Rozdział 7.

114 18 3
                                    

Obudziłem się po chwili, przynajmniej takie miałem wrażenie. Byłem przykryty kocem, a gdy zasypiałem nie byłem, więc tata musiał już wrócić. Przetarłem oczy i wstałem. Spanie na kanapie chyba mi nie służy, bo całe plecy zaczęły mnie boleć. Jeszcze nie do końca rozbudzony, poszedłem na górę, do mojego pokoju. Okazało się, że mój plecak został na dole, więc musiałem się po niego wracać. Niestety mój mózg po przebudzeniu nie do końca dobrze funkcjonuje, przez co na przykład tak jak teraz muszę ponownie wspinać się po schodach.

Sprawdziłem Kakaotalka, gdzie miałem kilkanaście wiadomości od chłopaków, dlaczego nagle zniknąłem. Odpisałem na naszej grupie i poprosiłem o lekcje, które od razu dostałem i już po chwili zabrałem się za przepisywanie ich do zeszytu, jednak przerwało mi kolejne powiadomienie z Kakao. 

Alienekkk: Jesteśmy u mnie, jak będziesz miał czas, wpadnij. 

Jiminnie: Jasne, za godzinę będę.

Wróciłem do przepisywania lekcji, ponieważ chcę skończyć, zanim pójdę do chłopaków. Na szczęście nie było tego zbyt dużo, więc uporałem się z tym w dwadzieścia minut. Wziąłem czyste ciuchy i poszedłem pod prysznic. Śpiewałem sobie po cichu nieznaną mi piosenkę, prawdopodobnie usłyszałem ją kiedyś w radiu. Wytarłem mokre ciało białym puchatym ręcznikiem. Minęło kolejne dziesięć minut. Myślę, że będę u Aliena nawet przed czasem. Ubrałem się, powiedziałem tacie, że wychodzę i tak właśnie zrobiłem. 

Do Tae szedłem na pieszo, bo mieszkaliśmy zaledwie dziesięć minut od siebie, więc nawet nie opłacałoby się jechać autobusem. Po drodze wstąpiłem jeszcze do sklepu po kilka paczek chipsów. Mama nauczyła mnie, że nie wypada iść w gości z pustymi rękoma i tak się przyzwyczaiłem. 

Gdy dotarłem pod dom, nawet nie pukałem, tylko wszedłem do środka,  bo wiedziałem, że drzwi będą otwarte. Od razu usłyszałem śmiech chłopaków dochodzący z salonu, więc tam też się skierowałem. Położyłem reklamówkę z zakupami na stoliku i przywitałem się z każdym, z chłopaków męską piątką. Zaraz po tym rozsiadłem się na fotelu, ponieważ na kanapie nie było już miejsca. Ze stolika wziąłem sobie piwo, otworzyłem i wziąłem dużego łyka. 

- Co tam przyniosłeś? - zapytał Yoongi, łapiąc za reklamówkę, którą przyniosłem. - Ooo chipsy - oznajmił z wielkim bananem na twarzy. Otwierał po kolei każdą paczkę i smakował. 

- Co za żarłok - zaśmiał się Alien.

- Nie, ja po prostu muszę sprawdzić, czy nie otrujecie się. Nigdy nie wiadomo co on przyniesie - tu pokazał na mnie palcem - Ja tu mogę nawet ryzykować życiem, a wy się jeszcze ze mnie śmiejecie - odpowiedział poważnym tonem, choć zaraz nie wytrzymał i także zaczął się głośno śmiać. - Te są niedobre, nie bierzcie ich. 

- Nieprawda, po prostu chcesz je mieć całe dla siebie - stwierdził Hoseok i wyrwał mu paczkę po czym posmakował je. - Mmm, pycha.

Chłopacy odłożyli paczki na stolik i zaraz wszyscy zaczęli się częstować. 

- Tae, to ja mam dbać o twoich gości? Wstydziłbyś się - zażartowałem, widząc, że ten nic poza piwem nie podał. 

- Chwila - powiedział, po czym wyszedł, prawdopodobnie do kuchni, lecz gdy wrócił i tak nic nie przyniósł. Postanowiłem nie drążyć tematu, żeby nie wprawić go w zakłopotanie. 

Zaczęliśmy znów rozmawiać i pić piwo. Tae przyniósł wódkę, lecz ja odmówiłem, bo jutro mamy szkołę, nie chcę znów opuszczać zajęć, a na kacu będę jak nieżywy. Po chwili zadzwonił dzwonek. Alien poszedł otworzyć drzwi. 

- Pizza - krzyknął.

- Pieprzyć chipsy, wolę pizzę - powiedział Yoongi, pobiegł do Taehyunga i zabrał mu jedną. 

Wszyscy zaczęli się śmiać z jego słów. Każdy dostał po jednej pizzy.

Jednak pomyślał o nas - zaśmiałem się w myślach.

Przez resztę wieczoru ciągle jedliśmy, piliśmy, rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Do domu wróciłem około dwudziestej drugiej, żeby mimo wszystko nie być za późno. Nie miałem w domu nic konkretnego do roboty, ale chciałem jeszcze trochę odpocząć. 

______________________________________Hejka!
Przepraszam, że taki krótki i niezbyt dużo się dzieje, ale następny będzie dużo ciekawszy. Do następnego xoxo

In the Devil's Arms. Jikook.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz