Rozdział 5🔥

249 15 0
                                    

   W tym samym czasie krasnoludy szperały po kuchni i całym domu przygotowując kolację.
W trakcie uczty ja i Bilbo staliśmy i patrzyliśmy na krasnoludy. Jeden z nich przechodził po stole po piwo drugi rzucał kolejnemu do ust i tak przebiegła ich kolacja.
Po kolacji krasnoludy zaczęły sprzątać i przyśpiewywać.
                                                      Flaszki tłucz i serwety plam
                                                          Wina mu na podłogę lej
                                                            Bilbo będzie zły, że hej!  
                                                       Obrus rwij, ściany brudź

Do sypialni mu kości wrzuć,

A spiżarnię opróżnij do cna
                                                         Rozwal kubki, rozbij szkła!

  Z gara co tylko chcesz, to bierz,

A jak sobie do syta zjesz Misy

potłucz na drobny mak

  Niech fruwają właśnie tak!

             Bilbo będzie zły, że hej!

Talerze latały po całej kuchni. Jeden krasnolud rzucał do drugiego trzeci odbijał je łokciami widziałam tylko jak Bilbo lata od jednego do drugiego i krzyczy by uważali. Po 10 minutach wszystko było pozmywane i poukładane. Hobbit i ja staliśmy w szoku, a krasnoludy i  Gandalf się śmiali. Nagle usłyszeliśmy głośne pukanie do drzwi.
- Przybył. – powiedział cicho  Gandalf kierując się do drzwi.
Za drzwiami stał rosły (jak na krasnoluda)  krasnolud z czarną brodą i włosami, miał bardzo poważną minę. Włosy były lekko pofalowane sięgające mu ramion.
- Mówiłeś Gandalfie, że łatwo tu trafić. Zgubiłem się 3 razy. – powiedział spokojnie – Gdyby nie znak na drzwiach nigdy bym tu nie trafił.
- Witaj Thorinie. – odpowiedział czarodziej
- Chwileczkę. Na drzwiach nie ma żadnego znaku. Malowałem je tydzień temu. – wtrącił się hobbit
- Owszem drogi Bilbo. Sam go uczyniłem. – powiedział starzec
- A więc to jest nasz włamywacz. – powiedział patrząc na Bilba – A ty kim jesteś? – spytał przenosząc swój wzrok na mnie.
- Jestem…. – Znowu ktoś mi przerwał, tym kimś okazał się Gandalf.
- To jest Bilbo. – powiedział wskazując na niziołka – A to jest Roksana będzie nam towarzyszyć podczas wyprawy.- powiedział
Mężczyzna jeszcze raz zmierzył mnie wzrokiem.
- Kobieta w kompani to nie jest dobry pomysł. – powiedział jeden z krasnoludów na co reszta zaczęła wyrażać swoją niechęć 
- Roksana nam pomorze! – powiedział – Ma moc która może okazać się bardzo potrzebna i umie doskonale walczyć. Trzy ostatnie słowa bardzo mnie zaskoczyły. Przecież ja ćwiczyłam tylko łuk.
-  Ten hobbit nie wygląda mi raczej na włamywacza. – powiedział Thorin
- A co ty możesz o nim wiedzieć? – zapytałam stając w obronie Bilba
- Widzę, że nie wiesz nic. – powiedział z pogardą w głosie.
- A z kąt ty to możesz wiedzieć? – zapytałam podchodząc bliżej
- To widać! To jest raczej domator a nie włamywacz.  – powiedział krasnolud drwiąc
- Co to ma do rzeczy? To nie zmienia wartości drugiej osoby. – odpowiedziałam szybko
Krasnolud nic nie odpowiedział tylko zwrócił się do  hobbita-
- Miecz czy topór? – zadał pytanie
- Jeśli chcesz wiedzieć świetnie ciskam kasztanami z procy. – odpowiedział Bilbo z satysfakcją. Krasnolud tylko zaśmiał się.
- Pan Baggins pójdzie z nami. Smoki nie znają zapachu hobbitów co jest bardzo dobrą sprawą, poza tym hobbici umieją przemykać się nie postrzeżenie, a do tego są nie zwykle zwinne. .- powiedział Gandalf
- Balin! Daj umowy. – powiedział Thorin nie zadając dalej pytań. Siwobrody mężczyzna wręczył nam umowy a Bilbo zaczął czytać umowę na głos.
- Nagroda nie wyższa niż 1/14 skarbu, kompania nie ponosi odpowiedzialności za: zwęglenie, zmiażdżenie lub pożarcie, ani nie ponosi kosztów za pogrzeb.
- Zwęglenie?! – powtórzył hobbit
- Jeden buch i zostaje po tobie tylko kupka popiołu. – powiedział jakiś krasnolud.
Przeczytałam dalej uważnie umowę. Nie wiedziałam czy to dobry pomysł, ale postanowiłam podpisać.
- Dajcie mi pióro. – powiedziałam poważnie. Gandalf podał mi pióro a ja podpisałam w odpowiednim miejscu i wręczyłam umowę Balinowi.
- Roksi! Co ty robisz? – spytał szeptem hobbit
- Wyruszam na przygodę! – uśmiechnęłam się do niego
Krasnoludy zasiadły do stołu o zaczęły rozmawiać o jakiś spotkaniach i o królestwach krasnoludów tyle zrozumiałam.
- Roksi  możemy porozmawiać? – zapytał Bilbo
- Pewnie. – powiedziałam i wyszliśmy na korytarz
- Dlaczego podpisałaś? – spytał
- Ponieważ nie chcę siedzieć tutaj cały czas i jeśli im nie pomogę nie odeślą mnie s powrotem na ziemię. – powiedziałam smutno
- Aha…. Rozumiem. -  odparł hobbit
- A ty czego się boisz? – zapytałam Bilba
- Noo… sama czytałaś umowę.
- Tak, ale myślę, że powinnam iść jeśli faktycznie mogę im pomóc – powiedziałam – Oh  Bilbo proszę.
- Ohh…  zastanowię się nad tym. – powiedział
- Super! Jesteś najlepszy. – powiedziałam
- Dobrze, dobrze jeszcze nie powiedziałem ,,tak” a ty już się cieszysz.
- Bo wierzę w ciebie. – powiedziałam patrząc na hobbita
- Już późno idź spać. Musisz się wyspać. – powiedział Bilbo
- Dobrze pójdę, ale obiecaj, że się zastanowisz. – powiedziałam zwracając się do Bilba
- Obiecuję. – odpowiedział zrezygnowany niziołek
-  Dziękuję. Dobranoc. – powiedziałam i odeszłam
Byłam strasznie zmęczona,  więc zajrzałam do szafy i wyjęłam z niej koszulę nocną. Przebrałam się i runęłam na łóżko. Ostatnie co słyszałam była to jakaś pieśń krasnoludów, nie przysłuchiwałam się jej, ponieważ momentalnie zasnęłam.

Dziewczyna, która trafiła do ŚródziemiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz