Hej! Dziękuję za 600 obserwujących - to dla mnie naprawdę ogromne osiągnięcie. :3 Będę pracowała ciężko, aby zdobyć kolejnych!
Rozdziały tego ff będą pojawiały się prawdopodobnie codziennie przez około tydzień, ponieważ mam ich 8. ^^
Miłej lektury!
~~~
Z uprzejmym zainteresowaniem wysłuchiwałem słów pana Kima, mojego nowego, a zarazem i pierwszego pracodawcy. Niedawno ukończyłem szkołę wyższą i zostałem nauczycielem. Ze względu na swój młody wiek nie miałem jednak szans na uzyskanie pracy w jednej ze szkół elitarnych, dlatego dałem ogłoszenie do gazety, informując iż poszukiwałem pracy jako jeden z tych prywatnych nauczycieli, których wynajmowali zamożni rodzice. Wiedziałem, że w tej branży mogłem mieć większe szanse. Wystarczyło zabłysnąć wiedzą przed pracodawcami.
Udało mi się już po naprawdę niedługim czasie. Państwo Kim skontaktowali się ze mną, żeby zaproponować mi nauczanie ich młodszego syna, chłopaka o słabym zdrowiu. Oczywiście, zgodziłem się.
Tak właśnie trafiłem do ich posiadłości ze sporych rozmiarów kufrem, w którym miałem swoje osobiste rzeczy. Miałem zapewnione zakwaterowanie i wyżywienie, co nie było dla mnie zaskoczeniem. Pokój, który otrzymałem, był dość spory, mimo iż znajdował się w części przeznaczonej dla służby. Pan Kim pokazał mi go, zastrzegając przy okazji, że on, jego żona oraz starszy syn często wyjeżdżali, dlatego oprócz bycia nauczycielem, miałem zapewniać młodszemu również jako-takie towarzystwo.
Zostawiłem tam swój kufer i ruszyłem za pracodawcą, który uznał, że powinienem poznać teraz swojego ucznia. W duchu błagałem siły nadprzyrodzone, żeby nie okazał się on rozwydrzonym potworem, przyzwyczajonym do tego, aby służba spełniała każdą jego zachciankę. Nie znosiłem takich dzieci i nie byłem pewien, ile bym przy nim wytrzymał.
W zasadzie byłem ciekaw tego chłopca - czy też raczej młodego mężczyzny, bo miał on siedemnaście lat. Bycie zamkniętym w domu przez całe życie musiało być koszmarem, a podobno przez swoją chorowitość nie mógł nawet wychodzić na dwór - no, przynajmniej nie na długo.
Przed drzwiami pan Kim ostrzegł mnie jeszcze, że jego syn nie lubił obcych i mógł być wobec mnie nieco oschły. Skinąłem tylko głową, mimowolnie próbując wyłapać jakiś zapach, jednak drzwi były szczelne.
- To jest właśnie mój syn, Minseok - oznajmił mój pracodawca, otwierając drzwi do królestwa chłopaka. Uśmiechnąłem się przyjaźnie, odszukując go wzrokiem, mimowolnie doceniając panujący w pomieszczeniu idealny porządek.
Minseok siedział na krześle przy biurku, szkicując coś na kartce, którą schował w popłochu, gdy zobaczył w progu swojego ojca. Zerwał się również na równe nogi i schylił z szacunkiem głowę, nie patrząc ani na mnie, ani na swojego rodzica.
- Dzień dobry - oznajmił wyraźnie, nadal nie podnosząc na nas wzroku.
- Dzień dobry, Minseok - odpowiedziałem, przyglądając mu się z zainteresowaniem. Był szczupły i wątły, skórę miał białą jak śnieg, a ciemne włosy doskonale z nią kontrastowały. Poza tym, musiałem przyznać, że był bardzo ładny. Właśnie - nie przystojny, tylko po prostu śliczny i delikatny, niczym kobieta.
Niczym beta.
Dyskretnie wciągnąłem powietrze, z zaskoczeniem orientując się, że jedyne feromony, jakie wyczuwałem w powietrzu, należały do ojca mojego nowego ucznia. On sam wydawał się nie pachnieć niczym.
Zupełnie jak beta.
Z wahaniem spojrzałem na swojego pracodawcę. Czy to właśnie dlatego kazał mi zachować dyskrecję i nikomu nie mówić o tym, że miał drugiego syna? Czyżby jego tajemnicza choroba polegała właśnie na tym, że ten chłopak nie był alfą?
Musiałem przyznać, że byłem w pewnym szoku. Wiele słyszałem o tej rodzinie - podobno byli jedną z tych "czystych", alfio-omegich familii, która od wielu pokoleń parowała się tylko z innymi, podobnymi im. Jeśli ten mężczyzna i jego małżonka spłodzili betę, musieli mieć niewiarygodnego pecha. To była wielka skaza na honorze. Nie tylko ich, ale i całego rodu. Nic więc dziwnego, że trzymali syna w ukryciu przez całe jego życie.
Minseok nadal na mnie nie patrzył, gdy znów przeniosłem na niego spojrzenie, nie doczekując się od jego ojca żadnych słów. W pomieszczeniu panowała krępująca cisza, a ja zauważyłem, że klatka chłopaka falowała szybko, jakby nie mógł złapać oddechu.
- Minseok - odezwał się w końcu pan Kim, robiąc krok w stronę syna. - To twój nowy nauczyciel, Kim Jongdae. Od dzisiaj wypełniasz wszystkie jego polecenia i słuchasz się go we wszystkim, jasne?
Nie byłem pewien, ale chyba usłyszałem w głosie mężczyzny ostre tony, tak jakby Minseok wymagał skarcenia. Miałem jednak nadzieję, że tylko się przesłyszałem. Zajmowanie się chłopakiem, który sprawiał problemy wychowawcze, chyba szybko by mnie przerosło.
- Dobrze, ojcze - odpowiedział w końcu syn mojego pracodawcy, skłaniając głowę mocniej. Westchnąłem w duchu. Gdzieś podskórnie czułem, że uda mi się z nim dogadać i miałem nadzieję, że się nie zawiodę.

CZYTASZ
Prince // Xiuchen short
FanficMinseok jest synem szanowanej pary, ukrywanym przed światem ze względu na swoją... inność. Jongdae to prywatny nauczyciel, zatrudniony przez rodziców Mina do edukacji ich syna. Gatunek: angst, fluff, omegaverse