Piszę coś w swoim dzienniczku. Zazwyczaj zapisuję tam swoje myśli życiowe, a nie smutki. Jednak tym razem było inaczej. Aczkolwiek żadne z powyższych, ponieważ zapisałam kilka liczb. "49 29 87 89 29 67". Pod spodem widniało "23 63 47 87 61 81". Liczby " 25 47 29 23 47 29" tworzyły trzeci szereg. Największy i najgrubszy był środkowy. Zamknęłam zeszyt i odłożyłam go do szuflady, gdzie zawsze leżał. Potem wyszłam z pokoju. Wtedy zorientowałam się, że moje stopy są zanurzone w przezroczystej cieszy. Tylko nie miałam pojęcia skąd ona się tam wzięła. Coś skusiło mnie, żebym szła dalej. Nogi same mnie niosły. Zeszłam po schodach do salonu. Zwróciłam uwagę, że woda ciągle sięgała mi do kostek. Gdy spojrzałam przed siebie ujrzałam skrawek białej szaty wchodzącej do kuchni. Z ciekawości poszłam sprawdzić kim jest postać ubrana w ten sposób.
Gdy już byłam w pomieszczeniu, gdzie zazwyczaj spędzam wiele czasu, drzwi frontowe otworzyły się, a za nimi zniknęła kobieta. Nie chciałam tam iść, ale to było silniejsze ode mnie. Jak gdyby jakaś siła magnetyczna prowadziła mnie w tę właśnie stronę. Więc szłam, a gdy otworzyłam drzwi i zrobiłam krok do przodu spadłam w dół jak gdyby nie było mojego ogródka. Spadałam krótką chwileczkę i zaczęłam tonąć. Coś jednak chwyciło mnie za rękę i wypłynęłam na powierzchnię. Okazało się, że ta kobieta w białej szacie chciała mnie gdzieś zaprowadzić. Powiedziała mi tylko "Nie panikuj, a wszystko będzie dobrze". Ale jak w takiej sytuacji mam nie panikować?! Znów zaczęłam tonąć i wtedy zorientowałam się, że to musi być bardzo realistyczny sen, który ma związek z tamtym, dlatego muszę puścić dłoń tej kobiety. Próbowałam, ale to nic nie dało. Uścisk nieznajomej był zbyt silny. Miotałam się bardzo, by tylko w końcu się obudzić. W tej chwili moja dłoń została uwolniona. Jednak ja się nie obudziłam i spadałam dalej tracąc przytomność. Zdążyłam tylko pomyśleć w panice "Może to jednak nie był sen?" i widziałam jedynie ciemność.
Nagle poczułam silny uścisk na całym ciele i otworzyłam oczy. Starałam się być przy tym mało przerażona, by lekarze nic mi nie zrobili. A mogli zrobić wiele. Na przykład przenieść mnie z oddziału do szpitala psychiatrycznego. Więc szybko się uspokoiłam, a personel zapytał mnie tylko co się stało i czy wszystko ok. Odpowiedziałam im lekko ściszonym głosem, że to tylko zły sen, ale to nic takiego, a na pytanie czy często mi się to zdarza, odpowiedziałam, że nie, ze to był pierwszy raz. Oni natomiast naiwnie odeszli. Przy tym wszystkim zauważyłam przerażony wzrok chłopaka, który stamtąd odchodził. Chciałam go zawołać, ale nie wiedziałam jak to zrobić. Wiedziałam natomiast, że potrzebuję z kimś rozmowy. A to była jedyna osoba, z którą mogłabym pogadać, bo go nie znałam nikogo innego tam. Nie chciałam rozmawiać o moich problemach. Chciałam po prostu porozmawiać o czymkolwiek. Mogłabym nawet słuchać jego monologu, przynajmniej dowiedziałam się kim on jest. No niestety.... Było już za późno, chłopak zniknął.
CZYTASZ
I'm adrift
Teen FictionSekunda za sukundą goniąca każdą minutę, która jest tuż za pełną godziną. Odpowiedzi na moje wszystkie pytania świata dowiem się dokładnie za dwa lata, ponieważ moja historia zagubionej dziewczynki rozpoczyna się wraz z siódmą już rocznicą śmierci...