Po 2 godzinach kompania zebrała się i wszyscy wsiedli na wierzchowce. Ja dostałam piękną, białą klacz z czarnym pasmem w grzywie. Już mieliśmy odjeżdżać gdy za plecami usłyszeliśmy:
- Stop! Zaczekajcie! – krzyczał zadyszały hobbit
- Bilbo. – powiedziałam z szerokim uśmiechem
- Cześć Roksi – powiedział zwracając się do mnie – podpisałem tam gdzie trzeba. – powiedział podając umowę Balinowi, który już siedział na koniu.
- Wszystko się zgadza panie włamywaczu. Witamy w kompani Thorina Dębowej tarczy! – powiedział siwo brody mężczyzna
-Tu taj jest twój koń. – powiedział Norii
- Co? Nie potrzebny mi koń. Dotrzymam wam kroku. Jestem bardzo dobrym piechurem. – próbował wymigać się
W końcu przyspieszyłam z końca i złapałam go za marynarkę i wsadziłam na kuca. Bilbo gwałtownie złapał wodze i je ścisnął z całej siły.
- Bofur, płać! – powiedział któryś z krasnoludów
- O co chodzi? – zapytał mnie Bilbo
- Zakładali się, czy przyjdziesz czy nie – odpowiedziałam
- A ty? Co obstawiałaś?
- Roksi! – powiedział Bifur rzucając sakiewkę ze złotymi monetami
- Byłam pewna, że przyjdziesz. – uśmiechnęłam się szeroko do niego na co hobbit tylko się uśmiechnął.
-Stać! Zapomniałem chusteczki do nosa! – krzyknął hobbit, przeszukując kieszenie –Wracamy!
- Proszę. – powiedział (chyba) Bifur odrywając skrawek materiału ze swojej koszuli. Hobbit wziął ją nie chętnie.
- Chyba w czasie wyprawy będziesz musiał obchodzić się bez chustki do nosa. – zaśmiał się Gandalf Hobbit już nic nie odpowiedział.
Pod wieczór znaleźliśmy przytulne miejsce pod ogromnymi głazami. Postanowiliśmy rozbić tu obóz. Krasnoludy rozpaliły ognisko i pokładły się spać, ponieważ ja, Kili i Fili mieliśmy trzymać wartę. Siedzieliśmy przy ognisku.
- Z kąt ty tu się wzięłaś? – zapytał przerywając ciszę miedzy naszą trójką Fili.
- W sumie sama nie wiem. Pamiętam, że wyszłam z domu jak zwykle i poszłam do lasu. Znalazłam tam piękne jezioro i postanowiłam posiedzieć tam, ale jestem straszną niezdarą, wpadłam do wody i straciłam przytomność. Gdy się obudziłam byłam gdzieś w okolicach Shire.
- Czyli nie jesteś tu przypadkiem. Prawda? – powiedział Kili
- Nie mam pojęcia. Szczerze powiedziawszy nie wiem nic o tym waszym świecie, ani też jak i po co się tu znalazłam. – odparłam
- Gandalf twierdzi, że masz wielką moc.
- Cóż nie wiem czy to jest prawda, ale teraz już się upewniłam w tym, że medalion nie jest zwykły. – rzekłam, spoglądając na błyskotkę
- Jeżeli przysłano tu kogoś z Ziemi to na pewno nie jesteś byle kim. – powiedział krótko brunet. Spojrzałam na niego, a on się uśmiechnął, zaraz oczywiście odwzajemniłam gest.
Dalej czas płynął na rozmowach o różnym temacie i głupich żartach. Przyznam, że polubiłam tych braci.
Nagle usłyszeliśmy jakiś jazgot. Szybko moja ręka powędrowała do prawego boku na rękojeść miecza, którego dostałam od Gandalfa.
- Cco tto by-było? – spytał Bilbo szybko się budząc
- Orkowie. – odpowiedział jeden z braci
- Orkowie? – powtórzył hobbit. Sama bardzo się zdziwiłam słysząc tę nazwę.
Zauważyłam jak noga Thorina poderwała się w górę na słowa ,,orkowie”
- Jest ich pełno w dzikich krajach. – stwierdził blondyn
- Atakują przed świtem kiedy wszyscy śpią. Szybko, cicho i bardzo krwawo.
Spojrzałam na nich przestraszona nie mniej od hobbita, a oni zaśmiali się cicho widząc naszą reakcję.
- Myślicie, że to jest zabawne? Dla was atak orków to żart? – spytał groźnie dowódca kompani
- Wcale tak nie myślimy. – powiedział Kili
- Nie wy w ogóle nie myślicie. – powiedział do braci i stanął na skarpie dalej od nas w świetle pełnego księżyca i gwiazd.
- Nie martwcie się. – wtrącił Balin – Thorin ma powody by nienawidzić orków. – spojrzeliśmy nie niego całą czwórką.
- Kiedy smok zajął Górę król Thror chciał odzyskać dawne królestwo krasnoludów – Morię. Lecz wróg był tam pierwszy. Morię objęła ogromna liczba orków, a dowodził nimi najokrutniejszy z nich Azog Plugawy. – Sama nie wiem dlaczego ale na imię tego orka aż się wzdrygnęłam – Potężny ork z Gundabadu przyrzekł zniszczyć ród Durina.
Spojrzałam na Bilba. Był wpatrzony w białobrodego i słuchał go uważnie.
- Najpierw ściął głowę króla. Thrain ojciec Thorina oszalał z rozpaczy. Zginął lub go pojmali nikt nie wie. Straciliśmy wodza, a porażka i śmierć wydawały się być nie uniknione. I wtedy go ujrzałem, młodego księcia krasnoludów stającego do waliki z bladym orkiem. W zniszczonej zbroi i konarem dębu, który służył mu za tarczę.
Plugawiec przekonał się w tedy, że ród Durina nie złamie się tak łatwo.
Spojrzałam na Balina
- Stanęliśmy ramie w ramie i odparliśmy wroga. Orkowie zostali pokonani. Jednak nie biesiadowaliśmy i nie śpiewaliśmy pieśni. – powiedział smutno - Nie wielu nas przeżyło. Pomyślałem w tedy, że jest ktoś za kim mogę iść. – wszyscy spojrzeli na Thorina, który nadal był tyłem do nas – Ktoś kogo nazwę królem. – skończył Balin
- A blady ork? Co z nim się stało? – zapytałam po kilku sekundach
- Uciekł do swej nory i zdechł od ran. – skończył Thorin
Balin i Gandalf wymienili spojrzenia. Chyba nie zgadzali się do końca z tym co przed chwilą powiedział krasnoludzki książę.

CZYTASZ
Dziewczyna, która trafiła do Śródziemia
Hayran KurguGdyby kiedykolwiek ktoś powiedział mi, że trafię do dziwnej krainy w której żyją elfy, krasnoludy, ludzie, orkowie inne stworzenia nigdy bym w to nie uwierzyła i do tego wyśmiała. A jednak. Magiczna kraina, fantastyczne istoty to wszystko prawda...