Rozdział XVI

83 12 1
                                    

Minął już cały dzień. Connor nadal myślał o swoich rodzicach. Nie pozostał mu już nikt... chyba że... Jake- jego najlepszy kumpel. No niby tak, ale Abstergo zabrało mu wszystkie osobiste rzeczy, łącznie z telefonem, więc nie miał się z nim jak skontaktować. Mała nadzieja w jego ojcu, który jest technikiem, ale Connor miał zakaz wyjścia do strefy wolnej dla odwiedzających.
Chłopak był zdruzgotany, ale poprzysiągł sobie zemstę.
Nie mógł przeboleć tego, że ludzie, którym zaufał zabili jego najbliższych- osoby, które go kochały- rodziców.
Wychodził właśnie z biura Lemay i gdy ona spuściła wzrok, Connor skierował się do schodów po prawej stronie. Zszedł na dół i ujrzał jakieś stalowe drzwi zabezpieczone kodem PIN. Podszedł do nich i zaczął się im przyglądać. Niespodziewanie, usłyszał czyjeś kroki. Wystraszył się i udawał zamyślonego.
-Czego tutaj szukasz?- zapytał miły kobiecy głos.
-Ja... ja... zabłądziłem- odpowiedział Connor.
Ten głos to nie kto inny, jak Susan May.
-Oh... Connor, to ty...- powiedziała, po czym spojrzała no jego pierścień.
-Coś nie tak, panno May?- zapytał.
-A więc teraz jesteś jednym z nas?- zapytała, zwracając uwagę na pierścień Templariuszy na jego palcu.
Connor szykował już rękę do wysunięcia ostrza, po czym Susan podeszła do niego i wzięła jego dłoń, by zobaczyć pierścień.

-Connor... dlaczego... dlaczego twoja ręka jest taka ciężka?- zapytała.
Wtedy nastolatek wysunął ukryte ostrze i przyłożył je do szyi kobiety.
-Nie jestem żadnym z was- idiotów- odparł.
Nagle Connor dostał jakiegoś przebłysku. Twarz Susan była dla niego już skądś znana.
-Czy ty... Aveline?...- wymamrotał chłopak.
-Connor... ja... tak, jestem potomkinią Aveline de Grandpré...Abstergo zabrało mnie i trzyma tutaj... muszę odgrywać rolę Templariuszki, ale... nie jestem nią... nie jestem nawet Asasynką- odparła.
A więc z kim sympatyzujesz?- zapytał, po czym odsunął ostrze.
-Z Asasynami, chociaż sądzę, że i oni, i Templariusze nie mają racji...- odparła.
-Dlaczego tak sądzisz?- zapytał.
-Bo widzisz, te wszystkie Fragmenty Edenu utrzymują nas w harmonii, tylko wtedy, gdy nikt ich nie dotyka- powiedziała.
-Dobra... ufam ci, ale powiedz mi tylko, co jest za tymi drzwiami?- zapytał wskazując na nie.
-Tam... tam przetrzymują więźniów... takich, jak ty, ale w bardziej psujących psychikę warunkach- powiedziała.
-Jak mogę się tam dostać?- znowu zapytał.
-Eh... znam ten kod, ale musisz się uprzednio przebrać w stosowne do tamtejszych ubrania- powiedziała, po czym z pobliskiej szafki wyjęła szarą podkuszulkę i spodnie.
Connor przebrał się.
-Czy teraz mogę tam wejść?- zapytał.
-Najpierw oddaj ostrze- odparła.
-Ale...- zawiesił się Connor.
-Nie możesz tam z nim wejść, wypatrzą je- stwierdziła.
Chłopak zdjął ukryte ostrze i dał Susan.
-Connor... jeśli uda ci się uciec z tego więzienia i będziesz chciał to odebrać, poproś Lemay o jedzenie, bo zawsze ja je przynoszę, to oddam ci twoją własność- powiedziała.
Nastolatek przytaknął.
-Teraz tylko nie miej mi tego za złe, ale muszę upozorować twoją ucieczkę, żebyś mógł się tam dostać- dodała.
Kobieta wpisała kod i złapała Connora za ubranie.
-Działamy w mroku, by służyć światłu, kim jesteśmy?- powiedział cicho Connor.
-Wolnymi ludźmi...- odparła Susan.
Wtedy, drzwi otworzyły się.

Assassin's Creed Cienie PrzeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz