Siedziałam na strychu. Mój cały mózg zainfekowały wyrzuty sumienia. Od bardzo dawna nie robiłam nic wbrew moim rodzicom, a teraz nie dość, że ich okłamywałam, to jeszcze potajemnie wykradłam świece z zapasów. Na chwilę przypomniały mi się czasy, kiedy byłam jeszcze dziesięcioletnim dzieckiem. Podkradałam wtedy ciastka, które były przyszykowane dla mojego młodszego brata. Szybko uciekałam z nimi na strych, a okruszki wrzucałam pod stary fotel, który miał najprawdopodobniej więcej lat, niż ja. Mama jednak zorientowała się i za trzecim razem dobrze policzyła smakołyki i po równo je rozdzieliła. Złapała mnie na gorącym uczynku, kiedy właśnie strzepywałam okruszki. Kazała mi iść się wyspowiadać, a więc tak też zrobiłam. Gruby głos wydobywający się zza kratki doszczętnie wytłumaczył mi, jak duży grzech wtedy popełniłam. Bóg nakazywał nam się dzielić, a ja nie dość, że nie odstąpiłam kawałka przysmaku Jeremiaszowi, to jeszcze pozbawiłam go jego części. Mocno mnie to dotknęło i spędziłam przez to kilka godzin na kolanach odmawiając dwa razy różaniec.
Tym razem to nie były ciastka. Trzymałam właśnie w rękach szarą książkę z dużym pomarańczowym napisem. Uspokajałam swoje drżące dłonie myślą, że dostałam ją od księdza i złożyłam mu obietnicę, iż nikt nie dowie się o jego prezencie. Otuchy dodawało mi również miejsce, które przepełniał zapach wilgotnego drewna oraz żywicy. Gdy zamykałam oczy, czułam, jakbym znajdowała się w lesie, a kochałam las. Lekko poruszające się drzewa, skrzypienie pod stopami i zieleń przeplatająca się z brązem. Podłoga brzmiała trochę, jak te kruszące się liście, kiedy moje ciało przechylało się delikatnie na bok.
Położyłam dłoń na okładce i poczułam chłód. Delikatnie odchyliłam palcami pierwsze kartki. Kiedy doszłam do strony przepełnionej słowami, wystraszyłam się. Moja mama pięknie czytała, a ja po prostu bałam się liter.
Zaczęłam powoli odczytywać słowa. Nie szło mi to zbyt dobrze, ponieważ przez pierwsze minuty byłam przekonana, że książka jest spisana w innym języku niż ten, który znam. Postanowiłam dzielić wyrazy na sylaby i w jakiś sposób potrafiłam zrozumieć zdanie, jednak było to bardzo męczące i chciałam się poddać. Mimo to wertowałam wzrokiem dalszy tekst i bardzo mi się to spodobało. Najpierw czułam odrazę do głównych bohaterów, bo skoro byli wytworem czyjejś wyobraźni, nie musiałam ich szanować i miłować, jak moich bliźnich, prawda? Kolejne strony szeptałam pod nosem, gdyż w moich ustach nabierały większego sensu, niż w głowie. Byłam z siebie ogromnie dumna, kiedy bez zawahania odczytywałam długie wyrazy i chociaż zdarzało się to rzadko, sprawiało mi ogromną przyjemność.
Nagle zorientowałam się, że nie tylko stawianie czoła mojej słabości przynosiło mi radość, ale również historia, którą czytałam. Czułam, że mój umysł broni się z ogromną siłą przed informacjami, które napływały wielką falą do mózgu, jednak przegrywał tę walkę. Moja odraza zamieniła się we współczucie, kiedy główny bohater doznawał przykrości. Mimo tego, że często jeździł autem i używał specjalnych urządzeń, które prowadziły jedynie do lenistwa, pychy i próżności, naprawdę go polubiłam. Przede wszystkim był dobrym człowiekiem.
Zamknęłam książkę z przerażeniem, gdy zrozumiałam, że czuję niedosyt spowodowany tym, że nie mogę poczuć tego, co czują jego dłonie, kiedy dotykają tych specyficznych wynalazków. Wrzuciłam książkę do kufra i zbiegłam na dół. Nie mogłam patrzeć na moje ręce, które drżały z obrzydzenia. Miałam wrażenie, że są pokryte grzechem, są nim ubrudzone. Czułam, jak ten grzech przez opuszki moich palców rozprzestrzenia się po całym ciele. Nim wskoczyłam do łóżka, poszłam do łazienki. Nie obchodziło mnie, czy szum puszczanej wody zbudzi domowników, musiałam zmyć z siebie ten brud.
Spokojniejsza wróciłam do łóżka z postanowieniem, że zwrócę dany mi prezent i nie wezmę od pastora już nic więcej. Na wszelki wypadek, gdyby znów chciał ze mną dyskutować na temat tradycji obowiązującej w mojej rodzinie, przygotuję kilka argumentów pokazujących, do czego prowadzi takie lekkomyślne zachowanie.
CZYTASZ
Rozplecione warkocze
Short StoryKartka z pamiętnika. 22.05.2017rok Nikt nie wie, że Michael dał mi do przeczytania zakazane książki. Ich kartki były przepełnione słowami mówiącymi o namiętnej miłości oraz niesamowitej przygodzie, a wszystkie dziewczyny nosiły rozpuszczone włosy...