Rozdział 5.

177 28 11
                                    

- A nie myślałeś czasem, że jest za spokojne?

- Co masz na myśli? - zapytał trochę zdezorientowany.

- No, twoje życie.

- Nie. Jest w porządku. Może nie jest idealne, ale niczyje życie takie nie jest, więc nie mam na co narzekać. 

Znów nastała ta krępująca, przynajmniej dla mnie, cisza. Jemu chyba ona nie przeszkadzała, bo nawet nie próbował nawiązać ze mną jakiejś rozmowy. Ugh, myślałem, że to będzie łatwiejsze, zbliżyć się do niego, a on wygląda jakby w ogóle nie był mną zainteresowany. 

Weszliśmy do kawiarni. Gdy zauważyłem, że mój ulubiony stolik, przy oknie jest wolny, od razu tam zająłem miejsce. 

- Wybierz sobie coś - rzuciłem. 

Chłopak skinął głową i od razu sięgnął po menu, co ja uczyniłem zaraz po nim. Gdy mój nowy kolega wybrał sobie cappuccino karmelowe i szarlotkę, a ja waniliowe latte i brownie, ruszyłem do lady, aby zamówić to. Oczywiście, tak jak mówiłem, zapłaciłem za mojego kolegę.  Gdy wróciłem na moje miejsce, chłopak od razu się odezwał. 

- Jungkook.

- Co? - zapytałem trochę zdezorientowany. 

- Jestem Jungkook.

- Ja Jimin - wyszczerzyłem się. Czyli jednak się przekonuje, punkt dla mnie. - Może opowiesz mi coś o sobie?

Chłopak bardzo niechętnie, ale to zrobił. Nie powiedział za dużo, ale to zrozumiałe, tym bardziej, że jest samotnikiem. Ja również parę rzeczy o sobie opowiedziałem, jednak nie jestem przekonany czy mnie wtedy słuchał. 

Gdy kelnerka przyniosła nam nasze zamówienie, podziękowaliśmy i zaczęliśmy jeść nasz deser. Właściwie to teraz już czas na obiad, a tym się nie najem, ale nie będę wybrzydzał, bo uwielbiam to ciasto.

Jungkook bardzo szybko jadł. Nie wiem czy chciał jak najszybciej iść ode mnie, czy może miał inne plany na dzisiejsze południe. Kawę chciał tak szybko wypić, że aż dwa razy się poparzył.

- Spokojnie, nie musisz się tak spieszyć - zaśmiałem się. On nic nie odpowiedział, tylko na jego policzkach wykwitł soczysty rumieniec. Chłopak jakby na rozkaz zaczął jeść bardzo wolno. - Powiedz mi tak szczerze, czemu jesteś do mnie tak nastawiony?

- W sumie to nie mam szczególnego powodu. Od dawna nie byłem z nikim w bliższych stosunkach i po prostu nie wiem jak się zachować. No i zakłócasz mój spokój - zaśmiał się, a ja zaraz po nim. 

- No to może w końcu czas się z kimś zakolegować?

- Na przykład? - zapytał, choć byłem pewien, że wie, że chodziło o mnie.

- Ze mną - uśmiechnąłem się szeroko, pokazując moje białe jak śnieg zęby. 

- Muszę już iść - zakomunikował, nie odpowiadając na moje wcześniejsze pytanie. 

- Mogę cię odprowadzić? - zapytałem, a ten tylko wzruszył ramionami. Uznałem to za tak i obaj wstaliśmy ze swoich miejsc. 

Złapałem za moją bluzę, powieszoną na oparciu krzesła, na którym siedziałem i założyłem plecak na plecy. Chłopak zrobił to samo i wyszliśmy z kawiarni. Nie wiedziałem, którędy iść, więc podążałem za Jungkookiem. Szliśmy w ciszy, lecz ta nie była jak wszystkie inne, ta była przyjemna. Każdy zajął się swoimi myślami, lecz mimo wszystko nie zapomnieliśmy o sobie, a przynajmniej ja o nim. Co jakiś czas zerkałem na jego lewy profil twarzy. Stwierdziłem, że jest naprawdę przystojny. Co prawda, mógłby o siebie trochę bardziej zadbać, ale nie jest najgorzej. Chłopak zauważył, że wgapiam się w niego, ponieważ zatrzymał się i jego spojrzenie było teraz skierowane na mnie. Speszony od razu odwróciłem wzrok i zapytałem:

- Daleko jeszcze?

- To tu - oznajmił z uśmiechem.

Czyżby uśmiechał się dlatego, że w końcu się mnie pozbędzie? 

- To w takim razie ja idę - powiedziałem i poszedłem przed siebie, a Jungkook wciąż patrzył na mnie. Po chwili uświadomiłem sobie, że mój dom jest w drugą stronę, więc zawróciłem, przy czym usłyszałem ciche parsknięcie mojego kolegi. Faktycznie, mogło to wyglądać śmiesznie. Nie odezwałem się do niego, tylko posłałem mu uśmiech. 

Gdy już byłem w moim domu, od razu wyczułem zapach, zapewne, przepysznego obiadu, przygotowanego przez tatę. Chciałem od razu zasiąść do stołu, lecz mój tata przypomniał mi:

- Umyj ręce przed posiłkiem. 

Zrobiłem tak, jak mi kazał i wróciłem do jadalni. Wziąłem pałeczki do rąk i posmakowałem przyrządzone danie. Miałem rację, jest naprawdę przepyszne. W trakcie jedzenia porozmawiałem z tatą o tym, jak było w szkole. Gdy zjadłem, podziękowałem za posiłek i ruszyłem do swojego pokoju, przy okazji zgarniając plecak, który zostawiłem w przedpokoju. Wchodząc do pokoju, rzuciłem mój plecak w kąt, a sam rzuciłem się na łóżko i rozmyślałem o dzisiejszym chłopaku. Jestem pewien, że gdy poznam go bliżej, to zacznie być miły, a wtedy będzie mi go trudniej zabić, więc muszę to zrobić jak najszybciej. 

In the Devil's Arms. Jikook.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz