Szłam bardzo szerokim korytarzem szkolnym wraz z Dylanem. Zeszliśmy schodami w dół kierując się do sali gimnastycznej.
Był już wieczór; wcześniej przebrałam się w luźne ubrania oraz wzięłam prysznic w szatniach.
Już z daleka dało się słyszeć odgłosy walki. Zaniepokojona weszłam do sali za Dylanem. Moim oczom ukazała się duża sala w brzydkim, zielonkowatym kolorze. Jednakże tutaj na pewno nie ćwiczyły małe dzieci. Okna były pozabijane deskami, a po ścianach porozwieszana była broń. Zrobili tutaj salę treningową.
Na samym środku walczyła młoda dziewczyna wraz z ogromnym mężczyzną. Byli otoczeni dziwnym polem magnetycznym, przez które mogliśmy ich widzieć. Wraz z Dylanem stanęliśmy obok nieznajomych ludzi, którzy z uwagą przyglądali się osobom
i zapisywali coś w notatniku.-Oto Lisa - oznajmił Dylan.
Kiwnęłam głową i przyglądnęłam się jej. Lisa była drobną blondynką, która wyglądała bardzo niewinnie. Bardzo wyraźnie ujrzałam jej czarną, lewą tęczówkę, tak samo jak u mnie. Może ja też miałam podobne umiejętności, o ile to wszystko jest prawdą. Wciąż brałam wszystko pod wątpliwość. Jednak po czasie oniemiała stwierdziłam, że chyba Diana i Dylan mówili prawdę. Lisa na zmianę ciągle miotała naprzemiennie wodą i ogniem w ogromnego manekina przed sobą, który ledwo co utrzymywał się na pojedynczym stojaku. Silnie zbudowany mężczyzna stał tuż za nią i wydawał dziewczynie polecenia, a raczej je wykrzykiwał. Nagle Lisa wyjęła zza pasa ostry jak brzytwa nóż i zwinnym ruchem znalazła się przy manekinie. Wykorzystując moc władania nad powietrzem, uniosła się delikatnie w górę, poprzez co jej długie blond włosy falowały jak opętane. Płynnie wybiła się i przecięła na wpół swą ofiarę.
-Dobra robota - powiedział niezwykle cierpko mężczyzna. Chyba to była pochwała, lecz brzmiało jakby dziewczyna nie zrobiła nic fascynującego.
Diana chyba miała takie samo zdanie, co mężczyzna. Gdy pole siłowe zniknęło, czym prędzej podeszła do Lisy.
-Dziewczyno, za wolno! Nie możesz tyle zastanawiać się przed następnym ruchem, bo kula już dawno mogłaby przebić twoje serce!
Zaskoczona śledziłam tok rozmowy - moim zdaniem Lisa jest doskonała. Wszystko wykonała z niezwykłą precyzją. Owszem, czasami była widoczna niepewność w jej oczach, jednak bez przesady.
-Tak, masz rację, Diano... - powiedziała nieśmiało dziewczyna. Mimo swych umiejętności bała się zwykłej kobiety?
-Jak ona to robi - zwróciłam się do Dylana. Ten spojrzał na mnie pytająco. - Ona posiada moc, może ją zniszczyć. Dlaczego się tak bardzo boi Diany?
-Diana... - chwile zastanawiał się nad tym, co powiedzieć - ma swoje sposoby.
Zaniepokojona chciałam spytać, jakie dokładnie, ale wtedy do sali wszedł Rayan.
-A kogo my tu mamy! - podszedł do nas z dziwnym uśmieszkiem.
-Bądź miły... - zaczął Dylan, lecz Rayan przerwał mu.
-Czy panienka Jasmine wie już, jaką moc posiada? - popatrzył na mnie, jak na zużyty papier toaletowy.
-O co ci chodzi? - w końcu nie wytrzymałam. Rayan spojrzał na mnie zaskoczony, jakby myślał, że nie potrafię mówić.
-Jesteś kolejną bezużyteczną idiotką...
W sumie nie było mi go szkoda, gdy kulił się na podłodze masując swoje męskie wrażliwe miejsce.
CZYTASZ
Cień Nadziei
FantasyJasmine posiada zbyt wielką moc, by móc nad nią zapanować. A to wszystko przez Imperium, które zniszczyło całkowicie jej życie. Teraz pragną jej mocy w zapanowaniu nad światem. Tysiące niewinnych istnień. Wokół dziewczyny plątają się sami wrogowie...