Rozdział 12.

64 5 0
                                    

Na weekend rodzice wyjeżdżają do babci, więc pozwolili mi zaprosić chłopaków na noc. Wspominali coś o imprezie, ale nie jestem jak większość nastolatków w moim wieku, że tylko imprezy im w głowach. Lubię się czasem zabawić, ale nie co tydzień, czy nawet częściej. Poza tym, jeśli zrobiłbym imprezę u siebie, nie mógłbym za dużo wypić, ponieważ musiałbym pilnować, żeby nikomu nic się nie stało, i żeby nie rozwalili czegoś w domu. Do tego dochodzi jeszcze sprzątanie całego syfu po tych rozwydrzonych bachorach. Dodatkowo nie uśmiecha mi się marnować następnego dnia na leczenie kaca.

Zaproszę szóstkę moich przyjaciół. Z nimi napić się tak czy tak będę mógł, a potem pomogą mi choć trochę w sprzątaniu, żeby rodzice nie byli wściekli, jak wrócą. Zawsze tak robimy, niezależnie u kogo się spotykamy.

Spotkamy się dziś w szkolę, więc wtedy im powiem. Założę się, że Yoongi, Namjoon, Seokjin, Hoseok i Taehyung zgodzą się od razu. Bardziej obawiam się jak z Kookiem. Niby już poznałem go z moimi przyjaciółmi, ale nie wiem czy chciałby znów spędzić z nimi czas, i czy w ogóle chciałby przyjść do mnie do domu. Ale już niebawem się dowiem.

Tak jak się spodziewałem, gdy chłopacy dowiedzieli się o wolnej chacie, nawet nie musiałem pytać, czy przyjdą, od razu to zadeklarowali.

Z Jungkookiem porozmawiam o tym na następnej przerwie. Dobrze, że jest to piętnastominutowa przerwa, bo coś mi się zdaje,  że będę potrzebował trochę czasu,  żeby go przekonać. 

Poszedłem, więc na następną lekcję,  jaką była historia. Pani Choi miała  pytać na ocenę, a ja niestety kompletnie o tym zapomniałem.  Oczywiście miałem takie szczęście,  że akurat dziś miała ochotę zapytać mnie. Kilka informacji sobie przypomniałem z lekcji,  ale wyciągnąłem tylko marną dwóję.
Niezadowolony wróciłem na moje miejsce.  Resztę lekcji przesiedziałem cicho, nawet nie rozmawiając z moim sąsiadem z ławki, Namjoonem.

Gdy usłyszałem dzwonek, który oznaczał rozpoczęcie przerwy wrzuciłem szybko wszystkie rzeczy z ławki do plecaka i od razu wyszedłem z klasy.
Szybkim krokiem skierowałem się na boisko. Kook już siedział na jego ulubionej ławce, oczywiście czytając książkę.

Gdy usiadłem koło niego, ten się uśmiechnął i przywitał ze mną. Włożył książkę do plecaka, uprzednio zaznaczając zakładką miejsce, w którym skończył czytać.

- Jakie masz plany na weekend? - zapytałem, oczywiście z nadzieją że nie ma żadnych.

- Chyba nie mam żadnych, a co?

- Zapraszam chłopaków do siebie na noc bo rodzice jadą do babci na weekend. Chcesz też wpaść?

- A chcesz żebym wpadł, czy pytasz z grzeczności? No wiesz, nie chcę robić problemu...

- Przecież gdybym nie chciał żebyś przyszedł, to bym ci tego nie proponował - zaśmiałem się.

- A co na to twoi koledzy?

- Nie mają nic przeciwko - powiedziałam, chociaż nie byłem co do tego w stu procentach pewny. Nie pytałem ich o zdanie, no ale to w końcu mój kolega i mam prawo go zaprosić. Jeśli chłopacy jeszcze go nie lubią, to go polubią.

Jungkook zgodził się. Nie myślałem, że tak łatwo pójdzie no ale nie będę narzekał, przecież to dobrze.
Gdy przerwa się skończyła, odprowadziłem Kooka pod salę, w której miały odbyć się jego zajęcia.
Miałem szczęście, że teraz miałem geografię, a ta pani akurat nie przychodzi od razu po dzwonku, więc nie spóźniłem się.

Po lekcjach wróciłem do domu, gdzie czekali na mnie rodzice z ciepłym obiadem. Wyjeżdżają dopiero jutro z samego rana, więc chcieli dziś spędzić popołudnie ze mną. W sumie to cały czas tylko rozmawialiśmy, ale właśnie takie wieczory z rodzicami uwielbiam.

In the Devil's Arms. Jikook.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz