałem o co mu chodzi, ale moment później usłyszałem głosy. Jacyś ludzie się zbliżali, nieco po prawej stronie. Powinienem usłyszeć ich wcześniej. Znacznie wcześniej. Co jak co, ale słuch powinienem mieć lepszy. W końcu zastępuje mi wzrok.
Tatanka Ohitika poprowadził nas na lewo nakazując nam ciszę. Oddaliliśmy się nieco i przeczekaliśmy aż tamci przejdą.
Po kilku minutach podążaliśmy już dalej swoją drogą.
W ciągu paru dni napotkaliśmy kilka takich patroli. Wszystkie były na tyle hałaśliwe, że mogliśmy je bez problemu ominąć. Przez ten czas czułem się nieco niepotrzebny. Szczerze mówiąc Tatanka Ohitika mógłby to wszystko zrobić beze mnie.
CZYTASZ
Po Omacku - Tytuł Roboczy
AdventureJest to opowieść o chłopcu, który w straszliwym ataku stracił wszystko: Rodzinę, dom, zdrowie. Cudem przeżył, a teraz musi nauczyć się żyć od nowa. Nic już nie będzie takie jak wcześniej.