You look like my next mistake.

79 13 5
                                    

Otworzyłem rano oczy starając się przypomnieć sobie wydarzenia poprzedniego wieczoru, jednak na marne. Rozejrzałem się po sypialni. Byłem sam. Uff. To oznacza, że jestem odpowiedzialnym nastolatkiem, nieprawdaż? Byłem nagi, co oznacza, że musiałem się rozebrać. Chwyciłem ciuchy leżące nieopodal łóżka i założyłem je na siebie. Byłem ciekawy, czy ktoś był jeszcze w naszym domu więc ruszyłem w stronę drzwi i delikatnie je otworzyłem. Od razu zobaczyłem sporo śpiących osób w holu. Eh, będzie trzeba ich niedługo obudzić.. Ruszyłem w stronę łazienki i zamknąłem się w niej na klucz. Postanowiłem, że zanim pójdę w dalszą podróż przez śpiących gości wezmę prysznic. Jak pomyślałem tak też zrobiłem. Dziesięć minut później już osuszałem swoje ciało miękkim błękitnym ręcznikiem i zakładałem świeże ciuchy. Gdy byłem już gotowy opuściłem pomieszczenie i ruszyłem w stronę schodów. Schodząc po nich potknąłem i prawie spadłem, lecz ktoś objął mnie mocno w pasie powstrzymując przed upadkiem. Gdy już stanąłem stabilnie na jednym ze schodków odwróciłem się i zobaczyłem nikogo innego jak jednego z moich największych wrogów- Phila Lestera. Od razu wyrwałem się z jego objęć i powiedziałem agresywnym tonem:

-Nie. Dotykaj. Mnie.

-Ale..

-Co ty tu w ogóle robisz? Byłeś na tej imprezie?! Mój brat chyba już wcale nie myśli..

Przez twarz chłopaka stojącego naprzeciwko mnie przebiegł wyraz zdziwienia ale od razu zmienił się w zrozumienie i chyba.. chyba.. smutek?
Czyżby ruszyło go to, co powiedziałem? Jakim cudem? Coś mi tu nie gra..
Zanim jednak zdążyłem cokolwiek zrobić Phil wyminął mnie celowo trącając ramieniem. Po drodze rzucił szybkie;

-Na przyszłość uważaj jak chodzisz, Howell.

****
Kończyłem już powoli sprzątanie salonu z moim bratem.

-Adrian, powiedz mi dlaczego właściwie ja ci pomagam sprzątać syf po imprezie, której nie powinieneś organizować?

-Ponieważ chyba nie chciałbyś by matka dowiedziała się o twoich pijańskich wybrykach.

-Aj tam, nie piłem dużo..

-No, jasne. Ale teraz nie czas na to, wracaj do pracy, za godzinę przyjeżdża moja dziewczyna więc musi być porządek.

-Camilla? Jeju, jak ja jej nienawidzę.

-Odczep się od niej, nawet jej nie znasz!

-Ale z daleka można stwierdzić, że nie świeci inteligencją i ciężko by było  nią porozmawiać na temat inny niż jej kolor paznokci czy nowej sukienki.

-Mówię ci, oceniasz ją zbyt pochopnie.. W każdym razie, przyjeżdża z koleżanką, którą będziesz musiał się zająć ponieważ wieczorem idę z Cam na randkę.

-Czyli zostawisz mnie z zupełnie obcą mi dziewczyną, którą przyjaźni się z twoją drugą połówką? Przecież to będzie najbardziej niezręczny moment mojego życia..

-Sprzątaj, nie marudź..

****
Usłyszałem dzwonek do drzwi ale zanim zdążyłem się podnieść z fotela Adrian już stał przy drzwiach.
Po pomieszczeniu rozległy się damskie głosy, dźwięk butów na szpilkach, trzaśnięcie drzwiami. Moja klęska społeczna się zbliżała.

No to powodzenia, Daniel.

Jedna z dziewczyn weszła do salonu. Od razu wstałem i podszedłem do niej.

-Cześć Camilla..- powiedziałem niechętnie.

-Hej Dannn!- powiedziała i przytuliła się do mnie.
Zaraz potem do środka weszła jej koleżanka. Ubrana była w dużą, czarną bluzę z logiem Nirvany i obcisłe, czarne dżinsy z dziurami. Wyglądała przepięknie. Makijaż miała  delikatny, nie licząc ust w kolorze ciemnego wina. Dodatkowo miała bardzo ciemne, brązowe włosy sięgające do pasa. Była dość niska, dlatego na nogach miała wysokie buty na platformach.

-Hej, jestem Lauren.- powiedziała z szerokim uśmiechem i wyciągnęła dłoń w moją stronę

-Dan.- odwzajemniłem jej gest.

****
Siedzieliśmy już od godziny w salonie rozmawiając o pierdołach. Naprawdę polubiłem Lauren. Camilla także okazała sie całkiem miła. W końcu jednak przyszedł czas randki Camili i Adriana, więc zostawili nas samych w salonie. Kontynuowaliśmy rozmowę. Chyba moglibyśmy się zaprzyjaźnić. Albo nawet coś więcej, była przecież prześliczna. Temat z jakiegoś powodu zszedł na sprawy sercowe.

-Także ja jestem na razie singielką, a jak tam u ciebie?

-Ja tak samo.. Ale dziwię się, że ktoś taki jak ty nikogo jeszcze nie ma..

Mówiąc to pochyliłem się delikatnie w jej stronę chcąc ją pocałować. Spojrzała mi długo w oczy trochę przestraszonym wzrokiem i natychmiast się odsunęła. Uśmiechnęła się delikatnie.

-Wiesz Daniel, nie interesują mnie chłopcy...

-Um, jasne, rozumiem...

Ze zdziwieniem wróciłem na swoje miejsce, Lauren uczyniła to samo i wróciliśmy do wcześniejszej rozmowy. Na początku było dość niekomfortowo jednak po jakimś czasie wszystko znów było w porządku. Okazało się, że mamy ze sobą wiele wspólnego i możemy się nawet zaprzyjaźnić. Lau była moim damskim odpowiednikiem.

Z tą różnicą, że ja byłem hetero..


|Od autorki|
Hej, cześć, witam w nowym rozdziale! Jeśli się wam spodobał nie zapomnijcie o gwiazdkach i komentarzach, to bardzo motywuje do pracy. Swoją drogą, dziś (właściwie juz jest po północy, więc wczoraj.. Jodła nie ma co robić i pisze rozdziały po nocach, tak, tak) jest Boże Narodzenie więc mam nadzieję, że te święta spedziliscie w gronie rodziny i we wspaniałej atmosferze oraz chciałabym życzyć wam udanego sylwestra! Salut!

Love,
J

Teach Me |Phan|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz