Everybody want to change the world but no one wants to die.

120 13 1
                                    

Siedziałem znudzony przepisując temat z tablicy do mojego zeszytu. To było jedyne, co miałem zamiar w nim dziś napisać. Spojrzałem na zegarek pokazujący, że do końca matematyki zostało 40 minut. Cholernie nienawidziłem tego przedmiotu. Miałem ochotę wyjść z tej sali i nigdy nie wrócić. Spojrzałem dyskretnie na Catherine. Zastanawiało mnie jakim cudem coś rozumiała. Jeszcze lepiej, ją to interesowało! Cóż za niesamowite zjawisko.

Wziąłem do ręki ołówek i powolnymi ruchami zacząłem kreślić na marginesie  linie, które potem złożyły się w obrazek. Muszę przyznać, że całkiem nieźle mi to wychodziło. Lubiłem rysować, lecz z lenistwa i braku czasu nie poświęcałem temu wiele uwagi. Tworzyłem coś tylko wtedy, gdy albo mi się nudziło, albo nie miałem nic ciekawszego do roboty.

-Wow, Dan, świetnie rysujesz!-usłyszałem zaskoczony głos Catherine,  więc podniosłem wzrok i ujrzałem jej szeroki, całkiem urzekający uśmiech.

-Umm, dziękuję..- powiedziałem szeptem, by nie zwrócić na siebie uwagi nauczyciela. Nie chciałem mieć z nim kłopotów bo nie wyglądał zbyt przyjaźnie.

Gdy usłyszałem dzwonek zwiastujący koniec tej strasznej lekcji energicznie spakowałem książki oraz zeszyt i piórnik do mojego czarnego plecaka. Lubiłem go, choć kojarzył mi się ze starą szkołą, więc zamierzałem kupić nowy. Zarzucając jedną z szelek na prawie ramię szybko wybiegłem z klasy.

Równie szybko tego pożałowałem.

-Teraz to ty zapomniałeś jak się chodzi, co?- rzucił z pogardą wstając z chłodnych kafelek szkolnego korytarza nawet na mnie nie spoglądając.

-Pierdol się, Lester.

-Nie pyskuj starszym.- zaśmiał się i wyminął mnie wracając do swojej paczki.

Zdenerwowany wstałem i pobiegłem w stronę moich przyjaciół. Tyler, Troye i Connor. Jedyni ludzie, którym ufam. Jedyni, z którymi rozmawiam o wszystkim. Jedyni, których traktuję jak braci. Mimo, że mam brata.

Siedzieliśmy w bibliotece. Poszliśmy tam, żeby porozmawiać, bo rzadko odwiedzamy to miejsce w innym celu.
Oczywiście musiałem zacząć od wyznania mojej ogromnej nienawiści do pewnego frajera z 3c.

Phil. Phil Lester.

Zastanawiałem się jaką idiotką musiała być jego dziewczyna skoro chciała z nim być. Z własnej woli. Jest tyle lepszych, przystojniejszych chłopaków w szkole, a ona wybrała akurat jego. Co on takiego miał w sobie, że działa na dziewczyny jak magnes? I czemu ja tego nie miałem?

Z rozmyślań wyrwał mnie wysoki i entuzjastyczny głos mojego przyjaciela Tylera. Zawsze zastanawiałem się jakim cudem jest takim optymistą. Dosłownie zarażał wszystkich swoim szczęściem. Nie dziwię się że tyle dziewczyn za nim szalało. Miał piękne błękitne włosy, a z jego twarzy nie znikał uśmiech ukazujący jego dołeczki. Jednak jego nie interesowała płeć przeciwna. Usłyszałem jak rozmawiał z Troyem, w którym potajemnie się podkochiwał. Tylko ja o tym wiedziałem. Troye był jego kompletnym przeciwieństwem. Zwykle wyglądał ponuro, lecz w towarzystwie przyjaciół stawał się wesoły i po prostu emanował szczęściem. Był bardzo nieśmiały i skryty w sobie, założę się, że byliśmy jedynymi osobami, przed którymi w jakiś sposób się otworzył. No i był jeszcze Connor. Był tak specyficzną osobą, że aż ciężko znaleźć opisujące go słowa. Często wagarował, nigdy nie był przygotowany na lekcje. Mimo, że mieliśmy dopiero po szesnaście lat, on imprezował i był z wieloma dziewczynami. Lecz jak to mówił, prawdziwa miłość nie istnieje, a nawet jeśli istnieje, to widocznie omija go szerokim łukiem. Chłopak był naszym "łącznikiem" z popularną częścią szkoły, przez co mieliśmy dużo znajomości i chodziliśmy razem z nim nie niektóre imprezy. A propo imprez..

-To co, idziecie ze mną do Dodie w piątek? - Connor zapytał z nadzieją w głosie. To miała być impreza roku, chciał abyśmy tam byli.

-Wiesz.. Jestem umówiony z Cat na piątek.-odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

-Czyżby nowy romans się szykował? -spytał Tyler po czym uniósł brwi i spojrzał na mnie wyczekująco.

-Daj spokój, przecież wiesz, że tylko się przyjaźnimy. -zaczerwieniłem się i spojrzałem na swoje dłonie którymi bawiłem się pod stołem.

-Dobra, ja nie wnikam w wasze relacje ale możesz zabrać Catherine na imprezę, no dawaj, bedzie super.

Niechętnie zgodziłem się, widziałem że Troye tez nie był pozytywnie nastawiony do tego przedsięwzięcia.

Gdy usłyszeliśmy donośny dzwonek zwiastujący początek lekcji jaką była fizyka uznaliśmy, że na nią nie pójdziemy, więc wróciliśmy do swoich domów, zmęczeni całym dniem.

*****

Gdy otworzyłem frontowe drzwi mojego niewielkiego mieszkania powitał mnie mój mały przyjaciel. Kochałem mojego psa bardziej niż kogokolwiek z mojej rodziny. Nasze relacje były, że tak powiem, dziwne. Mama była nadopiekuńcza i traktowała mnie jak małe dziecko, wypytywała mnie zawsze gdzie, z kim, o której idę, nie miałem ani trochę prywatności, gdyż od czasu do czasu czytała moje wiadomości. Wiele razy na nią nakrzyczałem, lecz ona nadal to robiła.. Może i byłem złym synem, ale uważałem, że skoro ona nie szanuje  mnie, ja nie będę szanował jej, więc zawsze się jej stawiałem i buntowałem, ponieważ miałem dość ciągłej kontroli.

No i był jeszcze mój brat. Mimo, że był rok młodszy zachowywał się zwykle poważniej i odpowiedzialniej ode mnie, przez co mama wyraźnie go faworyzowała. Nienawidziłem go, ponieważ zawsze znalazł jakiś sposób by uprzykrzyć mi życie.

Mój ojciec to jedna wielka zagadka, nie znałem go, wyprowadził się od nas dawno temu, gdy miałem 2 latka.

*****

Mijając salon skierowałem się w stronę schodów prowadzących do korytarza, gdzie znajdowały się nasze sypialnie i jedna, mała łazienka z równie małą wanną. Gdy pokonałem wszystkie stopnie podszedłem do drzwi prowadzących do mojej sypialni i mocnym szarpnięciem klamki otworzyłem je.

Rzuciłem plecak w kąt i podszedłem do biurka. Usiadłem na krześle i wyciągnąłem telefon z tylnej kieszeni moich obcisłych, czarnych spodni. Gdy spojrzałem na wyświetlacz dostrzegłem jedną nową wiadomość. Widziałem, że była od Catherine i od razu przypomniała mi się kwestia imprezy.

Cat:Idziemy jutro razem do szkoły?

Ja:Jasne. A, mam pytanie. Mieliśmy się spotkać w piątek u mnie, co ty na to, żeby zamiast tego iść razem na imprezę do Dodie?

Cat:Wspaniale! Nie mogę się doczekać ;)


|Od Autorki|
Witam wszystkich bardzo serdecznie i przepraszam, że dodałam ten rozdział po dlugiej przerwie, ale w zamian za to jest dłuższy niż inne! Jakoś nie miałam motywacji do pisania, plus remont, no wiecie. Obiecuję, poprawię się! Mam nadzieję, że rozdział się spodobał, liczę na gwiazdki i komentarze, gdyż to bardzo motywuje.. A więc to chyba by było na tyle, do następnego rozdziału, żegnam!    
             

 Love,                                                                      

 J

Teach Me |Phan|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz